Pierwsza elektrownia NuScale ma zacząć wytwarzać energię w 2029 roku, a wszystkie sześć jej modułów ma zostać uruchomionych w 2030 roku.
Komisja Nadzoru Jądrowego w USA istnieje od 1974 roku i od tego czasu zatwierdziła do użytku dopiero siedem projektów z potęgą atomu w tle. Jest to jednocześnie pierwsza z nadchodzącej generacji technologii nowej generacji, dzięki której energetyka jądrowa stanie się powszechniejsza, tańsza, łatwiejsza w implementowaniu, a przede wszystkim bezpieczniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystko to przede wszystkim ze względu na niewielkie rozmiary i modułową konstrukcję reaktora jądrowego.
Czytaj też: Kubity to już przeszłość. Rewolucję mają przynieść cyfry kwantowe
Firma NuScale zamiast budować go na miejscu w danym obiekcie, może realizować produkcję masowo w swojej fabryce, a następnie wysyłać je na cały świat w celu stosunkowo szybkiej instalacji. Wszystko za sprawą tego, że 77-megawatowe reaktory sprowadzają się do mniej więcej cylindrycznych modułów o 20 metrach wysokości i 2,7 metrach średnicy.
W konkretnych elektrowniach może pracować od czterech do 12 takich modułów, które muszą być zanurzone w zbiorniku wodnym, co oznacza, że instalacje tego typu pod względem mocy będą mogły generować od 308 do 924 megawatów. Co najciekawsze, dzięki możliwości masowej produkcji, tego typu elektrownie mają być konkurencyjne cenowo nawet w stosunku do niektórych opcji opartych na paliwach kopalnych.
Czytaj też: Wkraczamy w nową epokę! Oto pierwsze perowskitowe ogniwo fotowoltaiczne użyte w takiej skali
Największy strach? Oczywiście potencjalna awaria. Spokojnie jednak – podobnie jak większość innych konstrukcji jądrowych IV generacji, elektrownia NuScale została zaprojektowana w taki sposób, aby w sytuacjach awaryjnych mogła się bezpiecznie wyłączyć bez udziału operatora i bez konieczności zasilania. Według firmy dbałość o to bezpieczeństwo pozwala na umieszczenie tych elektrowni znacznie bliżej miejsc, w których energia jest wykorzystywana, co obniża koszty przesyłu i straty.