Amerykańskie niszczyciele Arleigh Burke Flight III wniosą możliwości marynarki USA na nowy poziom
Nie bez powodu przed kilkoma laty amerykańska marynarka zakontraktowała aż 10 niszczycieli DDG 51 Flight III o znacznie ulepszonym uzbrojeniu, systemach pokładowych i czujnikach oraz radarach o znacznie większym zasięgu i czułości. Niedawne przejawy realizacji tego planu obejmują położenie stępki pod kolejny okręt – USS Jeremiah Denton (DDG 129). Oświadczenie marynarki wspomina też, że stocznia Ingalls Shipbuilding prowadzi również prace nad USS Lenah Sutcliffe Higbee, USS Jack H. Lucas, USS Ted Stevens i USS George M. Neal.
Czytaj też: Trudno o tak zaawansowany pojazd rozpoznawczy. Cottonmouth od Textron może trafić w ręce Marines
Chociaż może się Wam wydawać, że to DDG X (niszczyciele następnej generacji) są dla USA priorytetem (mają być jeszcze bardziej zaawansowane), to w rzeczywistości to łabędzia pieść przyszłości (na ten moment). Znacznie pewniejsze są tytułowe niszczyciele Arleigh Burke Flight III, które będą pływać jeszcze przez całe dziesięciolecia, wykorzystując wyrafinowanie uzbrojenia i technologii. Zwłaszcza że wczesne koncepcje dotyczące DDG X przewidują, że jego systemy technologiczne, broń i radar będą oparte na tych w Arleigh Burke Flight III.
Czytaj też: Wielkie rosyjskie oszustwo, czyli hipersoniczny pocisk Kindżał Ch-47M2
W tych niszczycielach zdecydowanie najważniejszy jest system radaru AN/SPY-6, który jest ponoć 30-krotnie bardziej czuły od swojego poprzednika, a na dodatek wykrywa wrogie obiekty i zagrożenia o połowę mniejsze i dwukrotnie bardziej odległe niż poprzednie radary. Dodatkowo te nowe systemy skracają czas między czujnikiem a strzelcem i dają dowódcom szersze okno, w którym mogą podjąć decyzję o wyborze środka zaradczego.