Korzystają z nich tylko najlepsi piloci. Dlaczego pociski AGM-88 HARM to niszczyciele radarów?

Jeśli będąc pilotem, zostaniesz wysłany na misję z pociskami przeciwradiolokacyjnymi, to będziesz mógł śmiało stwierdzić, że należysz do elity. Nie bez powodu, a dlatego, że misje z nimi są tak ryzykowne i wymagające, że tylko nieliczni mogą się ich podjąć. Operowanie tymi pociskami jest bowiem niczym pchanie się w gniazdo szerszeni – niebezpieczne, ale stanowi jedyny sposób, aby zniszczyć zagrożenie. To bowiem tak zwani niszczyciele radarów, których przykładem są pociski AGM-88 HARM.
Wystrzelenie AGM-88
Wystrzelenie AGM-88

Operacje przeciwko obronie przeciwlotniczej zawsze są związane z ogromnym ryzykiem

Rozwój systemów przeciwlotniczych sprawił, że ich zniszczenie zakrawa na cud. Nie bez powodu, a dlatego, że zwykle są daleko za linią frontu i chroni się je za wszelką cenę, co jasno potwierdza fakt, że najczęściej jedne systemy przeciwlotnicze chronią drugie, a nawet trzecie (i vice versa) przeciwko różnym zagrożeniom. Trudno się temu dziwić, bo ich uszkodzenie praktycznie od razu otwiera wrogiemu lotnictwu furtkę do ataku.

Czytaj też: Czym są PPZR Piorun? W nasze rodzime zestawy rakiet przeciwlotniczych uwierzyło nawet USA

Oczywiście to nie tak, że systemy przeciwlotnicze są nie do zniszczenia nawet z powietrza (zwłaszcza te starsze), ale kiedy A powstało po to, aby niszczyć B, ciężko odwrócić to tak, aby to B niszczyło A. Przynajmniej w teorii, bo rozwój lotnictwa sprawił, że w działaniach wojennych można spotkać strategię umyślnego ściągania na siebie obrony przeciwlotniczej wroga nawet przez samych pilotów, aby odkryć jej pozycje.

Tyle że w takim momencie piloci są albo odpowiednio chronieni, albo siedzą za sterami potężnej maszyny, która może po prostu “uciec” pociskowi. Czy to poprzez swoją szybkość, czy nawet po prostu maksymalny pułap. Znając pozycję systemu przeciwlotniczego, można skierować na niego swoją artylerię lub pociski, ale kiedy dystanse są szczególnie odległe, jedyną możliwością jest wysłanie zaawansowanych myśliwców z tak zwanymi “niszczycielami radarów”, czyli np. tytułowymi pociskami AGM-88 HARM.

Jak pociski AGM-88 HARM torują drogę lotnictwu i pociskom?

Lot z pociskami AGM-88 HARM jest ewidentnym proszeniem się o kłopoty i dlatego wybierani są do tego najlepsi piloci, których doświadczenie może zminimalizować ryzyko płynące z wchodzeniem do jamy niedźwiedzia. Ci piloci stawiają bowiem wtedy czoła aktywnemu pogromcy samolotów, zbliżając się na odpowiednią odległość i wystrzeliwując przynajmniej jeden wspomniany pocisk, aby tuż po tym uciekać możliwie najdalej. Jak więc widzicie, pociski są w tym równaniu kluczowe. Pozostaje więc pytanie – dlaczego?

Czytaj też: Chcąc ulepszać swoje ciała, musimy zadbać o idealne zasilanie. Pewni naukowcy wiedzą o tym doskonale

Opracowane w zeszłym wieku i wykorzystywane przez amerykańską armię od lat 80. ubiegłego wieku pociski AGM-88 HARM zawdzięczają swój drugi człon nazwy słowom “High Speed Anti-Radiation Missile”. W tłumaczeniu oznacza to “pocisk przeciwradiolokacyjny rozwijający wysokie prędkości” i choć brzmi to tak, jakby był pierwszym dziełem tego typu, to nie – podobne pociski USA wykorzystywało już wcześniej, choć ich możliwości były skromniejsze. Mowa o AGM-45 Shrike oraz AGM-78 Standard ARM.

Nas jednak interesuje zwłaszcza AGM-88 HARM wyposażony w głowicę z systemem naprowadzania na źródło sygnałów radarowych. W praktyce oznacza to, że po wystrzeleniu pocisk zaczyna wyszukiwać swoją anteną odbiorczą źródła promieniowania radarowego i to na niego się kierować. Genialne, czyż nie? Systemy obrony przeciwlotniczej są “ślepe” bez radarów, z których muszą ciągle korzystać, więc emitują przy tym nieustannie sygnał, który służy pociskom przeciwradiolokacyjnym za wielki drogowskaz i znak “UDERZ TUTAJ”.

Czytaj też: Widzieliśmy Samsungi Galaxy Z Fold4 i Galaxy Z Flip4. Wrażenia z ewolucji pozytywne, ale…

Rodzi to jednak spore problemy, bo w praktyce wystarczy, żeby wróg dezaktywował w dobrym momencie swój system przeciwlotniczy i zaczął uciekać na inne stanowisko, a wtedy 68-kilogramowa głowica pocisku AGM-88 HARM, który rozpędza się do 2280 km/h na dystansie do 48 km najpewniej w cel nie trafi. Jest to zresztą powszechna strategia walki z pociskami tego typu, ale rozwojowe wersje AGM-88 HARM zadbały o to.

Kolejne warianty stawiały najpierw na nawigację inercyjną, a następnie specjalne zasobniki HTS do współpracy z myśliwcem już po wstrzeleniu, czy bazowania na systemie GPS. Obecnie najnowsze wersje (AGM-88E AARGM) wykorzystują nawet aktywny radar milimetrowy. W efekcie pociski antyradiolokacyjne mogą teraz uderzać nie tylko w nieustannie aktywne radary wrogich systemów przeciwlotniczych, ale też ostatnie znane ich stanowiska, a w najlepszej wersji nawet bezpośrednio w nie, kiedy są nieaktywne.