Czego dotyczą ogromne straty Rosjan na Krymie?
9 sierpnia w sieci zrobiło się głośno, kiedy zaczęto informować o serii trwających godzinę potężnych eksplozji w rosyjskiej wojskowej bazie lotniczej koło Nowofedoriwki na anektowanym przez Rosję Krymie. Oficjalnie rosyjskie ministerstwo obrony nadal utrzymuje, że w bazie lotniczej w Nowofedorówce doszło do “detonacji amunicji lotniczej”, ale dobrze wiemy, że ta zasługa stoi po stronie Ukrainy. Ta po raz pierwszy zaatakowała własne terytorium, które jest okupowane przez Rosjan przez osiem lat.
Czytaj też: Czym są PPZR Piorun? W nasze rodzime zestawy rakiet przeciwlotniczych uwierzyło nawet USA
W ramach tego ataku ukraińskich sił Rosja ponownie straciła twarz, a co bardziej wątpiący w jej potęgę, zwątpili po tym jeszcze bardziej. Nieważne, czy wierzą akurat w wersję ataku ze strony Ukrainy, czy może w wersję ministerstwa okupanta – w obu przypadkach Rosja wypada blado. Z jednej strony pokazuje nieskuteczność swoich systemów przeciwlotniczych, a z drugiej własną nieudolność.
Czytaj też: Chcąc ulepszać swoje ciała, musimy zadbać o idealne zasilanie. Pewni naukowcy wiedzą o tym doskonale
Pewne jest jedno – w ramach tego ataku zniszczono sprzęt o wartości idącej w setki milionów dolarów (bliżej pół miliarda niż całego miliarda). W tym ataku (porównując zdjęcia satelitarne “przed i po”) zniszczono ponoć co najmniej trzy Su-30 oraz siedem Su-24. To niewyobrażalne straty, jak na jeden atak rakietowy.
Czytaj też: Widzieliśmy Samsungi Galaxy Z Fold4 i Galaxy Z Flip4. Wrażenia z ewolucji pozytywne, ale…
Te rosyjskie samoloty kosztują (orientacyjnie) odpowiednio 47 i 25 mln dolarów, z czego koszt tego drugiego dotyczy ceny sprzed ponad dwóch dekad, więc inflacja zrobiła z niego nawet ~45 mln dolarów. W efekcie daje to stratę na poziomie 316 mln dolarów, co nie uwzględnia jednocześnie amunicji oraz infrastruktury.