Polacy sprawili, że na długo przed technologiczną rewolucją, niewidzący mogli “widzieć dźwiękiem i dotykiem”
W dążeniu do ulepszania ludzi oraz naprawiania niedoskonałości natury, technologia rozwija dziś niewyobrażalne z pozoru sprzęty, które niewidomym pozwalają widzieć, a niesłyszącym słyszeć. Na tym oczywiście rozwój technologii się nie skończy, bo kolejnymi etapami w tej kwestii będzie ulepszenie „zdrowych” i w pełni funkcjonalnych „”lepszych oczu i uszu”, ale w tej pogodni za nowym i lepszym, nie można zapominać o podwalinach, które niegdyś zostały położone. Zwłaszcza że w osiągnięciu tego, aby “widzieć dźwiękiem i dotykiem” pomogli światu dwaj polscy okuliści.
Czytaj też: Rosyjski pocisk Sarmat. Tym „szatańskim” międzykontynentalnym pociskiem balistycznym straszy Rosja
Zacznijmy od wynalazcy elektroftalmu, czyli tak zwanego “sztucznego oka”. Odpowiada za nie polski lekarz okulista, docent Wojskowej Akademii Medycznej w Sankt Petersburgu oraz profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Kazimierz Noiszewski (1859-1930). Ten opracował pod koniec lat 90. XIX wieku urządzenie, które miało pozwalać niewidomym poruszać się i z dużą pewnością było pierwszym sprzętem tego typu w historii.
Czytaj też: Amerykańska amunicja krążąca Switchblade. Czy drony kamikaze są bronią idealną?
Elektroftalm składał się z fotokomórki selenowej, która znajdowała się na czole niewidomej osoby i wysyłała sygnał dźwiękowy (poprzez przekształcenie tego elektrycznego) pod wpływem światła. Na podstawie natężenia tego dźwięku noszący mógł określać, gdzie znajdują się źródła światła lub ciemne obszary. Oryginał był daleki do ideału (stąd nie słyszymy o nim zbyt często), dlatego w latach 50. XX wieku został ulepszony przez szczecińskiego okulistę, Witolda Starkiewicza.
Czytaj też: Polska amunicja krążąca Warmate. Jeśli kojarzycie drony Switchblade, to ten materiał jest dla Was
W nowej wersji elektroftalmu skupiono się na porzuceniu efektu dźwiękowego na rzecz wibracji, które generowało sto dwadzieścia elektrod poprzez wytwarzanie impulsu elektrycznego. Tak oto “widzenie dźwiękiem” ulepszono do “widzenia dotykiem”, co było tak naprawdę rewolucyjne, zważywszy na to, że słuch odgrywa ważną rolę w życiu niewidomych. Oba urządzenia były jednocześnie niepraktyczne przez swoją wagę, pobór mocy oraz rozmiary i dlatego nie przebiły się na rynek w postaci urządzeń produkowanych masowo.