Najnowsze odkrycie ujawniło system Windows 10 z zabezpieczeniami TPM, co sugeruje jego wymuszenie w przyszłości
Jak zapewne wiecie, w połowie ubiegłego roku dowiedzieliśmy się oficjalnie o Windows 11, a w IV kwartale 2021 roku doczekaliśmy się jego premiery. Wielomiesięczne narzekania na jego wymagania z czasem ucichły, ale widmo TPM 2.0 (Trusted Platform Module) nadal najwyraźniej krąży nad nami. Dla przypomnienia, to specjalny układ umożliwiający korzystanie z zaawansowanych funkcji zabezpieczeń, który jest wymagany przez Microsoft z racji dążenia firmy do zwiększenia ogólnego poziomu bezpieczeństwa systemu.
Czytaj też: LastPass potwierdza naruszenie bezpieczeństwa, ale czy jest się czego obawiać?
Działanie TPM 2.0 polega na kreacji kluczy szyfrowania, z czego ten główny, służący do ich odszyfrowania, jest przechowywany w mikroukładzie, a nie dysku twardym. Na całe szczęście Intel oraz AMD już przed kilkoma latami wzięły na swoje barki kwestię tego typu narzędzi do szyfrowania i wbudowały je bezpośrednio w procesor (w ramach funkcji PTT lub PSP fTPM w BIOS), jako alternatywę dla osobnego TPM.
Czytaj też: Google Tensor 2 jeszcze nie wyszedł, a już mówi się o pracach nad jego następcą
Jak się okazuje, wzmiankę o TPM 2.0 znajdziemy już teraz w systemie Windows 10, co odkrył właśnie jeden ze słynnych leaksterów:
Ten odszukał wzmiankę o TPM w wersji Build 21327 Windowsa 10 (czyli tej nowej), która znalazła się dokładnie w pliku appraiserres.dll. Mowa więc o dokładnie tym pliku, którego wystarczy usunąć, aby znieść ograniczenia narzucone przez Microsoft.