Eksplozja wulkanu Hunga Tonga wyrzuciła taką ilość pary wodnej do atmosfery, że pomieściłaby się ona w ciekłej formie w 58 000 basenów olimpijskich. Naukowcy z NASA wykorzystali dane satelitarne, aby oszacować dokładną ilość H2O, jaką uruchomił wybuch wulkanu.
Czytaj też: Wulkan Tonga wywołał olbrzymią falę! Badacze skorzystali na tym i pokazali, jak przewidywać tsunami
Na łamach Geophysical Research Letters ukazały się wyniki analiz, według których Hunga Tonga wyrzucił 146 teragramów wody do stratosfery. Warto nadmienić, że jeden teragram to 1 000 000 000 000 gramów, czyli równy bilion.
W stratosferze – warstwie atmosfery na wysokości od 13 do 45 kilometrów – znalazło się dodatkowe 10 proc. pary wodnej już obecnej na tym pułapie. Jest to prawie cztery razy więcej niż podczas wybuchu Pinatubo na Filipinach w 1991 roku.
Hunga Tonga mógł wpłynąć chwilowo na klimat Ziemi. Wszystko przez parę wodną
Wyniki obliczeń ekspertów z NASA zaskoczyły ich samych. Jak powiedział Luis Millan, badacz zajmujący się atmosferą:
Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego.
Czytaj też: Ależ to była erupcja! Wulkan Hunga Tonga wyemitował tak szybkie fale, że zbliżył się do teoretycznych granic
Jak to było w ogóle możliwe, aby Hunga Tonga wystrzelił taką, dosłownie i w przenośni, kosmiczną ilość pary wodnej? Kluczem była głębokość podwodnej erupcji. Komora magmowa znajdowała się płytko pod powierzchnią oceanu – jedynie 150 metrów. Było to dostatecznie głęboko, aby podgrzać olbrzymie ilości wody, ale na tyle płytko, aby nadmiar słupa wodnego nie stłumił eksplozji w zarodku.
Podsumowując, Hunga Tonga w chwili wybuchu miał idealne parametry, aby eksplodować z niespotykaną dotąd mocą. Na powtórkę scenariusza na razie nie ma co liczyć, ponieważ erupcja wulkanu rozsadziła podwodny stożek i utworzyła kalderę na powierzchni oceanu. Okolica Hunga Tonga nie wygląda już tak samo, jak 15 stycznia, więc i kolejna erupcja wulkanu będzie zachodzić zdecydowanie inaczej.