Satelity umieszczane na niskiej orbicie okołoziemskiej od dłuższego czasu wzbudzają protesty ze strony astronomów. Obiekty te mogą bowiem zakłócać prowadzenie obserwacji z użyciem naziemnych instrumentów. Teraz do grona oburzonych dołączyli łowcy asteroid, zdaniem których brak możliwości wykrycia takich kosmicznych skał mógłby kiedyś doprowadzić do tragedii na dużą skalę.
Czytaj też: NASA odbije potencjalnie groźną kosmiczną skałę. Wiemy, kiedy zostanie wykonany ten manewr
Do narodowych agencji kosmicznych rozmieszczających satelity w obrębie niskiej orbity okołoziemskiej w ostatnim czasie dołączyły też prywatne firmy, takie jak SpaceX. Wystrzeliwane przez nie urządzenia, na przykład Starlink, tworzą ogromne konstelacje. O ile problemu da się uniknąć poprzez prowadzenie obserwacji z przestrzeni kosmicznej (czyni to na przykład Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba) tak wiele placówek rozmieszczonych na powierzchni może nie mieć innego wyjścia.
Obserwacje asteroid są coraz trudniejsze – przynajmniej z użyciem naziemnych instrumentów
Niektórzy eksperci nadzieje pokładają właśnie w kosmicznych obserwatoriach. Jedno z takowych, należące do NASA NEO Surveyor, miałoby rozpocząć swoją działalność w 2028 roku. Posłuży ono do monitorowania potencjalnych zagrożeń, przejmując rolę wciąż liczących się – lecz w coraz mniejszym stopniu – naziemnych instrumentów. Dla tych ostatnich deską ratunku może być specjalistyczne oprogramowanie, które umożliwiłoby filtrację większości zakłóceń pochodzących od sztucznych satelitów.
Czytaj też: Księżyc szczegółowy jak nigdy. Rzućcie okiem na przepiękne zdjęcie naszego satelity
W najbliższym czasie ma rozpocząć się decydująca faza misji DART. Jej celem będzie sprawdzenie możliwości odbicia kosmicznej skały, tak, by zmienić trajektorię jej lotu. Celem niewielkiej sondy będzie Dimorphos, czyli księżyc planetoidy Didymos. Statek ma zostać celowo rozbity o powierzchnię tego obiektu, podczas gdy naukowcy będą śledzili ewentualne korekty jego orbity wokół wspomnianej planetoidy.