Jednym z liczących się graczy na rynku jest firma Rolls-Royce, której przedstawiciele twierdzą, że jej niewielkie elektrownie są znacznie tańsze i szybsze w uruchomieniu od pełnowymiarowych. Na przykład Francja już teraz wykorzystuje energię jądrową do produkcji większości swojej elektryczności, a Niemcy prawdopodobnie powrócą do takiego rozwiązania po pierwotnym pomyśle zakładającym rezygnację z atomu.
Czytaj też: Start niszczyciela światów na nagraniu. USA odpaliło atomówkę Minuteman III
Niestety zanim takie rozwiązanie stanie się realne dopiero za jakiś czas, a małe reaktory atomowe będą mogły zostać uruchomione za kilka lat. Trudno więc oczekiwać, by ich budowa mogła umożliwić rzeczywiste zażegnanie obecnego kryzysu. Poza tym nie można zapominać o problemach wiążących się z energetyką jądrową, takich jak ryzyko awarii oraz konieczność utylizowania potencjalnie niebezpiecznych odpadów.
Komponenty potrzebne do tworzenia małych reaktorów atomowych mogą być produkowane w fabryce, przewożone na miejsce, a następnie montowane. W efekcie taka technologia powinna być powszechnie dostępna i tania. Takie elektrownie można porównać do reaktorów wodnych ciśnieniowych, których na całym świecie jest około czterystu. Poza łatwością produkcji oraz niższą ceną, takie reaktory są również znacznie mniejsze od klasycznych – około dziesięciokrotnie.
Małe reaktory atomowe mogłyby stanowić mniejszą i tańszą alternatywę dla pełnowymiarowych elektrowni
Szacowany koszt produkcji oferowany przez Rolls-Royce wynosi od 2,5 do 3,2 mld dolarów (11,5 do 15 mld złotych), a szacowany czas budowy to pięć i pół roku. Taki okres jest o dwa lata krótszy niż w przypadku budowy standardowej elektrowni jądrowej w latach 2016-2021. Jeśli natomiast chodzi o koszty, to postawienie 1100-megawatowej elektrowni jądrowej wiąże się z wydatkiem rzędu 6-9 miliardów dolarów, czyli 28 do 42 miliardów złotych.
Jednym z beneficjentów rozwoju technologii budowy małych reaktorów atomowych może być Polska, która podpisała już umowy z Rolls-Royce oraz innym producentem – amerykańskim NuScale Power. W ten sposób nasze władze chciałyby ograniczyć zużycie węgla i przejść na alternatywne źródło energii. Co ciekawe, pojedynczy reaktor od Rolls-Royce będzie generował na przestrzeni 60 lat odpady jądrowe wielkości “kortu tenisowego ułożonego w stos o wysokości 1 metra”. Początkowo będą one przechowywane w obrębie elektrowni, a następnie trafią do miejsca długoterminowego składowania wybranego przez rząd brytyjski. Mowa oczywiście o placówkach funkcjonujących na Wyspach.
Czytaj też: Rozgrzali reaktor fuzji jądrowej do niewyobrażalnej temperatury. Koreańczycy piszą historię
Jednym z problemów, o których nieczęsto mówi się w kontekście tego typu rozwiązań jest potencjalne zagrożenie produkcją broni jądrowej. Jak wyjaśniają eksperci, każdy kraj nabywający reaktory jądrowe automatycznie zwiększa swoją zdolność do wytwarzania broni jądrowej, a pojedynczy reaktor mógłby posłużyć do stworzenia nawet 10 bomb każdego roku.