Słońce i wiatr są zmienne, ale fale występują zawsze, dlatego są tak ważne w dążeniu do ekologicznej przyszłości
Naukowcy z Chin zyskali niedawno rozgłos, chwaląc się znaczącym ulepszeniem technologii, odpowiadającej za generowanie energii elektrycznej z fal. W praktyce ich odkrycie podwaja poprzedni rekord mocy generowanej na objętość, ciągle bazując na tym samym, czyli generowania energii wynikającej z elektryczności statycznej, która powstaje, gdy różne materiały ocierają się o siebie.
Czytaj też: Lasy wodorostów – większe niż Amazonia, bardziej produktywne, niż myśleliśmy
To właśnie efekt triboelektryczny, który występuje m.in. podczas pocierania włosów balonem w odpowiednich warunkach i nie wymaga wielkich sił. To właśnie dzięki temu zaproponowane nanogeneratory są w stanie pracować (generować prąd) nawet w środowisku, gdzie fale są słabe, a ich natężenie niewielkie. Pojedyncze nanogeneratory nie są w stanie wiele zdziałać, ale sprawa ma się inaczej po połączeniu całej masy z nich w długie łańcuchy.
Czytaj też: Łazik Perseverance znowu w formie. Spektakularna panorama Marsa
Pomysł zespołu obejmuje cewkę przypominającą sprężynę, która zostałaby umieszczona wewnątrz cylindra. W praktyce to sprawiłoby, że fale popychałyby cylinder do przodu i do tyłu, dzięki czemu oddzielne części spirali łączyłyby się i rozdzielały, generując wprawdzie mały, ale znaczący prąd. W testach wykazano, że ten nowy wynalazek może wytwarzać do 347 watów mocy na metr sześcienny, co stanowi dwukrotność najlepszego wcześniej osiągniętego rekordu. To także 30 razy więcej niż inne urządzenia triboelektryczne.
Czytaj też: Dotkliwa strata dla SpaceX. Zniszczonych zostało 38 satelitów Starlink
Powód tego jest prosty – naukowcom udało się upakować więcej generatorów na tej samej przestrzeni, niż kiedykolwiek wcześniej. W praktyce bowiem nanogeneratory są tak małe, że tylko ich ogromna liczba jest w stanie wykrzesać z całego systemu wystarczającą ilości energii.