Dlaczego wydajność SSD rośnie wraz z większą pojemnością?
W ogólnym rozrachunku te różnice zwykle nie należą do ogromnych, ale zdecydowanie są zauważalne. Wbrew pozorom nie jest to jednak niecny plan producenta na zwiększenie swoich zysków, zachęcając nas do wyboru pojemniejszego nośnika. Wprawdzie jego dochód jest wyższy ze sprzedaży jednego SSD za np.100$ niż dwóch za 50$, więc finalnie firma wychodzi na tym lepiej, ale jest to bardziej efekt uboczny, niż celowy.
Czytaj też: Digital X 2022 – widziałem Metaverse, zakupy przyszłości i… śledzenie ludzi
Najlepiej wytłumaczyć to poprzez wyjaśnienie samej budowy dysku SSD i HDD. W tym drugim znajdują się nieustannie obracające się talerze, z których informacje odczytuje i zapisuje fizycznie zmieniająca swoje położenie głowica. Pomimo tego, że ilość talerzy może rosnąć (co skutkuje wyższą pojemnością), to obsługujący je zestaw mechanicznych (tradycyjnych) głowic będzie mógł skupić się z pełną wydajnością wyłącznie na jednym zadaniu. Sprawa ma się inaczej w przypadku SSD.
W dyskach półprzewodnikowych kości pamięci odgrywają rolę talerzy, a kontroler pełni funkcję głowic. Te dwa elementy określają pojemność i prędkości wszystkich dysków SSD, ale na te drugie składają się również inne komponenty, jak np. pamięć podręczna (cache/bufor) współpracująca bezpośrednio ze wspomnianym kontrolerem. Najważniejsze jest to, że odpowiadający za wydajność kontroler w SSD może zapisywać i odczytywać dane równocześnie z kilku kości pamięci, które z kolei określają dostępne miejsce.
To właśnie przez to im więcej kości producent zamontuje na laminacie, tym większą wydajność w określonych zadaniach zaoferuje dysk. Oczywiście o ile zastosowany kontroler będzie w stanie obsłużyć wszystkie z nich. Przykładem niech będzie 1024 GB dysk SSD, na którego składają się cztery 256-GB kości pamięci i wariant 2048 GB (z tym samym kontrolerem) z łącznie ośmioma o tej samej pojemności. Równoległe czerpanie i zapisywanie informacji z ośmiu źródeł musi być zdecydowanie szybsze niż robienie tego z np. czterech czy nawet dwóch. To właśnie dlatego różniące się pojemnością te same dyski SSD cechują się odmiennymi wynikami w operacjach losowego i sekwencyjnego zapisu oraz odczytu. Warto też wspomnieć, że ze względu na możliwość eksploatacji większej ilości komórek pamięci, rośnie również ich ogólna żywotność, dzięki technologii Garbage Collection i TRIM, o czym świadczy parametr TBW.
Czytaj też: Sekcja zasilania będzie tylko ważniejsza. Opisujemy budowę i rolę VRM
Wyjątkiem od tej reguły są najczęściej konkretne modele SSD, w przypadku których producent nie zwiększa liczby kości, a po prostu ich pojemność. Wtedy wyższą wydajność gwarantuje wyłącznie pojemniejszy bufor. Okazjonalnie można też natknąć się na modele, których kontroler zwyczajnie nie wyrabia przy wyższej liczbie kości, ale to domena głównie budżetowych SSD.
Jednak w ogólnym rozrachunku pojemniejsze modele SSD zwykle nie mają bardziej zaawansowanych kontrolerów, ale za to dzierżą pojemniejszy bufor. Najczęściej mowa zarówno o osobnej pamięci dynamicznej (DRAM), jak i chwilowo przeorganizowanych kościach pamięci z trybu TLC/QLC na wydajniejszy SLC. Wszystko to przekłada się na jeszcze wyższą wydajność, więc w ogólnym rozrachunku możecie być pewni, że znakomita większość pojemniejszych SSD, będzie wydajniejsza od tych mniej pojemnych.
Pamiętajcie jednak, że wyższa liczba kości pamięci i bardziej pojemny bufor, to jednocześnie większe zużycie energii oraz generowane ciepło odpadowe, więc to kwestia w stylu “coś za coś”. Wprawdzie nie są to jakieś wielkie wartości, ale dobierając dysk do laptopa, warto mieć to z tyłu głowy. Warto zwrócić też szczególną uwagę na brak ogólnej zasady “im pojemniejsze, tym wydajniejsze”, bo na rynku znajdą się rodzynki, które przeczą tej zasadzie. Przykłady tego widzicie powyżej, więc zawsze rzućcie okiem na szczegółową tabelkę wydajności, jeśli koniecznie chcecie najwydajniejszy wariant danego SSD.
Czytaj też: Jak zastąpić kierowcę? Opowiadamy, jak działają systemy autonomiczne
Warto też od razu uprzedzić być może najbardziej drążące temat pytanie – stworzenie dysku SSD składającego się z dziesiątek kości pamięci nie ma racji bytu. Wszystko ze względu na tak zwany ”złoty środek”, którego określa wydajność poszczególnych układów krzemowych (bo to właśnie one grają rolę wspomnianych kości) oraz same koszty produkcji. Wyprodukowanie kilkudziesięciu kości jest zwyczajnie znacznie droższe, niż wyprodukowanie jednej, a poza tym połączenie tego wszystkiego i opracowanie kontrolera, który poradziłby sobie z tak licznymi kośćmi, to abstrakcja.