Specyfikacja Samsung Galaxy Watch5 Pro
- koperta o średnicy 45mm, wykonana ze stopów tytanu, masa 46,5 grama,
- obudowa wodoszczelna do 5 ATM, norma IP68, certyfikat MIL-STD-810G,
- pasek sportowy w kolorze tytanowym,
- ekran AMOLED o średnicy 1,36 cala. rozdzielczość 450 x 450 pikseli, dotykowy, pokryty szafirowym szkłem,
- Łączność Bluetooth, NFC, Wi-Fi, opcjonalnie LTE z eSIM,
- system WearOS,
- akcelerometr, barometr, kompas, pulsometr z EKG, pomiar składu ciała, śledzenie snu, krokomierz, GPS,
- wbudowany głośnik i mikrofon z opcją prowadzenia rozmów,
- akumulator 590 mAh, deklarowany czas pracy do 80 godzin i do 24 godzin z GPS,
- cena: 2 149 zł, wersja z LTE 2 349 zł.
W zestawie znajdziemy jednoczęściową, magnetyczną ładowarkę z USB-C.
Ludzie hejtują pasek, a ja będę chwalić!
Najpierw jednak pochwalmy wygląd zegarka. Samsungowi udała się ciekawa sztuka. Zrobili smartwatch, który choć nadal wygląda jak klasyczny zegarek, wygląda inaczej niż konkurencja. Nieco podobnie do poprzedniej generacji, ale jest to pewien powiew świeżości.
Mamy tu pewien minimalizm, bo koperta jest prosta, gładka, zrobiona z jednej, aluminiowej bryły. Na prawym boku przełamują ją dwa przyciski, a pod lewym widać szczeliny głośnika.
Ekran znajduje się w sporym zagłębieniu. Początkowo wygląda to nieco dziwnie, ale w żaden sposób nie wpływa to na jego czytelność, a dodatkowo jest to jakaś forma ochrony przed uderzeniami i ewentualnym uszkodzeniem.
Od spodu mamy plastik. Trochę szkoda, bo przy tej cenie zegarka można było spodziewać się np. ceramiki, którą stosuje Huawei w swoich flagowych produktach. Ale nie wpływa to negatywnie na komfort użytkowania, a poza tym, tego przecież nie widać.
Trafiła mi się wersja z paskiem z magnetycznym zapięciem, który ma raczej negatywne opinie wśród testerów. Wyłamię się z tego, bo bardzo sobie go chwalę. To po części wynika z mojej, nieco nietypowej specyfiki. Zazwyczaj nie mogę nosić zegarka zbyt długo. Nawet najmniejszy nacisk w okolicach nadgarstka powoduje dyskomfort i drętwienie dłoni. To pokłosie kilku operacji nerwów. Przy lekkim poluzowaniu gumowego paska, bo bokach ręki mam nieco wolnego miejsca, a koperta i dół paska do niej przylega. Ciężko to tłumaczyć, ale możecie to zobaczyć na zdjęciach. Dzięki temu nie tylko jestem w stanie długo nosić zegarek, ale też bez żadnego problemu wytrzymuję w nim cały dzień i mogę do mieć założonego w trakcie snu. Tego się nie spodziewałem.
Ani razu nie miałem problemów z magnetycznym zapięciem. Trzyma się mocno. Nie zdarzyło mi się o nic nim zaczepić i przypadkiem rozpiąć połączenie. Nawet gdyby tak się stało, pasek się nie przerywa na dwie części, więc gdyby do tego doszło, nie spadnie nam z ręki. Ogółem bardzo przypadło mi to rozwiązanie do gustu i zdecydowanie jestem fanem. Jednym z dwóch problemów jest to, że miejsce zapięcia często uderza, a to o blat, a to o laptopa, a to o klawiaturę w trakcie pracy… Jego powierzchnia po czasie pokrywa się lekkimi rysami i nic nie można na to poradzić. Do drugiego problemu przejdziemy przy opisie możliwości akumulatora.
Czytaj też: Test Honda HR-V – wygodna, oszczędna, dobrze wyceniona
Ekran z obracaną… ramką?
Należę do grona osób, które będą płakać po obracanym pierścieniu z poprzednich serii Galaxy Watch. W Galaxy Watch5 Pro Samsung zostawił jego namiastkę w formie… w sumie to nie wiem jakiej. Ale po kolei.
Interfejs nadal jest obracany. Tzn. w formie okręgu prezentowane są kolejne ekrany z aplikacjami i funkcjami. Możemy się między nimi poruszać przewijając ekran lewo-prawo, albo poprzez rysowanie kółek na ekranie. No i właśnie, po co w takim razie reklamować, że ramka wokół ekranu jest dotykowa, skoro to samo robimy na ekranie. Oczywiście można przejechać palcem wokół ekranu przy samej ramce, co da ten sam efekt. Do tego nie mogę nabrać pewności, czy faktycznie obramowanie ekranu reaguje na dotyk, czy interfejs obraca się, bo dotykamy w tym samym czasie również wyświetlacza. Dziwne to wszystko i uważam, że to dużo hałasu o nic. Fizycznego pierścienia to i tak nie zastąpi, choć wibracjami i dźwiękiem stara się go imitować jak tylko może.
Za to o samym ekranie nie można powiedzieć złego słowa. Czytelny w każdych warunkach, bardzo jasny, z perfekcyjną czernią i dobrze nasyconymi żywymi kolorami.
Czyta też: Test UGEE U1600. Sprawdziliśmy przystępny cenowo tablet graficzny z ekranem
Galaxy Watch5 Pro to Wear OS, ale schowany przez Samsunga
Galaxy Watch5 Pro to ciekawy paradoks. Świetnie odnajdą się w nim użytkownicy zegarków Samsunga, a w zupełnie nowym miejscu będą użytkownicy Wear OS. Koreańczycy wrzucili tu w zasadzie wszystko to, co było i dobrze działało w zegarkach z Tizenem.
Interfejs oparty na widżetach aplikacji i funkcji przewijanych w formie okręgu, przejrzyste Menu, znajome Ustawienia. Modyfikacje Wear OS są tu daleko idące, ale to bardzo dobry zabieg. Interfejs jest dzięki temu znacznie prostszy niż w zegarkach z klasycznym, niemodyfikowanym systemem Google.
Tym, co bardzo podoba mi się w Galaxy Watch5 Pro i miały to też wcześniejsze zegarki Samsunga, jest konfiguracja z poziomu smartfonu. Prawie wszystkie ustawienia możemy wprowadzić na telefonie już w trakcie pierwszej konfiguracji, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Ogromnym plusem jest łatwość parowania z nowym smartfonem. Nie musimy ustawiać wszystkiego od zera, konfigurować, tracić czasu… Zegarek robi kopię ustawień i przywraca je go zmianie telefonu na nowy.
Wybór tarcz jest bardzo dobry, choć mamy tu pewien negatywny wpływ Wear OS. Samsung ma swoje tarcze. Jest ich dużo, w tym naprawdę sporo tarcz darmowych, w różnych stylach, z możliwością zmiany wyświetlanych elementów, ich kolorów, układów, a wszystko to jest sparowane z dedykowanymi widokami ekranu Always On. Z drugiej strony Wear OS daje możliwość pobierania dodatkowych tarcz z Google Play. Tutaj wybór jest ogromny, ale nie brakuje wśród nich zwykłego śmiecia, nawet wśród płatnych wariantów. Tutaj trzeba uważać, co pobieramy.
Czytaj też: Test LG UltraGear 32GQ950-B. Piekielnie drogo, ale czy warto?
Śledzenie aktywności, snu i bardzo dobra nawigacja
Galaxy Watch5 Pro… śledzi. Śledzi dużo, o ile oczywiście tego od niego wymagamy i robi to bardzo dobrze. Częściowo. Ale po kolei.
Bardzo spodobało mi się automatyczne wykrywanie aktywności. Do tej pory świetnie działało to w zegarkach Huawei, a Samsung robi to lepiej. Zegarek, o ile aktywujemy taką funkcję, sam wykryje aktywność fizyczną. Nie musimy za każdym razem klikać, że np. zaczynamy spacer. Śledzenie rozpocznie się automatycznie po wykryciu przemieszczania się i kiedy staniemy na dłużej, zostanie wstrzymane lub całkowicie zatrzymane.
Solidnie wygląda śledzenie aktywności w trakcie uprawiania sportu, choć Samsung tutaj ograniczył funkcjonalność Wear OS. O ile nie ma problemu np. z bieganiem czy jazdą na rowerze, tak problemem są ćwiczenia siłowe. Wear OS za pomocą Google Fit jest w stanie bardzo sprawnie liczyć np. liczbę powtórzeń w trakcie ćwiczeń. Samsung Health tego nie potrafi i przy ćwiczeniach siłowych mierzy nam tylko puls, czas i spalone kalorie. Tutaj jest pole do poprawy. Podobnie jak w kwestii informowania o tym, ile czasu nasze ciało potrzebuje do regeneracji po skończonym wysiłku. Tego Samsung Health również nie potrafi.
Bardzo dobrze działa też śledzenie snu. W zasadzie to dzięki Galaxy Watch5 Pro utwierdziłem się w przekonaniu, jak beznadziejnie śpię. Można też śledzić chrapanie, tutaj też w moim przypadku szału nie ma (i to bynajmniej pozytywnie), ale do tego musimy mieć smartfon przy łóżku. Jeśli nie leży on mniej więcej na wysokości naszej głowy, sam zegarek nie rejestruje chrapania.
Zazwyczaj nie korzystam z nawigacji w zegarku, ale tak się złożyło, że w przypadku Galaxy Watch5 Pro miałem do tego bardzo dobrą okazję. Podczas Digital X w Kolonii potrzebowałem mieć podgląd nawigacji w trakcie jazdy na hulajnodze, która nie miała uchwytu na smartfon. Tak, wiem, problemy pierwszego świata. Zegarek bardzo dobrze wyświetla Mapy Google. Nawigacja jest precyzyjna, wraz z opcjonalnymi wskazówkami głosowymi. Nawigację możemy uruchomić na samym zegarku, albo na smartfonie i Mapy będą przesyłane do zegarka. Trochę takie nadgarstkowe Android Auto. Działa to świetnie i to zdecydowanie jeden z mocniejszych punktów zegarka.
Skoro padły komunikaty głosowe, to wspomnijmy o możliwościach głośnika. Może on odtwarzać też dźwięki powiadomień i alarmów, a także pozwala na prowadzenie rozmów. Wykorzystując do tego też wbudowany mikrofon. Działa to bardzo dobrze. Dźwięk jest czysty, odpowiednio głośny nawet podczas rozmawiania np. idąc ulicą.
Czytaj też: Jaki smartfon OnePlus wybrać? Jest dobra promocja, której nie można przegapić
Funkcje zarezerwowane tylko dla posiadaczy smartfonów Samsunga, a i tak działają… tak sobie
Tak jak ma to miejsce w przypadku słuchawek. W zegarku Galaxy Watch5 Pro też mamy funkcje, które nie zadziałają bez smartfonu Samsunga. Co nie powinno nikogo dziwić, bo to samo mieliśmy też przed rokiem. Szkoda tylko, że te funkcje działają mocno tak sobie.
Pierwszą z nich jest analiza składu ciała. Pomiar wykonujemy po założeniu zegarka, uniesieniu rąk do mniej więcej kąta 90 stopni i dotknięciu drugą ręką przycisków na boku obudowy. W ten sposób tworzymy obieg zamknięty, a impulsy mierzą skład naszego ciała. Mam 183 cm wzrostu, schudło mi się ostatnio do 84 km i moje BMI wg internetowych kalkulatorów to nieco ponad 25, czyli mam nadwagę. Wg Galaxy Watch5 Pro również. Daje mi takie samo BMI i 25,7% tanki tłuszczowej. Kiedy ostatni raz sprawdzałem to na profesjonalnej wadze, to ważąc 92 km miałem 19% tkanki tłuszczowej. Zdaniem Samsunga chudnąć i nie przestając ćwiczyć, nabrałem masy tłuszczowej. Ciekawa sprawa, której nie mam zamiaru roztrząsać, ale funkcja działa, lekko mówiąc, średnio.
Kolejną ekskluzywną funkcją jest ciśnieniomierz. Czy działa? Nie wiem, bo… nie mam ciśnieniomierza. Aby funkcja działała prawidłowo, niezbędne jest skalibrowanie zegarka przy użyciu właśnie ciśnieniomierza. Musimy wpisać zmierzony przez niego wynik, co pozwoli na odpowiednią kalibrację pomiarów czujnika Watcha5. Można oczywiście wpisać wymyślony wynik, ale wtedy nie mamy co liczyć na dokładny pomiar zegarka.
Jedyną funkcją premium, która (chyba?) działa jest EKG. Tutaj pomiar jest prosty, zegarek produkuje wykres rytmu pracy serca i wystawia ogólną diagnozę. Oczywiście obwarowane jest to ogromem powiadomień o tym, że to nie jest pomiar wiążący, specjalistyczny, medyczny itd. Co powinno być oczywiste. Ale do takiego profilaktycznego sprawdzenia, czy wszystko jest z nami w porządku, to powinno wystarczyć. Jeśli pojawią się jakieś niepokojące odczyty, warto udać się do lekarza.
Czytaj też: Samsung Galaxy Z Fold4 – komórkowy kapitan Marvel TEST
Pod względem czasu pracy Galaxy Watch5 Pro jest tam, gdzie Samsung był od dawna
Na rynku smartwatchy jest jedna prawidłowość. Apple Watch działa do wieczora. Huawei działa 10-14 dni (poza paroma wyjątkami), a Samsung 3-4 dni. W przypadku Galaxy Watch5 Pro nic się nie zmieniło, choć to też zależy od użytkowania i pomimo tego, że akumulator jest rekordowo duży.
Przy sporej ilości pomiarów, korzystaniu z nawigacji, łączności bezprzewodowej, dodaniu do tego rozmów oraz ekranu Always On, akumulator rozładujemy bez problemu w dwa dni. Bez męczenia zegarka dodatkowymi aktywnościami, ale z aktywnym ekranem Always On, powiadomieniami i cyklicznymi pomiarami w tle, Galaxy Watch5 Pro działał mi do trzech dni. Wyłączając część pomiarów i stałe podświetlenie ekranu da się ten wynik rozciągnąć nawet do czterech dni.
Samsung przyśpieszył ładownie w Galaxy Watch5 Pro, ale nie ma informacji o tym, jaką maksymalną moc przyjmuje. Choć widać różnicę w szybkości ładowania np. z portu USB, a zwykłej ładowarki i wydaje mi się, że 25W to jest maksimum. Powyżej tej mocy różnicy już nie widać. Akumulator ładuje się do pełna (przy ładowarce minimum 25W) w ciągu ok dwóch godzin i do nieco ponad 40% w pół godziny.
Mieliśmy wrócić do wady paska. Jego kształt powoduje, że praktycznie niemożliwe jest ładowanie Galaxy Watch5 Pro na ładowarkach Qi. Nie ma jak go na nich położyć. Pozostaje odpięcie jednej części paska. Co jest proste, ale uciążliwe. Pozostaje więc ładowanie ładowarką z zestawu, która jest magnetyczna, nieduża i ma kabel z końcówką USB-C.
Galaxy Watch5 Pro to najbardziej udana z tegorocznych nowości
Przez ostatnie tygodnie używałem trzech nowości Samsunga – Galaxy Z Flip4, Galaxy Watch5 Pro oraz słuchawek Galaxy Buds2 Pro. Tęsknić będę tylko za tym środkowym. Nie lubię słuchawek dousznych, więc to stoi między mną, a nowymi Budsami. Flip4 ma za mało nowości, o czym więcej przeczytacie w recenzji. Zegarek za to dostał sporo poprawek względem ubiegłorocznej wersji. Może niekoniecznie mocno widocznych, ale ogólny odbiór, działanie systemu, dopracowanie (większości) funkcji… to wszystko tworzy bardzo dobry user experience.
Zegarek jest świetnie wykonany, bardzo ładny i choć zdania się mieszane, osobiście jestem wielkim fanem paska z magnetycznym zapięciem. Dalej znajdziemy świetny ekran, wzorowo działający system i bardzo wygodną obsługę, gdzie większość ustawień można wprowadzić wygodnie na dużym ekranie smartfonu. Minus za funkcje dostępne tylko dla posiadaczy smartfonów Samsunga, jeszcze większy za ich przeciętne działanie oraz utrudnione ładowanie uniwersalnymi ładowarkami Qi z powodu kształtu paska. Z kolei pochwalić trzeba czas działania oraz poprawioną szybkość ładowania.
Podsumowując, Samsung Galaxy Watch5 Pro to dzisiaj prawdopodobnie najbardziej zaawansowany zegarek, którego nie trzeba codziennie ładować (Apple Watch) i choć kosztuje dużo, to jest to cena adekwatna do jego możliwości.