Te śmigłowce szturmowe chce kupić Polska. Opisujemy AH-64 Apache zwane niszczycielami czołgów

Dowiedzieliśmy się właśnie o szczegółach kolejnego etapu realizacji programu Kruk, w ramach którego polskie wojsko lądowe dąży do uzyskania nowych śmigłowców szturmowych. Czy to dobry kierunek zakupu? Patrząc na to, że nasi lotnicy mają dostęp do jedynie poradzieckich Mi-24, Mi-18 oraz Mi-8 tej klasy, które liczą w sumie kilkadziesiąt egzemplarzy, zdecydowanie tak. Zwłaszcza że Polska postawiła na śmigłowce szturmowe AH-64 Apache, a więc kultowe już wręcz maszyny, które od dekad pełnią funkcję podstawowych śmigłowców szturmowych US Army.
Te śmigłowce szturmowe chce kupić Polska. Opisujemy AH-64 Apache zwane niszczycielami czołgów
Te śmigłowce szturmowe chce kupić Polska. Opisujemy AH-64 Apache zwane niszczycielami czołgów

Śmigłowce szturmowe AH-64 Apache w wersji Guardian dla Polski

Zanim zagłębimy się w szczegóły tego, czym dokładnie są AH-64 Apache i dlaczego doczekały się miana niszczycieli czołgów, zamknijmy temat samego zakupu. Pewne jest, że jego sens jest ogromny, zważywszy na obecną flotę śmigłowców szturmowych Polski, ale na ten moment kontrakt nie jest jeszcze pewny. Nie znamy nawet jego kosztów i wszystkich szczegółów, a jedynie tyle, że początkowy zamiar zakupu 32 helikopterów został rozszerzony do sześciu eskadr (łącznie 96 egzemplarzy) i że to firma Boeing ze swoimi Apache została wybrana na potencjalnego kontrahenta.

Czytaj też: Atomówki na froncie, czyli atomowa broń taktyczna M388 Davy Crockett

Obecnie zamówienie jest na etapie zapytania ofertowego, a jako że dotyczy najnowszej wersji tych maszyn, będzie rekordowo droga. Potwierdza to plan Australii w myśl zakupu 29 egzemplarzy AH-64E, których łączna cena wyniosła 3,8 miliarda dolarów. Przemnóżmy to przez ponad 3-krotną liczbę, jaką chce zakupić Polska i voila – gdyby kontrakt został podpisany na tych samych zasadach, jego finalny koszt będzie wynosił 11,4 miliarda dolarów, a więc ponad 53 mld złotych. To… sporo.

Śmigłowce szturmowe Boeing AH-64 Apache – historia długa i skomplikowana

Wielu z nas nawet nie żyło w czasach, w których AH-64 Apache powstawał. Jego historia sięga bowiem aż pierwszej połowy lat 70. ubiegłego wieku, kiedy to jego produkcją zajmowała się firma Hughes Helicopters. Opracowanie tego śmigłowca szturmowego było pewne po zrezygnowaniu z AH-56 Cheyenne w 1972 roku, więc w tym jeszcze roku ogłoszono program AAH (Advanced Attack Helicopter). O kontrakt ubiegała się firma Bell, Sikorsky, Lockheed, Hughes oraz Boeing Vertol we współpracy z Grumman. Za zwycięskie projekty uznano dzieło firmy Hughes oraz Bella i tak też oddelegowano je do drugiego etapu programu. Finalnie w 1976 roku wybrano propozycje tej pierwszej firmy, a kontrakt na produkcję dopracowanych wersji, które dopracowano w toku testów prototypów, podpisano sześć lat później.

Prototyp YAH-64A z 1982

Testy wojskowe samych prototypów wypadły pomyślnie, ale po ich zakończeniu zdecydowano się zmodernizować projekt o mocniejszy silnik (T700-GE-701 o mocy 1690 KM). W 1983 roku, czyli całe dwa lata po nazwaniu śmigłowca mianem Apache, powstał pierwszy produkcyjny wariant AH-64, aby rok później firma i jej dorobek zostały przejęte przez McDonnell Douglas. Na tym jednak się nie skończyło, bo obecnie przecież za produkcję odpowiada firma Boeing, a to z powodu połączenia Boeinga i McDonell Douglas w The Boeing Company w 1997 roku. Tak oto AH-64 Apache zmieniało “właściciela” trzykrotnie wraz z rozwojem wojskowej gospodarki USA.

Czytaj też: Koniec historii samolotu Iskra. To na nim szkolono polskich pilotów przez dekady

AH-64D

Te śmigłowce szturmowe doczekały się też wielu wersji, bo na przestrzeni prawie pół wieku rozwoju, musiały być stosownie rozwijane i zmieniane w wersjach eksportowych. Co jednak ciekawe, mimo rozwinięcia pierwotnej wersji AH-64A do wariantu – B i C, te nigdy nie weszły do służby, a udało się to dopiero AH-64D, którego rozwój zapoczątkowano w sierpniu 1990 roku i zakończono w 1995 roku wraz ze zgodą na masową produkcję. Obecnie najbardziej zaawansowanym wariantem produkowanym przez USA jest AH-64E (dawniej AH-64D Apache Longbow Block III), który zmienił nawet przydomek z Apache na Guardian.

Ten nowoczesny śmigłowiec szturmowy nadal bazuje na podstawach oryginału, ale doczekał się szeregu ulepszeń. Mowa o ulepszonej łączności cyfrowej, parze mocniejszych silników T700-GE-701D (moc: 2×1994 koni mechanicznych) z unowocześnioną przekładnią czołową do obsługi większej mocy, systemie umożliwiającym sterowanie dronami, pełną zdolnością do lotów IFR (pilot bazuje tylko na informacjach odczytywanych z przyrządów). W ogólnym rozrachunku jego uzbrojenie nie uległo zmianie. Oznacza to, że AH-64E Guardian może być przystosowany do wielu różnych ról na froncie.

Dwuosobowa załoga, obejmująca głównego pilota i drugiego pilota/strzelca, sieje zniszczenie z wykorzystaniem m.in. 30-milimetrowego działa łańcuchowego M230E1 z 1200 pociskami oraz całej masy pocisków montowanych na zewnętrznych pylonach. Mowa o aż 16 przeciwpancernych pociskach AGM-114 Hellfire czy niekierowanych rakietach ogólnego przeznaczenia Hydra 70, którymi helikoptery mogą niszczyć cele naziemne. Warianty Hellfire mogą nawet niszczyć zaawansowane czołgi jednym celnym trafieniem. AH-64 może też wykorzystywać cztery pociski powietrze-powietrze Stinger, Mistral lub dwa AIM-9 Sidewinder, ale z tej opcji korzystają głównie kraje, które nie mają tak potężnej floty do utrzymywania przewagi powietrznej, jak USA. Poza tym AH-64 mogą też zagrozić obronie przeciwlotniczej wroga swoimi dwoma pociskami AGM-122 Sidearm.

AH-64 Bronie

Czytaj też: Opisujemy najnowszy myśliwski okręt podwodny Chin. Obecnie stacjonuje przy Tajwanie

Jeśli idzie o pozostałe szczegóły specyfikacji, AH-64E mierzy 17,7 metra długości i 5 metrów wysokości, a średnica jego śmigła głównego wynosi 14,6 metra. Maksymalna masa startowa sięga 10,43 tony, a ta podstawowa 5,17 tony. W powietrzu AH-64E może wzbijać się na wysokość 6,4 km, przelecieć do 476 km po starcie i rozwijać prędkość do 300 km/h, podczas gdy ta przelotowa wynosi ~275 km/h.

Swój tytuł “niszczyciela czołgów” zawdzięcza właśnie wspomnianym pociskom Hellfire. Obecnie najnowszym i ciągle produkowanym pociskiem tego typu jest wariant AGM-114R Hellfire II o zasięgu 11 km. Ten kosztuje już 100000 dolarów i jest bardzo podobny do wcześniejszych wersji, choć cechuje go wielofunkcyjna głowica, długość 1,8 metra i system naprowadzania wymagający naświetlania celu. Jego ładunek wybuchowy (tandemowa głowica kumulacyjna) typu HEAT jest w stanie niszczyć cele opancerzone nawet modułami ERA.