Pudełko i dołączone wyposażenie
Oprócz instrukcji obsługi, szerokiego odbiornika USB-C i naklejek w charakterystycznym dla producenta pudełku znajdziemy worek do transportu (podczas niego wspomaga nas opcja obracania muszli o 90 stopni) i trzy przewody. Jeden służy w formie adaptera jako 1,5-metrowy USB-A do żeńskiego USB-C, drugi jako przewód do przewodowej pracy po jack 3,5 mm, a trzeci (USB-A do USB-C) służy zarówno do ładowania, jak i trybu przewodowego. Warto też wspomnieć, że sam wtyk USB-C jest bardzo szeroki i może powodować problemy po wpięciu w dany sprzęt.
Najważniejsze cechy Steelseries Arctis Nova 7 Wireless
- Ogólne
- Przeważający materiał: tworzywo sztuczne i metal (pałąk)
- Waga: 325 gramów
- Słuchawki wokółuszne zamknięte
- Wielopoziomowa regulacja
- Długość 4-polowego przewodu jack 3,5 mm – 120 cm
- Długość adaptera USB-C do USB-A – 150 cm
- Długość przewodu USB-C USB-A – 150 cm
- Tryb bezprzewodowy Bluetooth i radiowy
- Akumulator o wytrzymałości do 38 godzin
- Kontroler poziomu głośności i mikrofonu w muszli
- Wsparcie oprogramowania GG Engine
- Przetworniki neodymowe
- Średnica: 40 mm
- Impedancja: 36 Ohm
- Czułość 93 dB SPL
- Wsparcie Spatial Audio
- Pasmo przenoszenia: 20 – 22000 Hz
- Mikrofon ClearCast Gen 2
- Na elastycznym pałąku chowany w obudowie
- Dwukierunkowa redukcja hałasu
- Pasmo przenoszenia 100 – 6500 Hz (Nova 3 cechuje się przeniesieniem 100-6500 Hz)
- Czułość: -38 dBV/Pa
Design, materiały i wykonanie
Na samym wstępie nie bez powodu nawiązałem do dwóch innych modeli, bo w praktyce Arctis Nova 7 Wireless to technologia z Arctis Nova 3 ukryta w formie Arctis Nova Pro Wireless z pewnymi zmianami, o które albo prosili użytkownicy, albo które miały obniżyć prestiż (i koszt produkcji) tańszego modelu. Jakimi dokładnie? Przede wszystkim zastąpieniem skórzanych nauszników tymi materiałowymi AirWeave (wygodniejszymi, ale gorzej tłumiącymi i niepodkreślającymi basu), ale z pozostaniem przy opcji wymiany ich na skórzane (do kupienia oddzielnie za 74,99 zł).
Czytaj też: Haier Multidoor 7 HCR7918EIMB to lodówka na miarę XXI wieku
Oznacza to, że wymianie podlegają również dwie ozdobne zaślepki na zewnętrznej stronie muszli. W oryginale dostajemy je w kolorze czerni, współgrającej z pozostałymi elementami zestawu słuchawkowego, ale w cenie 154,99 zł możemy kupić wymienny zestaw “snowboardowego paska” i właśnie również tych zaślepek, aby spersonalizować swój model. Teoretycznie brzmi to fajnie, ale w praktyce widzę w tym jawny “skok na kasę”, jako że Steelseries oferuje tylko jeden wariant kolorystyczny (czarny).
Zestaw możemy podzielić tak naprawdę na pięć głównych elementów – muszle z tworzywa sztucznego, metalowy pałąk z gumową wstawką wewnętrzną, materiałowe (wymienne) nauszniki z pianką memory i regulowaną gumowo-materiałową opaskę na głowę o dosyć topornym, ale sprawdzającym się w praktyce sposobie montażu. Poszczególne elementy zdecydowanie możemy nazwać mianem bardzo jakościowych, ale to, co jest najważniejsze, to zdecydowanie samo nienaganne wykonanie i spasowanie części.
W efekcie Steelseries zaprojektował tak zwany “system ComfortMAX”, gwarantujący wysoki poziom ergonomii za sprawą 4-poziomowego dostosowywania się nauszników do głowy. Możemy bowiem regulować rozstaw muszli, dostosowywać napięcie opaski rozkładającej równomiernie wagę i cieszyć się z regulowanych góra-dół i prawo-lewo muszli.
Warto też poświęcić pięć minut samemu wyposażeniu muszli, jako że obejmuje ono całą masę elementów. Tak też na lewej znalazł się chowany w muszli kierunkowy mikrofon z czerwoną diodą sygnalizującą jego wyciszenie, port jack 3,5 mm, pokrętło regulacji poziomu głośności oraz przełącznik on/off dla mikrofonu. Z kolei na prawej znalazł się port USB-C, pokrętło regulacji głośności dźwięku (gra/rozmowa) oraz dwa przyciski dla trybu Bluetooth i radiowego z towarzyszącymi im diodami, które wskazują, czy sprzęt jest włączony.
Oprogramowanie, funkcje i akumulator
Podstawowa konfiguracja w aplikacji Steelseries GG sprowadza się do aktualizacji firmware, ewentualnego dostosowania rozbudowanego equalizera, ustawienia diody mikrofonu, samosłyszalności i ewentualnej aktywacji trybu zwiększającego ogólny poziom głośności. W drugiej zakładce możemy ustawić czas dezaktywowania się słuchawek i zachowania przycisków włączających.
Znacznie więcej opcji oferuje zakładka Sonar, która pozwala rozdzielić poziom głośności gry/muzyki oraz czatu głosowego (np. Discorda), a dodatkowo pobawić się equalizerem dla każdego z tych źródeł, a nawet mikrofonu. Tam też znajdziemy opcje związane z wirtualnym dźwiękiem przestrzennym, czym koniecznie musicie się zainteresować, aby idealnie dostosować działanie Arctis Nova 7 Wireless “pod siebie”.
Jeśli idzie o samą łączność, postawienie na jacka 3,5 uniemożliwia korzystanie z połączenia Bluetooth, a samo podpięcie przewodu USB odpowiada tylko za ładowanie słuchawek. Wtedy jednak możecie i tak podłączyć się z komputerem przewodowo po Bluetooth lub za sprawą odbiornika.
Niestety po połączeniu się radiowo z komputerem i przez Bluetooth z telefonem, imponująca w myśl zasięgu łączność momentami łapała czkawkę, co przejawiało się chwilowym artefaktem dźwiękowym. Jestem jednak pewny (zważywszy na inne pozytywne styczności z Quantum 2.0), że aktualizacje rozwiążą ten problem, ale żywię też nadzieję, że Steelseries pozwoli kiedyś na łączność dwóch sprzętów z jednym odbiornikiem Quantum 2.0.
Czytaj też: Test Volkswagen ID.5 – elektryczny plan Volkswagena
Z racji wyposażenia Nova 7 Wireless w akumulator o szybkim ładowaniu, ledwie 15 minut zapewni Wam do 6 godzin działania. Naładowanie go do 100% to z kolei gwarancja do nawet 38 godzin korzystania z tego modelu w trybie radiowym i do 26 godzin w trybie łączonym.
Test dźwięku Steelseries Arctis Nova 7 Wireless
Arctis Nova 7 Wireless wykorzystuje dokładnie te same przetworniki i technologie, co Nova 3 i Nova 1. Możemy więc być pewni jakości na poziomie “dobry+”, ale jednocześnie odmiennego charakteru, bo tak jak wspomniane modele brzmiały dziwacznie przez ścięcie sub-basu, nadającego wybuchom i wystrzałom charakteru, tak nie da się tego zauważyć w tym modelu.
Jego system ewidentnie podkreśla tony niskie i wysokie, a z drugiej strony ogranicza nieco te średnie, co jednak bezproblemowo dostosujemy do własnych preferencji w oprogramowaniu. W ogólnym rozrachunku wypada to przyjemnie i do jakości trudno się doczepić (zwłaszcza po poeksperymentowaniu z oprogramowaniem Sonar) Zainteresowani najwyższą jakością powinni jednak zainteresować się wersją Pro z zewnętrzną kartą dźwiękową.
Test mikrofonu
Jeśli idzie o mikrofon ClearCast drugiej generacji, ten jest zamontowany na elastycznym wysięgniku, który z kolei możemy bez problemu schować w muszli. Jego pasmo przenoszenia wynosi od 100 do 6500 Hz, a czułość -38 dBV/Pa, a z poziomu aplikacji dostajemy szereg opcji do zarządzania jego sposobem działania ze zdecydowanie najważniejszą funkcją w postaci wyciszania hałasu z otoczenia. Warto wspomnieć, że po np. odebraniu połączenia telefonicznego, mikrofon z automatu wyciszy się na komputerze/konsoli.
Poniżej posłuchacie, jak to wszystko sprawdza się w praktyce:
Test zestawu słuchawkowego Steelseries Arctis Nova 7 Wireless – podsumowanie
Arctis Nova 7 Wireless kosztuje prawie 1000 złotych i jest to spowodowane przede wszystkim “dodatkami ekstra”. Mowa o samej podwójnej łączności bezprzewodowej, jednoczesnym zapewnieniu trybu przewodowego, funkcji rozdzielania obu ścieżek dźwiękowych (to coś na wagę złota przy pracy zdalnej), akumulatorze o imponującej wytrzymałości.
Czytaj też: Test zestawu słuchawkowego Steelseries Arctis Nova 3
Poza tym ten model odznacza się przemyślanym projektem, przyjemnym dla oka designem, wysoką wygodą i ogólnym zaawansowaniem oraz dobrym, choć nie aż tak wzorowym brzmieniem i mikrofonem (oba oceniłbym na solidne 8/10). Jako że obiektywne wady sprowadzają się wyłącznie do okazjonalnego problemu z łącznością, Arctis Nova 7 Wireless i tak zasługuje na polecenie: