Tronsmart Bang Mini pod lupą
Stworzony do imprez – takim oto hasłem wita nas głośnik Tronsmart Bang Mini, a raczej jego kartonowe pudełko, które skrywa papierologię oraz dwa tradycyjne przewody. Z pomocą jednego ten głośnik naładujecie (lub zmienicie go w wielki powerbank), a z pomocą drugiego (AUX) przełączycie go na tryb przewodowy.
Głośnik Tronsmart Bang Mini jest poniekąd przenośnym centrum rozrywkowym, co akcentuje jego twarda rękojeść z uchwytu. W praktyce ten model wygląda tak, jak rama podłużnego koszyczka, w którą wsadzono cylindryczną siatkę powlekaną materiałem. Producent chwali się, że w takiej formie Bang Mini jest “ultra przenośny”, ale osobiście do takich bym go nie zaliczył, bo choć rzeczywiście łatwo go przenieść z jednego miejsca na drugie, to nadal mierzy całe 302 x 127 x 173 mm i waży 2,37 kilogramów. Może pochwalić się podwyższoną odpornością, jako że w testach uzyskał certyfikat IPX6, co oznacza odporność na duże zachlapania.
Wewnątrz niego znalazł się mikrofon, moduł łączności Bluetooth 5.3, układ wspierający prosty kodek SBC, a to tylko podstawowe “interesujące funkcje”. Przykłady? Natychmiastowe parowanie z wykorzystaniem NFC, możliwość połączenia dwóch głośników ze sobą w trybie stereo, podświetlane panele na bokach (tryb: oddychania, zmiany światła) reagujące na rytm muzyki oraz funkcja powerbanku (ładowanie dezaktywuje się po 30 minutach nieaktywności).
Niestety nie liczcie na to, że otrzymacie tym samym w ręce potężny magazyn energii, bo w grę wchodzi 4000-mAh akumulator, którego proces ładowania trwa 4 godziny. Wedle producenta jego wytrzymałość sięga do 15 godzin bez włączonego podświetlenia i do 5 godzin z nim, ale osobiście testowałem ten głośnik na bardzo niskim poziomie głośności i zdołałem osiągnąć przyzwoite 8-10 godzin wytrzymałości z aktywowanym podświetleniem.
Czytaj też: Test chłodzenia Silver Monkey X Frosty
Sam proces ładowania realizujemy z wykorzystaniem dowolnego (np. dołączonego do zestawu) przewodu USB-C, a oprócz łączności Bluetooth, Tronsmart Bang Mini może też działać w trybie przewodowym (przez dołączony przewód AUX) i odtwarzać nagrania albo z karty pamięci, albo z pendrive/dysku po podpięciu do ukrytego pod gumową uszczelką/zaślepką portu USB-A. Bang Mini doczekał się też bardzo intuicyjnego zestawu przycisków oraz funkcji, ale sama ich jakość snie należy do najwyższych. Wszystko przez to, że są nie 3D, a 2D, przez co w ciemności tylko diody (włączenia, naładowania, trybu SoundPulse i parowania z drugim głośnikiem) pomagają w orientacji co do tego, co klikamy.
Najważniejszym elementem Bang Mini jest oczywiście zaplecze audio, jako że głośnik ten doczekał się łącznie dwóch niezależnych komór głośnikowych. Ta przednia obejmuje dwa głośniki średniotonowe i 1 pasywny radiator, podczas gdy tylna doczekała się dwóch głośników niskotonowych. Uzupełnieniem tego zestawu o paśmie przenoszenia 45-20000 Hz są pasywne radiatory na bokach (w miejscu podświetlanego okręgu), a połączenie to przekłada się na łączną moc rzędu 50 watów.
Z kolei wspomniana wcześniej technologia SoundPulse ma za zadanie wycisnąć z tych membran wszystko to, co najlepsze. W rzeczywistości możecie sprawdzić to na własnej skórze, bo Bang Mini pozwala aktywować lub dezaktywować wpływ SoundPulse na brzmienie poprzez naciśnięcie odpowiedniego guzika. Od razu usłyszymy, że brzmienie głośnika z aktywowanym SoundPulse jest głośniejsze, a przy tym pełniejsze i mniej przytłumione.
Brzmienie Tronsmart Bang Mini
To sprzęt tylko i wyłącznie dla fanów rozrywkowego i stricte basowego brzmienia. Podpinanie tego głośnika w miejsce tradycyjnego zestawu (nawet!) 2+1 czy przeciętnego soundbara zarówno telewizora, jak i laptopa, to zbrodnia na audio ze względu na szalenie podbite tony niskie. Przez takie, a nie inne zestrojenie membran, Bang Mini może i “gra dobrze”, ale bez rewelacji, jeśli nie interesuje Was wysoki poziom głośności, mobilność oraz wytrzymałość.
Czytaj też: Test zestawu słuchawkowego Steelseries Arctis Nova 1
Pomijając te kwestie, moim zdaniem model Bang Mini można zastąpić albo prostym zestawem głośników domowych, albo nawet telewizorem z nieco bardziej zaawansowanym systemem audio. Pod kątem głośności Bang Mini jest ewidentnie w stanie nagłośnić całe mieszkanie lub imprezę w plenerze.
Test Tronsmart Bang Mini – podsumowanie
Specyficzny sprzęt do specyficznych (imprezowych) scenariuszy. Jeśli tego właśnie szukacie, a poszczególne cechy Tronsmart Bang Mini Was zainteresowały, to nie widzę przeszkód, aby wydać na niego 440 złotych. Jak na model do użytku poza domem, to zdecydowanie propozycja warta rozważenia.