Dobry obraz nagrasz nawet telefonem. Dźwięk już niekoniecznie
Żyjemy w czasach, w których większość z nas ma w kieszeni co najmniej przyzwoitą kamerę. Wbudowaną w nasz smartfon. Mobilne aparaty mają coraz lepsze matryce i wsparcie potężnej mocy obliczeniowej, która jest w stanie wygenerować wizualne cuda w ułamku sekundy. Ale to tylko połowa sukcesu i to ta łatwiejsza.
Zapewne znacie kanały w mediach społecznościowych, w których mamy ciekawą tematykę filmów z niezłym, a nie raz bardzo dobrym obrazem, ale dźwięk… leży. Pal sześć jeśli nagrywane jest np. jakieś wydarzenie, w których to obraz gra pierwsze skrzypce. Ale jeśli twórca ma coś do powiedzenia, to bez odpowiedniego mikrofonu jego nagrania będą ciekawe, ale na dłuższą metę męczące dla odbiorcy.
Na Chipie (jeszcze) nagrywamy stosunkowo niewiele. Ale dźwięk stawiamy na równi z obrazem. Co jest po części zasługą Konrada Koterby, który stoi za kamerę. Gość ma słuch nietoperza! Zawsze przed nagraniem eliminujemy wszystkie źródła niepożądanego dźwięku. Co prawda nie strzelamy do ptaków za oknem, ale wszystkie tykające zegary, budziki, szumiące wentylacje, a nawet lodówki zostają odcięte od zasilania i nagrywam w możliwie niemal idealnej ciszy. Efekty mówią same za siebie, bo nawet ktoś z lekko przeciętną dykcją jak ja jest w stanie brzmieć nad wyraz dobrze. To zasługa odpowiednich mikrofonów, a od niedawna do nagrań używam używamy zestawu Boya BY-XM6-S2.
Czytaj też: Canon EOS R7 – świetny aparat, ale czy Canon wie, co robi?
Specyfikacja Boya BY-XM6-S2
- wymiary 121x47x224 mm, masa zestawu 400 gramów,
- pasmo przenoszenia 50 – 18 000 Hz,
- czułość -39 dB,
- stosunek sygnału do szumu 84 dB,
- maksymalny poziom dźwięku 120 dB dla mikrofonu wbudowanego, 110 dB dla przewodowego,
- polaryzacja Omni-directional,
- złącza Jack 3,5mm, port USB-C,
- typ połączenia – RF 2,4 GHz, zasięg do 100m,
- deklarowany czas pracy – 6,5 godziny dla odbiornika, 7 godzin dla nadajnika
- cena: 999 zł za zestaw 2+1 lub 699 zł za zestaw 1:1.
Zestaw jest bardzo bogaty. W zależności od wybranej wersji, znajdziemy w nim odbiornik i dwa lub jeden nadajnik z mikrofonem. Do tego kable zasilające, podłączane mikrofony krawatowe, uchwyty (do zaczepienia o np. ubranie), puszyste osłony przeciwiwatrowe – wszystko w liczbie odpowiadającej liczbie urządzeń zestawu. Do tego dwa kable Jack 3,5mm (TRS-TRS i TRS-TRRS) i praktyczny woreczek do przechowywania zestawu.
Plastikowe, ale solidnie wykonanie
Urządzenia są niewielkie, lekkie i bardzo dobrze wykonane. Każde z nich jest wyposażone w prosty ekran, trzy przyciski sterujące, dwa gniazda Jack 3,5mm i gniazdo USB-C.
Z tyłu znajdziemy praktyczny klips do zaczepienia na pasku oraz piny, które… są. Ciężko powiedzieć, do czego służą, wyglądają jak złącze ładowania, ale póki co nie są dostępne żadne kompatybilne ładowarki. Byś może to jakiś plan na przyszłość.
Oba nadajniki mają wbudowane mikrofony. Dlatego też praktycznie zawsze są gotowe do działania. Nie ważne, który akurat mamy pod ręką. A jeśli zapomnimy np. mikrofonu krawatowego, nadal można wykorzystać mikrofon wbudowany w nadajnik.
Czytaj też: Recenzja Samyang AF 14mm F/2.8 FE. Dobry szeroki kąt za bardzo dobre pieniądze
Banalne parowanie i bardzo prosta obsługa
Do obsługi mikrofonów nie trzeba żadnej specjalistycznej wiedzy. Zaczynamy od połączenia odbiornika z aparatem/kamerą. Może to być dedykowana kamera, aparat bezlusterkowy lub klasyczna lustrzanka, ale też równie dobrze możemy użyć smartfonu. Do podłączenia używamy przewodu Jack 3,5mm. W przypadku smartfonu przyda nam się też przejściówka z Jack 3,5mm na USB-C lub Lightning dla iPhone’ów.
Dalej oczywiście z poziomu Menu urządzenia nagrywającego wybieramy źródło rejestrowania dźwięku podczas nagrań. Tutaj już wszystko zależy to od sprzętu, z jakiego korzystamy.
Ostatni krok to sparowanie nadajników. Wystarczy je uruchomić, a dosłownie po chwili urządzenia automatycznie się wykryją i nawiążą połączenie. To zasługa automatycznego sparowania zestawu przez producenta.
Jedyne, do czego można się przyczepić w kwestii konstrukcji, to mocowanie osłony przeciwwiatrowej na dwóch małych blaszkach. Czasem nie do końca wiadomo, czy zamontowaliśmy ją prawidłowy. To kwestia wprawy.
Czytaj też: Recenzja Samyang 35mm F/1.8. Taniej, znaczy lepiej?
Boya BY-XM6-S2 są piekielnie czułe. Jak sprawują się w praktyce?
Nadajniki oferują 7-stopniową skalę regulacji czułości i uwierzcie, będziecie z jej regulacji często korzystać. Pamiętam, że pierwsze nagranie, w którym je wykorzystywaliśmy, robiliśmy na Starym Mieście w Warszawie. Przy maksymalnej czułości mikrofon zbierał dźwięk w promieniu dobrych kilkudziesięciu metrów. Dopiero maksymalne zmniejszenie skali całkowicie odcięło otoczenie i kiedy przenieśliśmy się bliżej Wisły, musieliśmy tylko robić przerwy podczas przejazdów pociągów.
Mikrofony krawatowe z zestawu są wielokierunkowe. Więc nawet jeśli przekręcą się w trakcie nagrywania, nadal bardzo dobrze zbierają dźwięk i nie ma potrzeby dublowania nagrań. Opóźnienie dźwięku jest znikome. Dzięki temu nie ma potrzeby przesuwania go względem obrazu podczas edycji materiału. Deklarowany 100-metrowy raczej nie jest osiągalny. Raczej, bo nie mierzyliśmy tego dokładnie, ale faktycznie nadajnik można oddalić od odbiornika na ładne kilkadziesiąt metrów i dźwięk nadal będzie rejestrowany w bardzo dobrej jakości.
No właśnie, jak jest z jakością dźwięku? W trakcie nagrań wielokrotnie dopytywałem, czy może jednak coś jest nie tak i… nic. Mikrofony cały czas spisywały się wzorowo, a jakość dźwięku za moment sami będziecie mogli ocenić. Jedyny problem, jaki się pojawił, to dziwne trzaski słyszane na odsłuchu w trakcie nagrań, które po zgraniu materiału z karty pamięci aparatu całkowicie zniknęły. Na 99% była to wina starszego kabla Jack 3,5mm (innego niż w zestawie), który wprowadzał jakieś zakłócenia. Poza tym, bez względu na to, czy nagrywaliśmy ujęcia statyczne, czy dynamiczne, we wnętrzach czy na powietrzu, dźwięk pozostawał bez zastrzeżeń.
Mikrofonów Boya BY-XM6-S2 używaliśmy m.in. w poniższym nagraniu:
Czas pracy podawany przez producenta jest zgodny z rzeczywistością. Mówimy o ok 7 godzinach dla nadajników i 6,5 dla odbiornika. Jeśli nagrania się przedłużą, bardzo dobrą opcją jest możliwość jednoczesnego nagrywania i ładowania. Podpinamy powerbank na odpowiednio długim kablu i działamy dalej.
Czytaj też: Tamron 11-20 mm F/2.8 Di III-A RXD – ultraszerokokątna bestia (recenzja)
Warto zainwestować w dźwięk w filmach, a Boya BY-XM6-S2 będzie do tego bardzo dobrym wyborem
Od kilku tygodni Boya BY-XM6-S2 zastąpiły nam popularne oraz znacznie bardziej znane Rode Wireless Go i niechętnie wrócilibyśmy do starszego sprzętu. Jakość dźwięku, prostota użytkowania i niezawodność to póki co argumenty, które bardzo mocno przemawiają za sprzętem Boya.
999 zł za zestaw 2+1 to dla początkującego twórcy może być spory wydatek, ale jeśli nagrywasz samodzielnie, bez rozmów z innymi osobami, na początek w zupełności wystarczy tańczy wariant Boya BY-XM6-S1. Czyli jeden odbiornik i jeden nadajnik. Dobry dźwięk to coś, czym jesteś w stanie wyróżnić się na tle innych twórców i zakup mikrofonów warto rozpatrywać w kategorii inwestycji. To trochę jak z obiektywami aparatów/kamer. To nie jest coś, co za rok będzie przestarzałe lub zwyczajnie się zużyje. O mikrofony, podobnie jak obiektywy, wystarczy odpowiednio dbać i posłużą nam przez długie lata.
Bez względu na to, czy jesteś początkującym, czy zaawansowanym twórcą materiałów wideo, mikrofon to rzecz obowiązkowa. A w tym celu zdecydowanie możemy polecić wam Boya BY-XM6-S2.