Specyfikacja HP Elite Dragonfly G3
- obudowa o wymiarach 297 x 220 x 16mm, masa 0,99 kg, odporna zgodnie z normą MIL-STD810H,
- ekran IPS, 13m5″, 1920 x 1280 pikseli, dotykowy, matowy, deklarowana jasnośc 400 nitów,
- procesor Intel Core i7-1255U, 10 rdzeni,
- 32 GB pamięci RAM LPDDR5 4800 MHz, wlutowana,
- dysk SSD M.2 PCIe NVMe 1 TB,
- grafika Intel Iris Xe, zintegrowana,
- porty 2x Thunderbolt 4 typu C, 1x USB 3.2 Gen 1, 1x HDMI 2.0, 1x Jack 3,5mm,
- modem sieci 5G Intel 5000 5G, gniazdo kart nano SIM, WI-Fi 6E (Intel AX211), Bluetooth 5.3, czytnik linii papilarnych,
- kamera 5 Mpix,
- podświetlana klawiatura,
- akumulator 68 Wh, maksymalna moc ładowania 65W,
- cena 12 205 zł.
Nieco dziwna obudowa, jak to magnezowa, ale ma to coś!
Myślałem, że się przyzwyczaję, ale niezmiennie HP Elite Dragonfly G3 wygląda nieco dziwnie. Zazwyczaj producenci laptopów próbują stworzyć spójną bryłę, w której obie połówki obudowy stanowią jedną całość. W HP wygląda to jak dwie całkowicie niezależne części spięte zawiasem. Wrażenie potęgują zaokrąglone krawędzie. Choć na pewno znajdą się zwolennicy takiej stylistyki.
Obudowa ze stopów magnezu to też dosyć nietypowa rzecz. Materiał wydaje się miękki i nieco pusty w środku. To robi wrażenie czegoś pomiędzy plastikiem a metalem. Jest bardzo solidny, ale jednocześnie lekki. Tutaj jedynym minusem jest nieco uginająca się klapa w środkowej części.
Po otwarciu klapy mam ten efekt wow. Czarne klawisze i bardzo elegancka, matowa powierzchnia ekranu bardzo ładnie kontrastują ze srebrną obudową. Wygląda to świetnie i mocno przyciąga wzrok.
Czytaj też: Test Logitech MX Mechanical. Czy w końcu znalazłem klawiaturę mechaniczną dla siebie?
HP Elite Dragonfly G3 ma dużo i mało portów jednocześnie oraz świetną kamerę
Ogółem portów jest niedużo, ale dużo jak na ultrabooka. Mamy tu pełnowymiarowy port HDMI, gniazdo kart SIM i port USB-C na lewym boku.
Po drugiej stronie trafimy na gniazdo Jack 3,5mm, rozkładany USB-A (można? Można!), drugi port USB-C oraz gniazdo Kensington Lock. Jeśli można się do czegoś przyczepić, to miło byłoby dodatkowo zobaczyć czytnik kart pamięci.
Nie można przejść obojętnie obok kamery o rozdzielczości 5 Mpix. W przypadku większości producentów mamy rozdzielczość 2,1 Mpix i to faktycznie widać. Jakość obrazu w HP jest zdecydowanie wyróżniająca. Kamera jest zasłaniana mechaniczne, służy do tej skrót na klawiaturze.
Czytaj też: Test procesora Intel Core i9-13900K
Klawiatura godna kopiowania
Laptopy HP Elite od lat mają jedne z najlepszych klawiatur na rynku i melduję, że w Dragonfly G3 nic się pod tym względem nie zmieniło. Klawisze mają niski skok, wciskają się z ponadprzeciętnym, jak na laptopy, oporem, bardzo przyjemnie sprężynują i wydają ciepły dźwięk podczas wciskania. Najchętniej zabrałbym tę klawiaturę do innych laptopów, albo zrobił z niej wersję desktopową. Przyciski są oczywiście podświetlane.
Ciekawy jest też touchpad. Nie znalazłem potwierdzenia tej informacji, ale sprawia wrażenie pokrytego szkłem. Jest zimny w dotyku i bardziej śliski niż większość touchpadów na rynku. Dzięki temu korzysta się z niego bardzo wygodnie.
Czytaj też: Test LG UltraGear 32GQ950-B. Piekielnie drogo, ale czy warto?
Matowy i dotykowy ekran to tylko jedna z wielu opcji
HP oferuje laptopa Elite Dragonfly G3 z ekranem w kilku wariantach. Do wyboru są ekrany IPS z matową lub błyszczącą powłoką, dotykowe lub nie oraz do tego z funkcją Sure View lub bez. Wszystkie w rozdzielczości FullHD i deklarowanej jasności 400 nitów lub 1000 nitów w przypadku ekranów Sure View. Na deser zostaje dotykowy, błyszczący panel OLED o rozdzielczości 3000 x 2000 pikseli.
Testowany wariant to ekran dotykowy, matowy, bez Sure View i z deklarowaną jasnością 400 nitów. Wyświetlacz jest bardzo dobrej jakości. Matowa powłoka dobrze radzi sobie z odblaskami padającego światła, choć panel mógłby być nieco jaśniejszy. Mam wrażenie, że jest nieco przygaszony przez mat. Choć i tak nie miałem problemu z użytkowaniem go w trakcie podróży. Praca na tym ekranie jest bardzo wygodna ze względu na proporcje 3:2. Ogółem sprawdził się we wszystkich zastosowaniach. Od pracy biurowej, przez oglądanie filmów, po obróbkę zdjęć.
Ekran jest dobry, choć brakuje mu do czołówki rynku. Co potwierdzają wykonane pomiary. Mamy tu 100% pokrycie palety sRGB, 71% NTSC, 78% Adobe RGB oraz 77% P3. Krzywa gamma mieści się we wzorcowych widełkach z wynikiem 2.12, a do tego mamy bardzo dobre odwzorowanie kolorów ze średnią wartością delta E na poziomie zaledwie 0.66 oraz 1.72 bez kalibracji. Maksymalny kontrast to prawie 1500:1 (1493), a jasność w najlepszym pomiarze nawet przekracza deklarowane 400 nitów (412). Przyczepić się można jedynie do sporej różnicy równomierności podświetlenia, która potrafiła sięgać 20 nitów między dolnym a górnym rogiem ekranu.
Czytaj też: Test nowego Huawei MateBook X Pro 2022. Potęga do potęgi, ale wypadałoby go w końcu przebrać
Laptopa z 5G to jeszcze nie używałem
W laptopie znajdziemy modem sieci 5G Intel 5G Solution 5000. Kluczowym pytaniem dla zasadności korzystania z niego w Polsce jest kompatybilność z polskimi protezami udającymi sieć 5G. W teorii… nie wiadomo. Nie udało mi się nigdzie znaleźć listy obsługiwanych częstotliwości. W praktyce nie udało mi się połączyć z 5G Plusa, za to działało 5G T-Mobile. Możemy więc zakładać, że nie ma tu obsługi sieci 5G na 2600 MHz, za to działa na 2100 MHz.
Ogółem dzisiaj nie ma co dyskutować o tym, czy warto mieć w laptopie modem 5G czy nie, ale zdecydowanie warto mieć modem sieci komórkowej. Nawet po sieci LTE Internet w HP Elite Dragonfly G3 działa bardzo dobrze i dla osób, które często pracują poza domem i muszą mieć przy sobie przenośny router, jest to bardzo duże ułatwienie.
Bardzo dobra wydajność, ale…
W codziennym użytkowaniu HP Elite Dragonfly G3 działa perfekcyjnie. Ciężko, aby przy takim zapasie mocy było inaczej. Różnicę względem już nie najnowszego MateBooka X Pro 2021, którego używam na co dzień, widziałem szczególnie podczas bardziej wymagających zastosowań, jak obróbka zdjęć. Czas ich eksportu, czy ładowania samej aplikacji Adobe Lightroom. Ogółem, bardzo ciężko jest zmęczyć ten model.
Wyniki benchmarków mogą nieco rozczarować. Są bardzo dobre, ale po laptopie z Intelem i7 12. generacji i aż 32 GB pamięci RAM spodziewałem się wyraźnej różnicy względem konkurencji. Nie jest to jednak coś, czym powinniśmy się przejmować. Nie można za to nie pochwalić bardzo szybkiego dysku.
O graniu w nowe wymagające gry, co nie powinno nikogo dziwić, możemy zapomnieć. Ale w starsze i nadal solidne tytuły, jak GTA V czy Wiedźmin 3 na damy radę zagrać przy średnich detalach i sporej liczbie klatek na poziomie nawet 50-60.
Przy tym mamy bardzo wysoką kulturę pracy. Laptop pracuje praktycznie bezgłośnie, a temperatura obudowy w trakcie maksymalnego obciążenia nie przekracza 40 stopni. bliża się do tej wartości tylko pod samym ekranem, więc nadal możemy na nim wygodnie pracować.
Czytaj też: Test Asus ROG Swift OLED PG42UQ – jeszcze monitor, czy już telewizor?
HP Elite Dragonfly G3 ma mocarny akumulator
Akumulator w serii Dragonfly urósł z 54 do 68 Wh i jakby nie patrzeć, to widać. Przy jasności zmniejszonej do ok 60% możliwe jest ok 12 godzin pracy biurowej lub przeglądania Internetu i prawie 15 godzin ciągłego odtwarzania wideo. Przy ustawieniu maksymalnej jasności ekranu, ciągła praca na poziomie 7-8 godzin nie stanowi wyzwania.
To nie tyle bardzo dobre, co wręcz elitarne wyniki! Do tego mamy solidny czas ładowania, bo akumulator ładuje się do pełna w ok 90 minut. Szkoda tylko, że HP nadal stosuje duże, dwuczęściowe i typowo laptopowe ładowarki, zamiast iść w nieco bardziej smartfonowy rozmiar.
HP Elite Dragonfly G3 to świetny laptop. Tylko ta cena…
W laptopie HP Elite Dragonfly G3 ciężko jest doszukać się wad. Świetnie wykonany, z genialną i jedną z najlepszych na rynku klawiatur, bardzo dobrym ekranem z dotykowym panelem, wysoką wydajnością i zdecydowanie wyróżniającym się czasem pracy na pojedynczym ładowaniu. Do tego dostajemy bogaty, jak na ultrabooka, zestaw portów, szybki touchpad, modem sieci 5G, ponadprzeciętnie dobrą kamerę internetową oraz szereg zabezpieczeń w postaci dedykowanego oprogramowania HP.
Czepiać można się tylko tego, że niektóre rzeczy mogłyby być jeszcze lepsze. Ekran mógłby być jeszcze jaśniejszy, a wyniki w benchmarkach jeszcze wyższe, ale nie jest to coś, co zmieniłoby nasze życie.
Problemem laptopa jest jego cena. Testowy egzemplarz to wydatek 12 205 zł i jest to ogromna kwota, ale też jest to jedna z najmocniejszych specyfikacji. Czy warto, na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, ale w przypadku zakupu, ten laptop na pewno Was nie zawiedzie.