Owocem programu MPF jest nowy lekki czołg, którego wstępna produkcja ruszy już w listopadzie
Potrzeba zapewnienia tego typu nowego lekkiego czołgu do armii USA narodziła się z racji zmian w strukturze amerykańskiego wojska. Wozy bojowe tego typu trafią do oddziałów Brygadowych Zespołów Bojowych Piechoty, mając na celu poprawienie mobilności, ochrony i zdolności do prowadzenia ognia bezpośredniego. Na tę chwilę armia spodziewa się wydać około 6 miliardów dolarów na program MPF, włączając w to to, co już wydała na badania, rozwój i produkcję prototypów.
Czytaj też: Scena rodem z filmu, czyli chińskie zrzuty zrobotyzowanych psów bojowych
Całkowity koszt cyklu życia programu, obejmujący utrzymanie, budownictwo wojskowe i personel, jest z kolei szacowany na 17 miliardów dolarów. To dużo, ale trudno się temu dziwić, bo tyczy się to planu zakupu 504 pojazdów, które pozostaną na służbie przynajmniej przez trzy dekady. Większość z nich powinna zostać zakończona do 2035 roku, ale zanim to nastąpi, najpierw firma GDLS musi ruszyć z produkcją wstępną. Dowiedzieliśmy się właśnie, że będzie to miało miejsce już w listopadzie.
GDLS na mocy kontraktu o maksymalnej wartości 1,14 miliardów dolarów początkowo dostarczy Armii USA 26 pojazdów, z czego 8 z 12 stworzonych w procesie walidacji prototypów będzie można doposażyć z myślą o wprowadzeniu do służby. Nie oznacza to jednak, że pierwsze pojazdy będą kosztować aż tyle, bo ta kwota dotyczy również opcjonalnych 70 egzemplarzy lekkiego czołgu, które Armia USA może domówić. Wszystko to w dążeniu do planu ruszenia z produkcją masową już w 2025 roku kalendarzowym.
Czytaj też: Nowe transportery opancerzone Japonii. Mogą być wyjątkowe dla kraju
Wchodząc w szczegóły samego sprzętu, projekt sprowadza się do lekkiego, bo 38-tonowego czołgu z 105-mm działem gładkolufowym, które w razie potrzeby można wymienić na 120-mm działo wysokociśnieniowe. Połączono w nim z jednej strony zmodyfikowaną wieżę z Abramsa M1A2 w wersji SEPv3 (tej najnowszej) oraz podwozie z bojowego wozu piechoty ASCOD 2. Wszystko to doprawiono nowoczesnymi technologiami i rozwiązaniami (m.in. systemem hunter-killer), aby możliwie najbardziej zwiększyć siłę ognia lekkich oddziałów.
Oznacza to, że ten nowy lekki czołg, który będzie pierwszym nowym pojazdem bojowym dla sił zbrojnych USA od prawie czterech dekad, charakteryzuje się nową konstrukcją podwozia, ale jednocześnie czerpie z innych systemów firmy, aby zmniejszyć koszty i obniżyć ryzyko produkcyjne. Przynajmniej jeśli idzie o projekt, bo przykładowo “wieżyczka Abramsa” jest w dużej mierze nowa i wykonana z innych materiałów, ale ciągle oferuje wygląd wnętrza, odczucia i sterowanie podobne do czołgu Abrams.
Czytaj też: Korea Północna nadal straszy. Ostatnie dni jeżą włosy na głowie
Sam projekt ciągle jest ulepszany, choć prototypy zostały bardzo dobrze ocenione przez żołnierzy. Do tej pory GLDS wprowadził ulepszenia w zakresie łatwości konserwacji, co obejmowało użycia szybko zwalniających się sworzni zamiast śrub do spódnic na pojazdach, aby konserwatorzy mogli łatwiej uzyskać dostęp do zawieszenia i gąsienic. Znany jest też problem przegrzewania się systemów hydraulicznych, uszczelnienia wokół włazów i samego pancerza, ale jest to coś, co firma może łatwo poprawić.