“CD Projekt Red mesjaszem na rynku gier AAA” – takie miano polskie studio zawdzięcza brakowi DRM, mikrotransakcji, unikania poprawności politycznej i ścinania zawartości produkcji na rzecz DLC
Obecnie niewiele firm na rynku gier może pochwalić się dobrą renomą wśród “prawdziwych graczy”, czyli tych starych wyjadaczy, którzy na grach pokroju Gothica zjedli zęby, czyli pamiętają czasy, w których dystrybucja cyfrowa dopiero raczkowała, a branża gier nie była tak nastawiona na maksowanie zysków. Takich studiów jest wprawdzie nadal dosyć sporo (np. Obsidian Entertainment wśród “tych większych”), ale zwykle są to te mniejsze ekipy i zwłaszcza niezależne, które rzeczywiście wsłuchują się w opinie graczy, a nie marketingowców czy odrealnionych project-managerów.
Czytaj też: Byłem w centrum dostaw Huawei z prywatną siecią 5G. Ilu pracowników zastępuje autonomiczny wózek widłowy?
Wiedźmin to był początek CD PROJEKT RED, od tego się wszystko dla nas zaczęło. To była nasza pierwsza gra i przełomowy moment dla studia. Remake jest równie ważny, bo będzie dla nowego pokolenia graczy okazją, by po raz pierwszy przeżyć początek historii Geralta. Dobrze znamy zespół Fool’s Theory, są wśród nich nasze koleżanki i koledzy, którzy pracowali z nami przy serii. Przede wszystkim to szalenie ambitni ludzie tworzący świetne gry. Znają materiał źródłowy i zdają sobie sprawę, że na ten remake gracze liczą od dawna. To dopiero początki tego projektu, ale wierzę, że warto będzie czekać– powiedział Adam Badowski, szef studia CD PROJEKT RED.
Przejrzałem całą masę dyskusji i wątków po tym, jak CD Projekt Red oficjalnie ogłosił Remake Wiedźmina i choć wiem, że to krzykacze krzyczą najgłośniej, to nie mogłem nie odnieść wrażenia, że dla wielu graczy ten tytuł będzie ważniejszy, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że od efektu prac nad Remake Wiedźmina będzie zależeć to, czy wśród graczy nie rozpanoszy się opinia w stylu “to już nie ci sami Redzi“. Stawka jest więc wysoka i to zdecydowanie tak bardzo, jak remake serii Gothic, ale odnoszę wrażenie, że w przypadku Wiedźmina twórcy powinni móc łatwiej sprostać oczekiwaniom graczy.
Remake Wiedźmina to “być albo nie być” dla CD Projekt Red w oczach wielu graczy
W dobie wielu nieudanych remake’ów klasycznych tytułów, łatwo wskazać to, czego rzeczywiście chcą gracze. Ba, wskazuje to sama definicja prosto z Wikipedii, która utrzymuje, że “remake gry komputerowej to gra stworzona od podstaw, której elementy w dużym stopniu bazują na oryginalnej produkcji”. Można więc powiedzieć, że produkcja tego typu to nie żaden lifting, a zupełnie “nowa generacja”, która bierze to, co najlepsze, usuwa to, co się nie sprawdziło, usprawnia potknięcia i dodaje to, co musi zostać dodane, aby uznać grę za “przystosowaną do nowych standardów”.
Co z kolei było najlepsze w Wiedźminie 1, czyli grze wydanej w 2007 roku, która rozkłada kolejne wersje na łopatki? Przede wszystkim klimat. Klimat nie “wiejski z nutą wojny”, jak w Wiedźminie 3. Nie sielankowy, ale z nutą tajemnicy, jak w dodatku Krew i Wino i nie wręcz magiczny, jak w Serce z Kamienia, a klimat ciężki, brutalny i wręcz przytłaczający. Taki, który panuje w opowiadaniach Andrzeja Sapkowskiego i taki, z którym tylko i wyłącznie kojarzyła się marka Wiedźmin, która przecież nie opowiadała o Białym Rycerzu-bohaterze, a pomiatanego przez pospólstwo odmieńca, z którego pomocy korzysta się tylko w ostateczności.
Pierwsza część trylogii Wiedźmin oddawała ten charakter najlepiej spośród trzech gier, a ponury świat dopełniał go z nawiązką i pozwalał poczuć się rzeczywiście, jak w ciężkich, średniowiecznych realiach, gdzie zło czai się za rogiem. Nie ważne, czy akurat zwiedzaliśmy okolice Wyzimy w pierwszym rozdziale, samą Wyzimę, czy bagna z węglarzami i driadami – twórcy zadbali o to, aby świat był wręcz przytłaczający, a opowiedziane w nim historie współgrały z tym klimatem.
Czytaj też: Kodeki Bluetooth. Opisujemy SBC, aptX, AAC i LDAC, dbające o jakość bezprzewodowego audio
Wspominam o tym nie bez powodu, a dlatego, że to wielkie trio (klimat, przygnębiające otoczenie, traktowanie Geralta jak odmieńca, którego trzeba się bać) jest najważniejszym, o czym muszą pamiętać twórcy, aby spełnić wymagania “prawdziwych graczy”. Inne elementy pierwszej odsłony Wiedźmina zdecydowanie muszą zostać gruntowanie przerobione. System walki zapewne pójdzie na główny plan (choć przyznam, że przez animacje nawet mi się podobał), ale ciekawi mnie, w którą stronę pójdzie świat – zamkniętych lokacji i podziału na rozdziały, jak w oryginale? Czy może skręci w kierunku otwartości? To zresztą jedna wielka tajemnica na ten moment, bo tego, czym dokładnie będzie Wiedźmin Remake (nazwa kodowa: Canis Majoris), nadal nie wiemy.
Pewne jest jednak jedno – CD Projekt Red, a raczej nadzorowane przez nią polskie studio Fool’s Theory ma przed sobą ciężki orzech do zgryzienia. Remake Wiedźmina bezsprzecznie trzeba zbudować na tym, co było najlepszą cechą oryginału (klimacie), ale twórcy będą stać przed arcytrudnymi decyzjami. Zarówno tymi błahymi z kolekcjonowaniem kart na czele (ta mechanika akurat miała sporo sensu przez rozwiązły charakter Geralta), ale też takimi, na których Wiedźmin został niejako zbudowany (zamknięte lokacje, liniowa fabuła, brutalność, osadzenie całości w klimacie europejskiej wsi).
Czytaj też: God of War Ragnarok. Wszystko, co musicie wiedzieć o powracającym Pogromcy Bogów
Innymi słowy, Remake Wiedźmina może zostać skierowany na kurs albo produktu dla mas, albo “prawdziwych graczy” oczekujących solidnej “Redowskiej” produkcji, a nie tej “hollywoodzkiej”, bo poprawność polityczna w takim tytule zaboli wielu podwójnie. Jako że obecnie niewiele wiadomo na temat tej produkcji, pozostaje mi tylko życzyć powodzenia polskiej ekipie – cały świat patrzy, a takim powrotem do przeszłości CD Projekt Red ma okazję odwdzięczyć się graczom za Cyberpunka 2077 i pokazać klasę.