Urządzenie składa się z niewielkich rozmiarów komputera, dwóch kamer i lasera o mocy 1600 miliwatów.. Wykorzystuje również tzw. widzenie przemysłowe do wypatrywania swoich przyszłych ofiar. Jak wyjaśnia twórca tego robota, Ildar Rakhmatulin, jego możliwości mogą być wykorzystane również na inne sposoby i nie muszą ograniczać się wyłącznie do karaluchów.
Czytaj też: Tego filmy nie przewidziały. Jak zabójcze roboty będą wyglądać w rzeczywistości?
Chociaż dotychczasowe próby były obiecujące to mechaniczny zabójca nie zawsze jest w stanie nadążyć za szybko poruszającymi się szkodnikami. W ramach dalszego szkolenia inżynierowie chcieliby nauczyć swojego podopiecznego trafiania w konkretne części ciała owadów – najlepiej w odwłoki.
Po co to wszystko? Wbrew pozorom nie chodzi jedynie o sadystyczną przyjemność płynącą z pozbawiania karaluchów życia. Proponowane rozwiązanie w przyszłości mogłoby bowiem stanowić przyjazny dla środowiska zamiennik dla zawierających toksyny środków owadobójczych.
Robot mógłby stanowić alternatywę dla szkodliwych dla środowiska środków owadobójczych
Jeśli mówimy o zastosowaniach przemysłowych lub rolniczych, jest to bardzo poważna możliwość. Jest bardzo tani, nawet w porównaniu do pestycydów, ponieważ ceny laserów nie są tak wysokie.wyjaśnia Rakhmatulin
Czytaj też: Sztuka sztucznej inteligencji dla każdego. Dążąca do tego firma zebrała 101 milionów dolarów
Z drugiej strony, stojący na czele zespołu naukowiec odradza montowanie tego typu instalacji w domu. Jego zdaniem takie maszyny nie są bezpieczne i mogłyby stanowić zagrożenie dla domowników. Nietrudno wyobrazić sobie, jak robot – zakładając, iż ma do czynienia z karaluchem – trafia na przykład dziecko czy psa.