Producenci smartfonów prześcigają się w oferowaniu nam coraz to nowych rewolucyjnych smartfonów. Inni, jak właśnie Samsung, wolą jednak stopniowo ulepszać swoje urządzenia, stosować w nich niezawodną technologię i stawiać na rozwiązania, z których klienci będą na pewno zadowoleni. Przecieki wskazują, że tak samo będzie i w przypadku przyszłorocznej serii Galaxy S23, a przynajmniej modelu podstawowego. Jeśli spodziewaliście się rewolucji — możecie czuć się zawiedzeni.
Czytaj też: Samsung Galaxy S23 przed premierą – wszystko, co o nim wiemy
Ujawniona specyfikacja wskazuje, że Galaxy S23 przyniesie raczej stopniowe ulepszenia. Tym razem obędzie się bez rewolucji
Wczoraj do sieci trafił pierwszy test wydajności Snapdragona 8 Gen 2 w Galaxy S23, który oprócz obiecującego wyniku w Geekbench zdradził, że Samsung nadal będzie wyposażał swoje flagowce w 8 GB pamięci RAM. Jeśli zerkniemy na topowe modele konkurencji to zobaczymy, że w większości standardem staje się już 12 GB. Tymczasem wydaje się, że Samsung nie ma zamiaru porzucać 8 GB w podstawowym Galaxy S23. Ten, wedle przecieku, ma być dostępny tylko z opcją wyboru pamięci wbudowanej – 128 lub 256 GB. Możliwe jednak, że tym razem producent pokusi się o dodanie mocniejszego wariantu, a przynajmniej mamy taką nadzieję.
Czytaj też: Samsung Galaxy M54 szykuje się do premiery. Przeciek zdradza jego wygląd i specyfikację
Podobnie będzie z pojemnością baterii. Smartfon ma być zasilany ogniwem o pojemności 3900 mAh, czyli o 200 mAh większym niż w S22, ale nadal mniejszym niż w S21 i S20. Nadal też będzie obsługiwał szybkie ładowanie 25 W… Niestety, wygląda na to, że w tej kwestii Samsung pozostaje równie nieugięty i konserwatywny co Apple. Szkoda, bo akurat tutaj zdecydowanie wypadałoby już pójść z duchem czasu i zaoferować szybsze ładowanie.
W przypadku aparatów też mówi się o takiej samej rozdzielczości co w S22 – główny 50 Mpix (z OIS) + ultraszerokokątny 12 Mpix + teleobiektyw 10 Mpix. Tu jednak spodziewamy się nowych czujników i optyki. Wyświetlacz AMOLED nadal ma mieć 6,1 cala, rozdzielczość 1080 x 2340 pikseli i wciąż próżno będzie tu szukać LTPO.
Czytaj też: Xiaomi 12 Lite w Polsce? Tak, ale…
Stopniowe ulepszenia obejmą również konstrukcję. Ramki mają być o ułamki milimetrów grubsze, a wyspa aparatów dostosowana do designu Galaxy S22 Ultra. Bez zaznaczonej wyspy, jedynie same czujniki, ułożone w ten sam sposób co u poprzednika.
Czytaj też: Następca OnePlus 10 Pro nadal będzie miał topową specyfikację, ale nie będzie już “Pro”
Wygląda więc na to, że rewolucji w nadchodzącej serii nie uświadczymy. Czy to źle? Trudno właściwie powiedzieć, choć z pewnością jest kilka kwestii, przy których Samsung nadal trwa, a które naprawdę należałoby już mocno ulepszyć. Na dodatek cały czas opieramy się na nieoficjalnych doniesieniach, do których należy podchodzić z dystansem.