Toyota Aygo X – śmiałam się z niej przed testem. Po teście nie chciałam wysiadać

Toyota Aygo X to miejski mikrus, który jest szumnie nazywany miejskim crossoverem. Tego typu auta teoretycznie ciężko zepsuć, ale nie powinniśmy spodziewać się po nich cudów pod względem wygody, osiągów, czy wyposażenia. Prawda? Niekoniecznie, bo w wielu aspektach Aygo X bardzo pozytywnie zaskakuje.
Toyota Aygo X – śmiałam się z niej przed testem. Po teście nie chciałam wysiadać

Toyota Aygo X to auto jedyne w swoim rodzaju

Zaznaczmy na wstępie jedną rzecz – Toyota Aygo X to nie jest Aygo z nieco zmodyfikowanymi blachami. Aygo X powstała na innej płycie podłogowej. Dzieli ją z nowym Yarisem i Yarisem Cross, rodzeństwem większym od „zwykłego” Aygo. Aygo X jest więc o 23,5 cm dłuższa (3,70 m długości), 12,5 cm szersza (1,74 m szerokości) i 6,5 cm wyższa (1,53 m wysokości) od swojej siostry, ma również o 9 cm szerszy rozstaw osi (2,43 m). Domyślacie się zapewne, że za tym idzie większa masa. Rzeczywiście, ale Aygo X nie przytyła zbyt mocno – jej masa własna waha się między 965 a 1015 kg w zależności od wersji wyposażenia.

Chociaż większa od swojego pierwowzoru, Aygo X pozostaje autkiem kompaktowym, które zmieści się wszędzie, a do tego dostajemy o 5,5 cm wyższą pozycję za kierownicą i 231l przestrzeni bagażowej. Część z Was zapewne zastanawia się, dlaczego chwalę ten samochód za bagażnik, już śpieszę z wyjaśnieniami – Aygo ma zaledwie 168l przestrzeni bagażowej, więc w Aygo X zyskujemy 63l, co tym aucie stanowi znaczącą zmianę na plus. Oczywiście istnieje możliwość złożenia tylnych siedzeń. Wiecie, jeśli zechcecie przewieźć jedną dużą walizkę, na pewno się przyda ?

Wymiary wymiarami, ale jak Aygo X się prezentuje? Przeuroczo, po prostu przeuroczo. Designowi nie brakuje pazura w postaci charakterystycznych lamp, głębokich przetłoczeń na bokach, czy wyrazistych, 18-calowych felg, ale nasza mała Toyotka pozostaje zgrabna i wdzięczna, chociaż bardziej mięsista, niż jej starsza siostra. Jeśli nosicie się z zamiarem jej kupna, gorąco zachęcam do wybrania dwukolorowego lakieru – świetnie komplementuje linie nadwozia.

Skoro ustaliliśmy już, że Aygo X różni się od Aygo bardziej, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, poruszmy w końcu temat pozycjonowania tego auta przez Toyotę. Otóż zdaniem japońskiego producenta, Aygo X to „najgorętszy crossover w mieście”. Crossover, czyli coś pomiędzy SUV-em i osobówką. Nie mam bladego pojęcia, z której strony auto o prześwicie 14,6 cm z napędem na przód jest crossoverem. Oczywiście możecie się ze mną nie zgadzać, bo w końcu nadkola obudowano plastikiem, progi też. Mimo wszystko nie radziłabym szukania przygód terenowych tym samochodem, bo możecie się mocno zdziwić.

O ile będę się upierać, że Aygo X jest po prostu zgrabnym, kompaktowym hatchbackiem, rozumiem też strategię producenta, w końcu dzisiaj każdy chce mieć SUV-a, albo przynajmniej crossovera. Jak zwał, tak zwał, co do jednego wszyscy jesteśmy zgodni: Aygo X jest przeznaczony przede wszystkim do jazdy po mieście. Omówmy więc wnętrze i przejdźmy do tego, jak się w mieście sprawuje.

Czytaj też: Test Ford Tourneo Connect – duże, praktyczne auto może być ładne i nowoczesne

Może i puszka, ale Toyota może nie wyglądać jak… Toyota

Arkadiusz Dziermański

Na ogół hejtuję wnętrza aut Toyoty. Głównie za strasznie wkomponowane ekrany i interfejsy. Aygo X to nie tylko zupełnie nowy projekt z zewnątrz, ale te w środku i trzeba być bardzo uważnym, żeby dostrzec tu podobieństwa do choćby Corolli.

Zacznijmy jednak od tego, ile miejsca mamy w środku. Pamiętam wideo, na którym Toyota pakuje do środka czterech zawodników futbolu amerykańskiego i nawet nie wystawali przez szyby. Cóż… można, ale nie polecałbym wozić w Aygo X więcej niż dwie osoby na dłuższych trasach. Z przodu miejsca jest sporo. Co prawda o wyprostowaniu nóg możemy zapomnieć, ale jest zaskakująco przestronnie. Możemy tu posadzić dwóch 100-kilowych bywalców siłowni i nie będą się stykać ramionami. Choć mogliby przynajmniej łokciami, ale w Aygo X zabrakło miejsca dla podłokietnika. Szkoda, bo nawet jakiś najmniejszy do podparcia się podczas stania w korkach byłby przydatny.

We wnętrzu w Aygo X w oczy rzuca się… jajko? Nie widzę lepszego określenia na obramowanie ekranu, ale żeby nie było, wygląda to o wiele lepiej niż wyglądający jak monitor CRT ekran ze wspomnianej Corolli. Nieco dziwnie wyglądają, znajdujące się na prawo od ekranu, wskaźniki pokazujące aktywność podgrzewania foteli. Na początku łatwo pomyśleć, że to jakieś przyciski.

Niżej znajdziemy panel sterowania klimatyzacją. Prosty, czytelny, bez udziwnień, z fizycznymi przyciskami. W Aygo X dotykowy jest tylko ekran i za to chwała projektantom. Same nawiewy klimatyzacji są nietypowe. Patrzą na nas jak takie dwoje szeroko rozstawionych oczu, niczym u Sida leniwca.

Uchwyty na napoje mamy trzy. Dwa przed dźwignią zmiany biegów i jeden za hamulcem ręcznym. Schowki w drzwiach są malutkie i zmieścimy tam co najwyżej półlitrową butelkę. Opcjonalnie z przodu możemy mieć jeszcze ładowarkę indukcyjną. Do tego jeden port USB-A i gniazdo zapalniczki.

Zastanawiająco wyglądają drzwi, bo są cieniutkie. Ciekawi mnie, czy w ekstremalne mrozy we wnętrzu nie będzie przez to zimniej. Za to zaskoczyło mnie niezłe wyciszenie, pomimo tak cienkich drzwi. Również nagłośnienie, choć może nie jest wybitne, aczkolwiek przyzwoite, podczas grania nie wywołuje trzeszczących wibracji drzwi i znajdujących się na nich plastików. Tak, Aygo X jest w środku mocno plastikowa, ale czego się spodziewaliście? Nie jest to jednak plastik najgorszej jakości. Nie mamy tu wrażenia, jakbyśmy siedzieli w skrajnie budżetowym aucie.

Za to z tyłu… Przy normalnym ustawieniu przednich siedzeń, bez ich przesadnego przesuwanie w przód lub tył, udało mi się jakoś zmieścić. Mam 183 cm wzrostu, siedząca za kierownicą Sylwia 176 cm. Przy normalnym dla niej ustawieniu fotela, na tylnej kanapie wyglądałem tak.

Wysiadanie było karkołomne, bo raz, że ciasno, a dwa tylne drzwi otwierają się bardzo skromnie. Ostatni raz tak wygrzebywać się z siedzenia musiałem w BMW M3 Competition. Ogółem z tyłu lepiej sadzać drobniejsze osoby, bo w przypadku wyższych osoby z przodu będą musiały poświęcić nieco swojej przestrzeni. Co prawda Aygo X raczej nie został stworzony do wożenia dużej liczby pasażerów, bo ogółem – można i nie jest tak tragicznie. Dodajmy na koniec, że z tyłu zabrakło miejsca dla otwieranych szyb. Są wyłącznie delikatnie uchylane.

Bagażnik… jak Sylwia już wspominała, jest. Mam trochę obawy co do tego, że cała klapa jest jedną wielką taflą szkła. Nie chcę wiedzieć, ile kosztowałaby jej wymiana w przypadku jakiegoś uszkodzenia. Trochę mnie to stresowało. W środku zmieścimy dwie mały torby, na upartego dwie kabinowe walizki, albo średniej wielkości zakupy.

Czytaj też: Test Mini Cooper SE. Dwa razy modnie, bo to elektryczne Mini

Czyli Toyota umie zrobić ładne multimedia!

Toyota Aygo X to auto budżetowe, a potrafi się połączyć z Android Auto bez konieczności użycia kabla. Brawo! Naprawdę godne naśladowania.

Ekran jest zaskakująco przyzwoitej jakości, a interfejs działa bardzo dobrze. Jest prosty, nie mamy tu za wiele opcji ustawień, bo też nie bardzo jest tutaj co ustawiać. Grafiki są ładne i cieszą oko. Dodatkowy plus za fizyczne przyciski na lewo od ekranu, służące m.in. do zmiany poziomu głośności. Jak na takie auto, jest wręcz wzorowo.

Mamy tu jeszcze jeden ekran, który znajduje się prędkościomierzem. Przeciwna konstrukcja, bo wygląda jakby go tam ktoś położył i zapomniał zabrać. Mamy tu informacje m.in. o spalaniu, trasie, pracy tempomatu, czujników parkowania oraz ustawienia dotyczące np. asystenta pasa ruchu.

Gdyby ktoś chciał pobawić się w ręczną zmianę biegów, za pomocą łopatek lub dźwigni zmiany biegów, to nieco przeszkadzający może być umieszczony po lewej stronie, malutki obrotomierz. Trochę słabo go widać.

Na koniec dodajmy, że Aygo X może być wyposażona w kamerę cofania. Obraz jest przeciętnej jakości i to wina rozdzielczości samej kamery, ale jest czytelny, w pełni użyteczny i potrafi być pomocny.

Czytaj też: Test Honda HR-V – wygodna, oszczędna, dobrze wyceniona

W Aygo X drzemie 3-cylindrowa bestia. Nie do zdarcia i mało pali

Sylwia Januszkiewicz

Chociaż na zewnątrz zmieniło się wiele, pod maską pracuje znany wszystkim właścicielom Aygo silnik. Tak, mam na myśli 3-cylindrową, wolnossącą jednostkę o pojemności 1 litra i mocy 72 KM, która siedzi w małych Toyotach od ładnych kilku lat. Maksymalny moment obrotowy to zawrotne 93 Nm przy 4400 obr./min. Taka moc w połączeniu z automatyczną skrzynią biegów potrzebują 14,8s, aby rozpędzić się 0-100 km/h. Jedyna szansa na poczucie adrenaliny to ta związana z chwilami frustracji, ale mimo wszystko będę bronić tego silnika. Tak, ma małą moc i tak, potrafi być cholernie głośny, ale jeśli będziecie o niego dbać, jest nie do zajeżdżenia. Pilnujcie przeglądów, wymiany oleju i podstawowych części eksploatacyjnych, a zrobicie nim kilkaset tysięcy kilometrów. Dodatkowo z przyjemnością będziecie spoglądać na wskaźnik spalania!

Nasza mała Toyotka „zjadała” w cyklu miejskim 5,5 l/100km, w trasie z ograniczeniem prędkości do 90 km/h 4,7 l/100 km, a na autostradzie, w zakresie prędkości 130-140 km/h – 7,0 l/100 km! Biorąc pod uwagę to, że jej nie oszczędzałam i często miałam gaz w podłodze (przy tej mocy i tak nie istniało ryzyko przekroczenia prędkości), są to świetne wyniki.

Czytaj też: Test Volkswagen ID.5 – elektryczny plan Volkswagena

Toyota Aygo X porusza się po mieście jak baletnica

Ponieważ Aygo X została stworzona z myślą o jeździe po mieście, skupmy się na tym. Nikogo raczej nie zszokuję pisząc o tym, że każdy mieszkaniec zatłoczonego miasta doceni jej rozmiary. Mieści się dosłownie wszędzie, a bezpośredni układ kierowniczy będzie z Wami sprawnie współpracował i pozwoli na szybkie, odważne manewry przy minimum wysiłku kierowcy. Jeżeli zdecydujecie się na automatyczną skrzynię biegów, będziecie mieć naprawdę niewiele do roboty. Do tego ten promień skrętu…. 4,7 m, proszę Państwa! Oznacza to, że do zawrócenia będziecie potrzebować zaledwie 9,4 m. Chociaż Aygo X jest większa od swojej standardowej siostry, jest od niej zwrotniejsza.

Na autostradzie jazda nie jest już tak bezwysiłkowa. Aygo X jest lekka, więc musicie się liczyć z walką z wiatrem. Nie będzie Wam też pomagał hałas w kabinie – przy 140 km/h jest to na dłuższą metę męczące. Prawie tak samo męczące jak utrzymanie jej przy tej prędkości – nawet najlżejsze zwolnienie pedału gazu oznacza natychmiastowe spadki rzędu 10-15 km/h. Po kilkunastu minutach walki poddałam się i po prostu włączyłam tempomat. Tempomat, który nawiasem mówiąc działa sprawnie, ale potrafi frustrować. Nawet jeżeli ustawicie minimalną odległość od samochodu poprzedzającego, Aygo X będzie zwalniać baaardzo wcześnie. Nie przypominam sobie bardziej zachowawczego systemu, a widywałam różne dziwne rzeczy.

Wrażenia z jazdy można podsumować jednym zdaniem – pokochacie ten samochód w mieście, a w trasie…cóż, będziecie jeździć przede wszystkim w mieście ?

Czytaj też: Test Volvo C40 Recharge Twin Motor – elektryczna rakieta

Crossover, znaczy bezpieczniej?

Mój znajomy szukał ostatnio auta dla córki i uparł się, że musi być duże, bo duże oznacza bezpieczne. Szukał więc jakiegoś większego sedana, ewentualnie SUV-a. Córka porusza się samochodem wyłącznie po stolicy, więc prosiła o auto kompaktowe, jednak w głowie zmartwionego ojca nie ma to większego znaczenia. Mały samochód to śmierć na kółkach! O ile rozumiem obawy rodziców o życie ich dojrzewających dzieci, duży nie zawsze znaczy bardziej bezpieczny. Jako przykład weźmy Hondę HR-V. SUV jak się patrzy – na pewno nie ma co porównywać jej do Aygo X, prawda? Otóż guzik prawda, kochani. W testach Euro NCAP oba samochody uzyskały 4 gwiazdki, a raport prezentuje się zdecydowanie na korzyść Aygo X, bowiem nasz hatchback uzyskał znacznie lepsze noty w 3 z 4 kategorii, w jakich oceniany jest poziom bezpieczeństwa każdego samochodu.

Osobiście miałam okazję sprawdzić, jak zachowuje się układ wczesnego reagowania w przypadku ryzyka zderzenia i zapewniam Was, że działa w sposób sprawny i zdecydowany. Jak na auto, którego ceny zaczynają się od 65 900 zł, Aygo X może się pochwalić całkiem bogatym pakietem systemów bezpieczeństwa, niezależnie od wersji wyposażenia.

Czytaj też: Test BMW 2 Active Tourer 223i – mówią, że to nie powinno być BMW. Mają rację?

Cena Aygo X i wyposażenie

Toyota Aygo X jest oferowana w 4 wariantach wyposażenia: Active (65 900 zł), Comfort (67 900 zł), Style (71 900 zł) i Executive (71 900 zł). Przyjemne ceny, prawda? W takim miejscu zazwyczaj następuje „ALE”…. Ale nie w tym przypadku ?

Najwięcej różnic pomiędzy poszczególnymi wariantami wyposażenia znajdziecie przy stylistyce wnętrza i elementach zewnętrznych (rozmiar felg, przyciemniane szyby, etc.), natomiast w przypadku elementów bardziej istotnych – nawet kupując wersję Comfort, całkiem nieźle się ustawicie, bowiem znajdziecie tutaj kamerę cofania, obszytą skórą kierownicę, obsługę Apple CarPlay i Android Auto (połączenie przewodowe), 7-calowy wyświetlacz dotykowy, czy 4 całkiem nieźle grające głośniki.

Jeśli spędzacie w aucie dużo czasu warto zastanowić się nad wersją Executive. Jest wyposażona w automatyczną klimatyzację, ładowarkę bezprzewodową i zapewnia bezprzewodowe połączenie z Apple CarPlay i Android Auto. Do tego macie do swojej dyspozycji 9-calowy ekran dotykowy obsługujący multimedia (w słabszych wersjach dostępne są ekrany 7 i 8-calowe). No i w fajne, 18-calowe felgi.

Różnic jest więcej, ale po szczegóły odsyłam na stronę producenta. Na zakończenie jeszcze jedna pochwała i jeden kopniak. Pochwała: aktywny tempomat dostajecie w standardzie. Kopniak: nawet w najwyższej wersji wyposażenia nie ma systemu monitorującego martwe pole, wstyd.

Czytaj też: Test KIA Sportage MHEV. Nie bez powodu jest tak popularna

Toyota Aygo X miała być zła i niewygodna. A nie jest!

Przyznaję bez bicia, nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do tego samochodu. Chociaż lubię małe, miejskie autka, to Toyota Aygo X kojarzyła mi się z narwanymi dostawcami jedzenia, którzy potrafiliby wyprowadzić z równowagi nawet największego stoika. Po wspólnie spędzonym tygodniu stałam się oddaną fanką.

Tanie (jak na dzisiejsze standardy), ładne, zwrotne, mało pali, jest dobrze wyposażone… Idealne autko do miasta, powiadam Wam. Idealne.