Dimorphos, bo tak nazywa się rzeczony obiekt, ma 160 metrów średnicy i krąży wokół większej, 780-metrowej kosmicznej skały znanej jako Didymos. Manewr z udziałem sondy wystrzelonej w ramach misji DART miał miejsce 11 milionów kilometrów od Ziemi i wszystko wskazuje na to, że zakończył się sukcesem. Co jakiś czas spływają dane to potwierdzające, natomiast najnowsze informacje pochodzą od Kosmicznego Teleskopu Hubble’a.
Czytaj też: Zasila teleskop Hubble oraz ISS. Kosmiczny akumulator Enervenue z 20-letnią gwarancją
Co dokładnie się zmieniło? Przede wszystkim orbita, po której Dimorphos poruszała się wokół swojego gospodarza. Przed kolizją wykonanie pełnego okrążenia zajmowało jej 11 godzin i 55 minut. Teraz okres ten wydłużył się o około 32 minuty. Gdyby więc w stronę naszej planety nadlatywała potencjalnie niebezpieczna kosmiczna skała, to istniałaby spora szansa na zniwelowanie zagrożenia.
Planetoida Dimorphos zmieniła swoją orbitę wokół nieco większej skały zwanej Didymos
Inny aspekt obserwacji trafionego obiektu stanowi emitowana przez niego materia. Na najnowszych zdjęciach możemy dostrzec dwa ogony pyłu wyrzucanego z układu planetoid Didymos-Dimorphos. To podwójne zaskoczenie, ponieważ powstały ogon i tak był większy niż przewidywano, a teraz pojawił się kolejny, którego astronomowie się nie spodziewali.
Czytaj też: Phaethon to potencjalnie niebezpieczna planetoida. Naukowcy właśnie odkryli coś dziwnego w jej locie
Przeprowadzone obserwacje sugerują, że struktura ta uformowała się między 2 a 8 października. Nie jest jednak jasne, w jakich okolicznościach do tego doszło. Naukowcy nie zdradzają, jakie mają pomysły, choć podkreślają, że scenariuszy jest kilka i zostaną one zbadane w najbliższym czasie. Gdybyście zastanawiali się, czy ze strony wspomnianego układu istnieje zagrożenie dla Ziemi, to uspokajamy – cel misji DART został wybrany tak, by zminimalizować ryzyko realizacji scenariusza znanego z filmu Nie patrz w górę.