Rynek smartfonowy w ostatnich miesiącach ma się kiepsko. Producenci zmagają się z obniżoną sprzedażą i wciąż rosnącymi zapasami w magazynach, które przekładają się na straty finansowe. Tymczasem Apple ze sprzedażą problemu nie ma, ale z dostawą kupionych modeli – już tak.
iPhone 14 Pro sprzedaje się świetnie. Tylko co z tego, skoro nie trafia do klientów?
Już na początku listopada informowaliśmy o potencjalnych opóźnieniach, z jakimi może się borykać Apple. Wówczas sytuacja nie wyglądała aż tak źle. Ścisły lockdown w regionie, w którym znajduje się największa na świecie chińska fabryka produkująca iPhone’y, miał być tylko chwilowy, a opóźnienia raczej niewielkie. Niestety, polityka COVID-Zero, którą chińskie władze uskuteczniają od prawie trzech lat, mocno namieszała w planach Apple.
Czytaj też: Apple trzyma krótko najbogatszego człowieka świata. Elon Musk wpadł w histerię, na Twitterze panuje chaos
Nieustanne lockdowny w regionie miasta Zhengzhou sprawiają, że fabryka pracuje w bardzo chaotycznym trybie. Najbardziej cierpią na tym pracownicy, którzy bojąc się zakażenia (nie tylko ze względów zdrowotnych), nie wracają do domów, śpią na terenie fabryki i choć obiecywano im liczne premie — większość z nich dodatkowych pieniędzy nie dostała. Wszystko to zaowocowało protestami wewnątrz fabryki, co z kolei pociągnęło za sobą znaczne spadki produkcji.
Choć te zostały już stłumione, to sytuacja wewnątrz fabryki nie jest zbyt ciekawa i nic nie wskazuje, by poprawiła się w najbliższym czasie. Chińskim obywatelom kończy się cierpliwość do polityki COVID-Zero, która zresztą w ostatnich dniach wywołała falę protestów. Powodem była śmierć 10 osób w pożarze w jednym z chińskich miast – wedle informacji, byli oni zamknięci w bloku (właśnie z powodu zakażeń) i zanim służbom ratunkowym udało się cokolwiek zrobić, doszło już do tragedii. Jeśli jesteście ciekawi szczegółów całego zajścia, polecamy obejrzeć ten materiał.
Czytaj też: Komisja Europejska alarmuje: walka z mową nienawiści w serwisach społecznościowych idzie coraz gorzej
Wszystko to, w kontekście Apple’a, przełożyło się na ogromne opóźnienia w produkcji, bo wedle raportu Bloomberga, w listopadzie wyprodukowano o jedną trzecią mniej iPhone’ów 14 Pro, niż planowano. Przekłada się to na jakieś 6 milionów modeli, które choć powinny, nie trafią do klientów na całym świecie. Jeśli zerkniemy na stronę Apple, obecnie czas oczekiwania na dostawę iPhone’a 14 Pro wynosi już 4 tygodnie.
Kiedy powinniśmy spodziewać się poprawy sytuacji? Foxconn ma co prawda nadzieję, że już na początku 2023 roku spodziewa się powrotu do dawnego tempa produkcji. Są to jednak tylko pobożne życzenia, takie same, jakie wygłaszano kilka tygodni temu w związku z pierwszym ścisłym lockdownem w regionie. Bloomberg również zauważa, że w tych okolicznościach bardziej prawdopodobne wydaje się pogorszenie sytuacji niż jej polepszenie.
Czytaj też: Apple nie chciał się dostosować do nowego prawa, więc policja skonfiskowała iPhone’y ze sklepów
Jeśli więc planowaliście zakup iPhone’a 14 Pro, by sprezentować go komuś (lub sobie) na nadchodzące święta – albo musicie pogodzić się, że będzie to spóźniony prezent, albo zrezygnować i pomyśleć nad jakimś innym urządzeniem.