Wyjątkowy rodzaj akumulatorów pod nazwą o równie wyjątkowej spuściźnie, czyli eTechnology od firmy Morand
Morand może przypominać o kimś fanatykom wyścigów samochodowych, którzy to mają trochę lat na karku. Ten szwajcarski startup został bowiem nazwany na cześć kierowcy Benoîtiego Moranda, odpowiadającego w części za Hope Racing Oreco 01 Hybrid, czyli pierwszy hybrydowy samochód, który wystartował w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Miało to miejsce ponad dziesięć lat temu i było przyczynkiem do kolejnego kroku Moranda, który to wraz z niewielkim zespołem innych byłych inżynierów i menedżerów F1, postanowił przelać część rozwiązań ze poletka wyścigowego na to konsumenckie.
Czytaj też: Ogniwa perowskitowe to wciąż trudny orzech do zgryzienia, więc w projektowaniu wyręczą nas maszyny
Owocem tych starań są akumulatory eTechnology, które łączą największą zaletę tradycyjnych ogniw oraz ultrakondensatorów (zwanych też superkondensatorami). Mowa zarówno o wysokiej pojemności i trwałości, jak i krótkim czasie ładowania. Tak krótkim, że przyćmiewa ono nawet czas potrzebny do tankowania spalinowego samochodu (trwający przeciętnie około dwie minuty), skracając go o dobre kilkadziesiąt procent. Jak to możliwe?
Czytaj też: Jedząca ropucha jest bardziej niesamowita niż sądzisz
Zwyczajne akumulatory bazują zwykle na zestawie ogniw w formie akumulatorów, które magazynują dziesiątki kWh i swoje ważą. Są przez to drogie i ciężkie, ale dodatek do nich ultrakondensatora znacząco wpływa na ich możliwości. Te działają bowiem fenomenalnie. Chociaż nie są w stanie magazynować dużo energii w stosunku do masy lub objętości, to mogą ładować się i rozładowywać znacznie szybciej. To cecha, której zwykłym ogniwom brakuje i to właśnie wykorzystała firma Morand w eTechnology.
Akumulatory eTechnology udowadniają, że takie połączenie ma ogromny sens, bo prototypowy akumulator o pojemności 7,2 kW naładował się do 100% w 2,5 minuty, ale już po 72 sekundach osiągnął 80%, a po 120 sekundach całe 98% przy natężeniu prądu do 900 A/360 kW. Nie są to wprawdzie akumulatory o dziesiątkach, a nawet ponad setce kWh, które stosuje się w samochodach elektrycznych, ale na takich ogniwach eTechnology jeszcze się nie skupia.
Czytaj też: Nowa nadzieja dla polskich rafinerii. Innowacyjna sonda uchroni maszyny przed najgorszym
Firma Morand kieruje swoje rozwiązania do miejskich samochodów (np. Citroena Ami) i mniejszych pojazdów elektrycznych, obiecując, że ich akumulatory przetrwają ponad 50000 cykli ładowania i rozładowywania, a więc dziesiątki razy więcej niż tradycyjne pakiety. Co ważne, na wielkich obietnicach się nie skończyło, bo firma ponoć pracuje już nad produkcją niskonakładową i planuje zwiększyć produkcję, aby uczynić swoje akumulatory bardziej konkurencyjnymi cenowo w stosunku do tradycyjnych rozwiązań litowo-jonowych.