BMW X1 w końcu wygląda… lepiej
To opinia, z którą często spotykałem się w ostatnim czasie. BMW X1 w końcu wygląda! Sam też nigdy nie byłem przesadnym fanem tego modelu. W I generacji, czyli E84, było to trochę przerośnięte BMW 1. W kolejnych… trochę nasterydowane kombi, trochę mały SUV. Nie był to model, który przyciąga wzrok. W najnowszej wersji dużo się zmieniło.
Jak na SUV-a, nowe BMW X1 to nadal nieduże auto. Ok, może nie widać tego patrząc na wymiary, bo mamy tu 2 104 mm szerokości z rozłożonymi lusterkami. Do tego równe 4 500 mm długości i 1 642 mm wysokości. Dodajmy do tego 2 692 mm rozstawu osi, 205 mm prześwitu i średnicę zawracania 11,7 m. Ale stawiając nowe X1 obok choćby BMW X5, będzie przy nim skutecznie ginąć.
Wizualnie jest naprawdę dobrze! Auto wydaje się nieco wydłużone w tylnej części. Co dodatkowo potęguje opadający w tylnej części dach. Bryła jest nieco bardziej kanciasta. Nie ma tu zbyt wielu obłych elementów. W połączeniu z wyraźnymi przetłoczeniami na drzwiach jest, co tu dużo mówić, agresywnie. Grill jest spory, ale to nie jest poziom choćby nowego M3 Competition, czy iX. Warto dodać, że plastikowe zaślepki, które mamy za żebrami otwierają się w momencie, kiedy auto potrzebuje mocniej schłodzić silnik. Ciekawy zabieg, który widzieliśmy niedawno w nowym BMW 2 Active Tourer.
Dodajmy, że testowy egzemplarz widoczny na zdjęciu był dodatkowo wyposażony w pakiet sportowy M, więc wygląda nieco agresywniej, niż w przypadku xLine i wariantu podstawowego.
Czytaj też: Test BMW 2 Active Tourer 223i – mówią, że to nie powinno być BMW. Mają rację?
Wnętrze nowego BMX X1 przenosi nas co najmniej do… BMW X3
Wnętrze nowego BMW X1 to nie tylko nowe ekrany, mniej przycisków i inny tunel środkowy. To przede wszystkim bardzo dużo miejsca. I to tak naprawdę dużo. Jak udało się tego dokonać?
Przede wszystkim jest to zasługa skrócenia i nachylenia deski rozdzielczej. Dzięki temu zyskaliśmy ogrom przestrzeni przed przednimi fotelami, a dodatkowo znacznie poprawiło to widoczność. To naprawdę świetny zabieg ze strony BMW.
Poza tym mamy tutaj te nowe wnętrze i… nie jestem fanem niektórych zmian. Pochwalić trzeba ładnie wkomponowane ekrany znajdujące się za jedną, zakrzywioną taflą szkła. Cały panel jest cienki, dzięki czemu wygląda jeszcze efektownie. Centralnie pod deską rozdzielczą znajduje się miejsce na smartfon lub tablet. Można go docisnąć niewielką barierką, co nie tylko trzyma go w miejscu, ale pozwala na ciągłe ładowanie bezprzewodowe. O ile nasze urządzenie je obsługuje. Ten element jest podświetlany dookoła. Przed nim trafimy na dwa porty USB-C i uchwyty na napoje.
Dosyć nietypowo wyglądają uchwyty na drzwiach. Mają dziwny kształt i aż krzyczą – złap mnie! Bardzo efektowna jest też aluminiowa wstawka w dolnej części kierownicy (część pakietu M). Plus również za duży i szalenie czytelny head-up i sporo miejsca na przechowywanie przedmiotów pod podłokietnikiem. Ewidentnie wzorowanym na desce do prasowania. Dodajmy też, że wnętrze jest genialnie wykonane. W zasadzie nie poczujemy różnicy między tańszym X1, a o wiele droższym X5.
Fotele są bardzo wygodne. Spędziliśmy w nich bardzo dużo czasu i komfort podróży jest naprawdę wysoki. Dobrze trzymają na zakrętach, nie są ani za miękkie, ani za twarde. To też zasługa pakietu M, choć nie każdemu może pasować dosyć twardy i nieco wystający bok siedziska. Póki nie nauczyłem się go omijać, przypominało mi się wypełzanie z BMW M3 Competition. Ale spokojnie, pozycja z przodu jest podniesiona, jak to w SUV-ie i dodatkowo mamy spory zakres regulacji. Więc możemy siedzieć naprawdę wysoko, albo dosłownie blisko podłogi. Do dyspozycji mamy też wysuwaną część siedziska, co pozwala wygodnie się rozłożyć.
Czytaj też: Test Dacia Sandero – nowe i tanie auto z salonu nie musi być złe
Tym, co nie przypadło mi do gustu jest ekran kierowcy. Rozumiem, że tak jest prościej, taniej, spójnie wizualnie. Ale wcięcie w górnej części ma sens w modelu iX. Gdzie jest ono dopasowane do kształtu otworu w kierownicy. Tutaj wygląda to dziwnie. Wszelkie modyfikacje w działaniu klimatyzacji, poza temperaturą, trzeba wykonywać w dedykowanym Menu. Choć tutaj muszę pochwalić bardzo dobrze działający tryb automatyczny, więc dotykanie ekranu można ograniczyć do samej zmiany temperatury. Choć z drugiej strony od macania ekranu nie uciekniemy, bo w nowych modelach BMW zrezygnowało z pokrętła iDrive.
Narzekanie kończymy długim, ale rekordowo płytkim schowkiem pod, szerokim i wygodnym, podłokietnikiem. Zmieścimy tam tylko bardzo płaskie przedmioty. Ok, dosyć mały jest też główny schowek, który ucierpiał na skróceniu deski rozdzielczej. Coś za coś, tutaj plusy tego rozwiązania jednak przeważają.
Na tylnej kanapie jest bardzo dużo miejsca. Na nogi, nad głową, ogółem jest przestronnie i komfortowo. Tylne fotele można przesuwać, co jest miłym dodatkiem oraz składają się na płasko względem podłogi bagażnika. To miły dodatek.
Bagażnik jest duży. Ma pojemność 500 litrów, znajdziemy w nim roletę i solidne haczyki. Bez problemu zmieściliśmy w nim podczas wyjazdu dwie walizki, wielki karton wielkości niemal tych dwóch walizek, spory plecak i kilka mniejszych toreb. Próg bagażnika jest dosyć wysoki, co w zależności od wzrostu może być wadą, jak i zaletą.
Czytaj też: Test Renault Megane E-Tech EV60 – takie wnętrza aut chcemy oglądać
Elektronika na najwyższym poziomie
Jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju dodatki elektroniczne, w BMW jest to niezmiennie na topowym poziomie. Interfejs działa błyskawicznie. Jest bardzo rozbudowany, ale łatwo go opanować i znaleźć interesujące nas opcje. Ułatwieniem jest możliwość ograniczenia ikon w Menu głównym np. tylko do tych dotyczących konfiguracji auta oraz dodatkowe. Dzięki temu szybciej znajdziemy ustawienia oświetlenia wewnętrznego, zewnętrznego, działania asystentów, systemów bezpieczeństwa itd.
Minusem pozostaje konieczność prowadzenia częstej interakcji z ekranem, ze względu na brak pokrętła iDrive. Na szczęście przynajmniej przyciski na konsoli środkowej są fizyczne i dobrze wyczuwalne.
Ekrany są świetnej jakości. Wszystkie wyświetlane treści są bardzo ostre, kolorowe i dobrze przygotowane. Na ekranie kierowcy mamy do wyboru dużo opcji konfiguracji widoków. Może nie aż tyle, co w nowych Mercedesach, co pewnie sporo osób uzna za zaletę. Do dyspozycji mamy różne warianty zegarów, które mogą się też zmieniać wraz ze zmianą trybu jazdy. Na środku możemy wyświetlać mapę z Android Auto (działa jak złoto, do tego bezprzewodowo) czy Apple CarPlay.
BMW to niezmiennie wzór, jeśli chodzi o działanie systemu kamer i asystenta parkowania. Obraz jest genialnej jakości, do dyspozycji mamy szereg widoków z przodu, z tyłu, dookoła, dodatkowo kamera z przodu i z tyłu wychyla się wraz z obrotem kierownicy. A na deser, zawsze możemy podejrzeć obraz z kamer z poziomu aplikacji mobilnej My BMW. Niedawno ktoś spuścił nam paliwo z testowanej Dacii Sandero, więc chętnie korzystaliśmy z tej opcji. Asystent parkowania działa genialnie. Śmiało można zaryzykować, że potrafi nie raz zaparkować lepiej niż kierowca i to w miejscu, do którego na pierwszy rzut oka nie da się wjechać. A później jeszcze sam z niego wyjedzie. Ok, głupieje na pustym parkingu, wtedy potrafi wjechać krzywo, nie trafić w linie, ale uznałbym, że on tu jest od zadań specjalnych i tam sprawdza się najlepiej.
W testowanym wariancie BMW X1 mieliśmy do dyspozycji nagłośnienie Harman Kardon. Dźwięk jest niezmiennie na bardzo dobrym poziomie. Przestrzenny, głęboki, czysty, z wyraźnymi tonami niskimi i wysokimi. Słyszalny wyraźnie przez wszystkich podróżujących. W połączeniu z solidnym wyciszeniem wnętrza, jest czym się cieszyć. Głośniki dodatkowo wzmacniają odgłosy silnika w ramach Iconic Sounds. W przeciwieństwie do aut elektrycznych BMW nie udają statku kosmicznego, a faktycznie wzmacniają pomruk silnika i brzmi to naprawdę dobrze.
Czytaj też: Test Renault Clio TCe 100 LPG – oszczędne auto na trudne czasy
Nowe BMW X1 ma czym jechać
Producent postanowił zaszaleć w kwestii gamy silników. Klienci mogą wybierać między 3 dieslami, 3 silnikami benzynowymi i 2 hybrydami. Jeśli ktoś życzy sobie elektryka – proszę bardzo, można zamawiać. My mieliśmy do dyspozycji X1 xDrive23i – najmocniejszą wersję silnia benzynowego dysponującą mocą 218 KM z czego 205 KM pochodzi z silnika spalinowego, a pozostałych 13 KM – z silnika elektrycznego. Tak, dobrze przeczytaliście. Chociaż ten wariant absolutnie nie jest reklamowany jako konstrukcja zelektryfikowana, pewne rozwiązania „elektryczne” jednak tutaj zastosowano. Nie ma się czemu dziwić – normy emisji CO2 trzeba spełniać, a że BMW niekoniecznie entuzjastycznie podchodzi do kwestii elektryfikacji, nie afiszują się z nimi.
Wróćmy jednak do meritum. Jednostka o pojemności 2 litrów rozpędza X1 0-100 km/h w 7,1s, a prędkość maksymalna auta to 233 km/h. Jak sama nazwa wskazuje, ten konkretny wariant silnika wyposażony jest w napęd na cztery koła, dwa słabsze silniki benzynowe to już napęd na przednią oś. Jak się z tą konstrukcją współpracuje? Przez 95% czasu było wzorowo, pozostałe 5% potrafiło frustrować. Zacznijmy od zalet. Przede wszystkim świetny układ kierowniczy. Precyzyjny, responsywny, zadowoli najbardziej wybrednych kierowców. Do tego bardzo dobrze zestrojone zawieszenie – nieco sztywne, ale nie da Wam odczuć dyskomfortu, a w połączeniu z napędem xDrive czyni X1 cholernie uniwersalnym pojazdem. Przejechałam nim ok 1000 km w 2 dni, więc naprawdę wiem, o czym mówię. Świetnie trzyma auto w ryzach niezależnie od tego, gdzie i jak szybko jedziecie.
Sprawdzaliśmy to na autostradzie, w terenie o wątpliwej jakości nawierzchni, na górskich drogach. Auto nie wymknęło się spod kontroli nawet na chwilę, do tego nawet po bitych 6 godzinach spędzonych za kółkiem nie mogłam narzekać na przysłowiowy ból tyłka. Część zasługi należy oddać fotelom, o czym wspominał już Arek, ale to zawieszenie zasługuje tutaj na największą pochwałę. Co do mocy… przyspieszenie 0-100 km/h pokazuje, że X1 jest żwawą konstrukcją i rzeczywiście, pozwala poczuć moc, jednak wspomniana przeze mnie wcześniej frustracja jest niestety związana z przyspieszeniem.
Jak to na zatłoczonej autostradzie bywa, czasami trzeba asertywnie zahamować, by po chwili asertywnie przyspieszyć. Niestety, kiedy próbowałam szybko zwiększyć prędkość, samochód milknął i gubił się na dłuższą chwilę, zanim znalazł odpowiedni bieg i zaczynał reagować. Takiej dziury w dostawie mocy dawno już nie widziałam i przyznam szczerze, że BMW jest chyba ostatnią marką, po której spodziewałabym się takich przebojów. Jasne, można było ratować się łopatkami (o ile ma się wersję z łopatkami), ale sytuacja na drodze jest dynamiczna, pewne rzeczy ciężko przewidzieć, a po aucie marki premium mamy prawo spodziewać się większej responsywności. Nie jest to jednak coś, co będziecie mogli odczuć podczas jazdy po mieście, a w trasie zdarza się tylko wtedy, gdy chcecie przyspieszyć naprawdę szybko, więc większość z Was albo nigdy nie zderzy się z takim zachowaniem auta, albo będą to sytuacje jednostkowe.
Czytaj też: Toyota Aygo X – śmiałam się z niej przed testem. Po teście nie chciałam wysiadać
Niezłe spalanie, jak na benzynę
Ponieważ testowany przez nas egzemplarz opiera się przede wszystkim na silniku benzynowym, nie spodziewaliśmy się po spalaniu niczego spektakularnego. X1 rzeczywiście nie jest królem niskiego zużycia benzyny, ale płakać też nie będziecie. W trasie z ograniczeniem do 90 km/h spalał średnio 6,6 l/100 km, na autostradzie, podczas jazdy na granicy ograniczenia prędkości było to 8,2 l/100 km, a w mieście – 8,8 l/100 km.
Czytaj też: Test Ford Tourneo Connect – duże, praktyczne auto może być ładne i nowoczesne
Ceny… do wyboru, do koloru
Skoro wiemy już, jak X1 się sprawuje, przejdźmy do cen. X1 napędzane benzyną zaczynają się od 165 000 zł za sDrive 18i, 175 000 zł za sDrive 20i i 200 000 zł z testowaną przez nas wersję xDrive 23i. Dostaniemy za to sporo fajnych zabawek takich jak asystent parkowania z kamerą cofania, BMW Live Cockpit Plus z zakrzywionym wyświetlaczem widocznym na zdjęciach, system operacyjny BMW 8 z nawigacją, 2-strefowa automatyczną klimatyzację z nawiewami tylnymi, automatyczną skrzynię biegów, reflektory diodowe, czy automatyczną obsługę klapy tylnej. Oczywiście, jeśli chcemy mieć więcej bajerów, nic nie stoi na przeszkodzie, ale bardzo podbijecie cenę o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Testowany przez nas egzemplarz był wyposażony w prawie wszystko, co BMW ma do zaoferowania w tym modelu, a całość wyceniono na 276 600 zł. Czy jest to dużo, czy mało? To zależy od zasobności Waszych portfeli, ale coś mi mówi, że BMW nie będzie narzekać na brak zamówień X1. Wręcz przeciwnie, chodzą słuchy, że trzeba się nieźle nagimnastykować, aby uniknąć długich miesięcy oczekiwania na zamówiony egzemplarz.
Czytaj też: Test Honda HR-V – wygodna, oszczędna, dobrze wyceniona
Jak odświeżyć trochę nudne auto? BMW prezentuje nową X1
BMW udała się niełatwa sztuka – sprawili, że dosyć mdłe i nieforemne auto potrafiło wzbudzić ekscytację i ciekawość. Chociaż na tle większego rodzeństwa jest niewielkie i niedrogie, jest to BMW w każdym calu – nowoczesne, solidne i dające radość z jazdy. Jestem pewna, że ten model będzie cieszył się dużą, zasłużoną popularnością i to w zasadzie powinno wystarczyć za rekomendację.