Szpileczka tu, szpileczka tam – “pora się zdecydować”, mówi Samsung użytkownikom iPhone’ów
Dział marketingowy Samsunga ma chyba za dużo czasu, bo co chwila wpada na pomysł wypuszczenia nowego spotu reklamowego, w którym naśmiewa się z Apple’a. To dość ryzykowna taktyka, bo niektóre z reklam mają odwrotny skutek i zamiast zniechęcać do kupna sprzętu z nadgryzionym jabłkiem, trochę podkopuje samego Samsunga. Świetnym przykładem jest sytuacja sprzed kilku lat, kiedy to najpierw wyśmiewano usunięcie gniazda słuchawkowego z iPhone’ów, a potem trzeba było reklamy ukrywać, gdy seria Galaxy Note 10 również takiego elementu nie dostała. Podobne sytuacje zdarzały się wcześniej oraz później i najwyraźniej Samsungowi jeszcze się to nie znudziło.
Czytaj też: iPhone 14 może być naprawdę luksusowym towarem. Nie dość, że drogi, to jeszcze trudno dostępny
Najnowsza reklama dotyczy jednak składanych smartfonów, a dokładniej tego, że południowokoreańska firma je ma, a Apple dalej nie. Przy okazji oczywiście nie zabrakło wytknięcia innych rzeczy, takich jak aparaty i faktu, że na wiele funkcji, które Android ma od dawna, użytkownicy iPhone’ów muszą czekać. Zresztą, zobaczcie to sami. Tak na marginesie — Samsung każe “get off the fence” (dosłownie “zejść z płotu”), to idiom, który przerzucając na język polski oznacza, że po prostu każe się klientom Apple’a “zdecydować”.
Przesłanie spotu jest proste — chcesz składany smartfon ze świetnymi aparatami? Nie czekaj, przerzuć się na Samsunga.
Żarty żartami, ale co z tym składanym iPhone’em?
W ostatnich latach właściwie wszyscy najwięksi producenci smartfonów wypuścili już swoje składaki, dodatkowo te w najbliższym czasie doczekają się już kolejnych generacji i znaczących ulepszeń. Mocno ociąga się z tym Google, chociaż w tym przypadku jakieś informacje pojawiają się w sieci, więc coś może być już na rzeczy. Tymczasem Apple nadal nic. Niby coś tak się wspomina, że firma “myśli”, “pracuje”, “rozważa”, ale konkretów nie ma i trudno powiedzieć, czy coś w tej sprawie się dzieje.
Czytaj też: Jeden zegarek, trzy obudowy. Huawei Watch GT Cyber złożysz jak klocki Lego
Nic więc dziwnego, że Samsung wybrał sobie ten temat jako podłoże do żartów. Największy konkurent nie chce wejść na rynek składanych smartfonów? Nie do końca. Zacznijmy może od tego, że Apple od zawsze było dość zachowawcze, jeśli chodzi o jakiekolwiek głośne innowacje. To, co w smartfonach z Androidem było od dawna, w iPhone’ach pojawiało się z opóźnieniem. Wszelkie większe zmiany wprowadzane są stopniowo, a rewolucje konstrukcyjne dość niechętnie. Z drugiej strony nie jest to aż tak złe podejście, bo dzięki ostrożności udaje się unikać dużych wpadek i oferowania technologii, która nie jest pewna.
Czy tak właśnie jest w przypadku składanych urządzeń? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że Samsung coś na ten temat wie. Według serwisu The Elec, dział urządzeń mobilnych firmy zorganizował niedawno spotkanie z dostawcami, podczas którego zdradzono, że zgodnie z przewidywaniami Samsunga, Apple wypuści swoje pierwsze składane urządzenie w 2024 roku.
Czytaj też: Xiaomi nie było pierwsze. Wszystkie próby połączenia smartfonu z aparatem skończyły się porażką
Słowo “urządzenie” zostało użyte tutaj nie bez powodu, bo podobno nie chodzi o składanego iPhone’a, a o tablet lub notebook. Kwestia iPada ze składanym ekranem nie jest też taka nowa, już kiedyś podobne przecieki się pojawiły. Firma analityczna CCS Insights również wydaje się wierzyć, że Apple pójdzie właśnie w tym kierunku, poniekąd wyznaczając nowy trend.
Składany iPhone będzie stanowił bardzo duże ryzyko dla Apple. Po pierwsze, musiałoby być niesamowicie drogie, aby nie kanibalizować istniejących iPhone’ów– powiedział w październiku Ben Wood, szef badań w CCS Insight.
Warto jednak wspomnieć, że znany analityk Apple, Ming-Chi Kuo, uważa, że to składany iPhone będzie pierwszym tego typu urządzeniem Apple’a, ale jego wejście na rynek nie nastąpi wcześniej niż w 2025 roku. Tak czy inaczej, znów mówi się o tym, że taki produkt w końcu powstanie, a Samsung zdaje się już przygotowywać na taką sytuację. Nam z kolei pozostaje albo śledzenie doniesień na ten temat i czekanie, albo “zejście z płotu”.