Wspomniana strefa nie należy do małych: przesłania od10 do 20 procent nieba, co jest podyktowane między innymi obecnością gwiazd i pyłu otaczających supermasywną czarną dziurę w centrum Drogi Mlecznej. Już wcześniej astronomowie próbowali przełamać obserwacyjny impas, lecz mimo wszystko strefa unikania jest słabo poznana i nieczęsto stanowi cel badań.
Czytaj też: Droga Mleczna pełna życia? Nowe odkrycie sprzyja takiemu scenariuszowi
Przez wiele lat w strefie unikania brakowało informacji, ale teraz dzięki nowym badaniom możemy objąć danymi mały region nieba, a w niedalekiej przyszłości większy. wyjaśnia Daniela Galdeano z Narodowego Uniwersytetu w San Juan
To właśnie Galdeano i jej współpracownicy dokonali przełomu. Skorzystali w tym celu z dobrodziejstw Europejskiego Obserwatorium Południowego, skupiając się na świetle podczerwonym docierającym do Ziemi. Tego samego nie można niestety powiedzieć o świetle widzialnym, które jest całkowicie blokowane. W toku analiz zebranych danych badacze doszli do wniosku, że spoglądają na gromadę galaktyk.
Droga Mleczna zawiera tzw. strefę unikania, którą zauważono na początku ubiegłego wieku
Używając teleskopu Gemini South byli w stanie zmierzyć przesunięcie ku czerwieni pięciu galaktyk wchodzących w skład gromady. Dzięki temu określili odległości i prędkości tych obiektów. Galaktyk tworzących tę gromadę z pewnością jest więcej, a autorzy zakładają, iż może być ich nawet 58.
Czytaj też: Struktury, jakich jeszcze nie obserwowano. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba napisał historię
Do lepszego zrozumienia jej składu i masy potrzebne będą dodatkowe pomiary dotyczące przesunięcia ku czerwieni. Nam pozostaje natomiast mieć nadzieję, iż astronomowie wkrótce w całości poznają tajemnice skrywane przez strefę unikania naszej galaktyki. Nietrudno odnieść wrażenie, że w tym przypadku powiedzenie “najciemniej pod latarnią” sprawdzą się idealnie.