Bez tego gadżetu nie wyobrażam sobie życia
Przed laty byłem fanem wielkich słuchawek wokółusznych, z których można było korzystać zarówno w trybie przewodowym, jak i bezprzewodowym. Kiedyś jednak ścinałem się krótko, mobilność laptopa kompletnie nie była mi potrzebna, bo ciągle miałem dostęp do stacjonarki, a czasu na rozrywkę miałem znacznie więcej. Wtedy wydawało mi się, że nic nie zastąpi mi tradycyjnych słuchawek, bo spisywały się idealnie na co dzień. Do czasu.
Podczas pracy słuchawki TWS to istne 3w1. Mogą nawet zastąpić dwie pary słuchawek
W ciągu ostatnich sześciu lat pracy zdalnej wyrobiłem sobie całą masę nawyków i siłą rzeczy słuchawki stały się częścią codziennej rutyny pracy. W skrócie – bez słuchawek nie pracuję. Te mogą nawet nic nie odtwarzać, ale jeśli nie znajdują się na mojej głowie lub w uszach, moja produktywność i poziom skupienia jest znacznie obniżony.
Z początku korzystałem z tradycyjnych słuchawek nausznych z wbudowanym mikrofonem. Tego typu model spisywał się świetnie…, ale tylko w dniach, kiedy np. pracowałem ledwie trzy lub cztery godziny dziennie. Po tym czasie słuchawki zaczynały mi zwyczajnie ciążyć, doprowadzając do bólu karku i momentami nawet głowy. Z czasem wymieniłem ten gamingowy model na coś znacznie bardziej ergonomicznego, co towarzyszy mi po dziś dzień (i pozwala spędzać kilkanaście godzin ciągiem przed ekranem), ale nawet wymiana modelu nie uchroniła mojego… stylu.
Zapuszczona z czasem bujna fryzura stała się problemem, bo ledwie kilkunastominutowe posiedzenie w pracy zapewniało mi “gamingowy” styl fryzury, czyli wprawdzie subtelnie, ale i tak widoczny odciśnięty pałąk i muszle na włosach. Jako że z dnia staram się wyciskać 101%, często zaliczam sesje zdalnej pracy przed wyjściem na spotkanie czy na miasto, takie coś szybko stało się problemem. Niewielkim i zawsze możliwym do obrócenia w żart czy temat do rozmowy, ale zawsze jakimś, a słuchawki TWS rozwiązały go od razu.
Dodatkowo pozwoliły mi zastąpić dwie pary nausznych słuchawek (otwarte i zamknięte), dzięki swojemu trybowi HearThrough i ANC, dzięki czemu mogę jednym dotykiem zdecydować, czy aktualnie interesuje hałas z zewnątrz (kiedy np. kurier ma wpaść z wizytą) czy wręcz przeciwnie (kiedy skupienie na pracy jest kluczowe, a sąsiad kosi trawę). W tym pierwszym przypadku mógłbym wprawdzie wykorzystać po prostu głośniki (wcześniej sięgałem po prostu po otwarty zestaw słuchawkowy), ale że często pracuję w jednym pomieszczeniu z partnerką o zupełnie innym guście muzycznym, nie jest to najlepszym wyborem.
Słuchawki dokanałowe typu TWS mają też jedną cudowną funkcję, która może nam umykać na co dzień. Wprawdzie są niewielkie, ale i tak widać je na pierwszy rzut oka. Dzięki temu, kiedy ktoś ma do nas błahą sprawę, zwyczajnie rezygnuje z zawracania nam głowy, kiedy tylko zauważy słuchawki w naszych uszach. Jeśli jednak nie zrezygnuje, możemy poświęcić mu uwagę bez potrzeby wyciągania słuchawek z uszu, a po prostu aktywując tryb otoczenia czy też tryb transparentny (lub ustawić jego automatyczną aktywację w przypadku bardziej zaawansowanych modeli).
Słuchawki TWS są idealnym lekarstwem na brak czasu
Jako że jestem minimalistą, doceniam każdy gadżet, który jest w stanie zapewnić funkcjonalność kilku innych. Wprawdzie w kwestii słuchawek nie stosuję minimalistycznego podejścia, korzystając tygodniowo z łącznie trzech modeli, ale to już moje widzimisię i natura codziennych obowiązków. Mam jednocześnie pewność, że każdego dnia mógłbym bez najmniejszego problemu pozbyć się już dwóch nausznych modeli przeznaczonych głównie do rozrywki i zastąpić je właśnie słuchawkami TWS z górnej półki, bo i tak spędzam z nimi większość czasu.
Czytaj też: Xiaomi nie było pierwsze. Wszystkie próby połączenia smartfonu z aparatem skończyły się porażką
Nie bez powodu, bo już tuż po obudzeniu zaczynam z nich korzystać, słuchając podczas porannej rutyny audiobooka lub podcastu. W moim przypadku nawet głośnik telefonu nie wchodzi w grę, jako że wstaję w godzinach, kiedy wszyscy domownicy jeszcze śpią. Tego typu wykorzystanie słuchawek TWS przejawia się u mnie kilka razy w ciągu całego dnia, kiedy w pojedynkę gotuję, sprzątam, idę po zakupy, ćwiczę czy jeżdżę na rowerze (oczywiście w granicach rozsądku).
To właśnie na co dzień słuchawki TWS pokazują swoją rzeczywistą przydatność. Idziesz do supermarketu i nie chcesz słuchać tamtejszej muzyki lub rozmów o tym, które bułki wybrać? Sięgasz po słuchawki i tylko przy kasie wyłączasz tryb wyciszania dźwięków otoczenia (ANC – Active Noise Cancellation) na rzecz trybu, który te dźwięki przepuszcza. Chcesz posłuchać czegoś w miejscu publicznym i masz na tyle kultury, żeby nie korzystać z głośnika? Słuchawki TWS również służą. Przypadki tego typu można mnożyć bez końca.
Dzięki słuchawkom TWS możesz też zapomnieć o mikrofonach. Odbierasz połączenie komórkowe i po prostu zaczynasz mówić – zaawansowany układ mikrofonów w słuchawkach poradzi sobie z twoim głosem może nie tak świetnie, jak droższy mikrofon kierunkowy, ale zdecydowanie dobrze. Pracujesz zdalnie i siedzisz nieustannie “pod mikrofonem” np. na Discordzie? Proszę bardzo – mikrofony będą ciągle w pogotowiu i nawet odfiltrują hałas z otoczenia kosztem ogólnej jakości dźwięku. W wielu zaawansowanych modelach układy są zaawansowane na tyle, że poradzą sobie nawet wtedy, kiedy będziesz rozmawiał na ruchliwej ulicy.
Co muszą mieć zaawansowane słuchawki TWS do takiego trybu pracy?
Słuchawki TWS traktuję tak, jakby były swojego rodzaju implantem do komunikacji ze światem wirtualnym, więc w moim przypadku sprawdzają się wyłącznie modele z najwyższej półki. Muszą być przede wszystkim wygodne i trwałe, a przy tym cechować się długim czasem pracy na jednym ładowaniu i pokaźnym bankiem energii w etui, jak również szybkim ładowaniem, aby napełnić swoje akumulatory w przerwach od użytkowania.
Czytaj też: TikTok przyznał się, że zbiera Twoje dane. To potężna broń w rękach Chińczyków
Kluczowy jest też dodatek Multipoint, czyli możliwość jednoczesnego połączenia się np. po Bluetooth z komputerem/laptopem i smartfonem. Takie połączenie zapewnia, że codzienność ze słuchawkami TWS będzie tylko przyjemnością, którą może zwiększyć np. możliwość ładowania bezprzewodowego, co uwolni cię od zabawy z przewodami.
Jeśli więc nadal słuchawek TWS nie masz, koniecznie zweryfikuj na powyższych przykładach, czy sięgniecie po nie odmieni twojego życia na lepsze. Zwłaszcza jeśli nie lubisz zwracać na siebie uwagi w miejscach publicznych, bo umówmy się, że dwie skromne pchełki są mniej ostentacyjne niż wielki zestaw słuchawkowy.
Podsumowując, dlaczego warto sięgnąć po słuchawki TWS? Bo są:
- wszechstronne
- wygodne w użyciu
- nadają się do wszystkiego mainstreamowego (poza specjalistycznymi zastosowaniami)
- chronią fryzurę
- nie zajmują dużo miejsca
- nie zwracają na siebie uwagi w miejscach publicznych