Nowy elektryczny rower Stormguard E+ od Gianta to idealny przykład projektu mającego przyciągać spojrzenia
Stojący za tym projektem designerzy z szalonymi pomysłami oraz inżynierowie, którzy musieli dopilnować, aby wszystkie te propozycje sprawdzały się w praktyce (na szlaku), wiedzieli, że mogą zaszaleć. Cena to zresztą potwierdza, ale wcale nas to nie dziwi, patrząc na zaawansowanie Stormguard E+. Ten został oparty na ramie o znanej już szeroko geometrii w ofercie Gianta, której towarzyszy pełne zawieszenie. Nie oznacza to jednak, że ten model jest przeznaczony głównie do szaleństw po górach i lasach.
Czytaj też: Gdzie będziemy ładować nasze auta elektryczne? W Europie przybędzie stacji
Solidny bagażnik tylny i błotniki jednoznacznie wskazują, że Stormguard E+ powstał z myślą o dłuższych i bardziej wymagających trasach w terenie, gwarantując rowerzyście komfort najwyższej klasy. Rower nie pozwoli użytkownikowi nawet za bardzo się zmęczyć, bo zapewnia mu ciągłe wsparcie z wykorzystaniem zamontowanego między korbami silnika elektrycznego. Tradycyjnego łańcucha tutaj nie uświadczymy, bo na jego miejscu znalazł się napęd pasowy, wykorzystujący bezstopniową wewnętrzną piastę Enviolo.
Czytaj też: Elektryczne rowery Yamaha. Producent pokazał górskie Moro 07 i Moro 05
Jeśli chodzi o pokład energii, wspomniany silnik jest zasilany 800-Wh akumulatorem EnergyPak Smart z łącznie 40 ogniwami 22700, gwarantującymi okazalszą trwałość względem liczby cykli ładowania. Warto też wyróżnić zaprojektowane z myślą o praktyczności centrum dowodzenia, sprowadzające się do pełnokolorowego wyświetlacza RideDashEvo ze sterownikiem umożliwiającym bezprzewodowe połączenie do niego smartfonu.
Czytaj też: Oto elektryczny rower Vassla Pedal. Minimalistyczny, a przy tym ładny dla oka i zaawansowany
Stormguard E+ to unikalny rower elektryczny, który bez względu na miejsce i towarzystwo przyciąga wzrok. Wygląda wprawdzie jak dzieło startupu, a nie firmy światowej klasy, mogącej pochwalić się rozbudowanym zapleczem technologicznym oraz rozległymi centrami dystrybucji, ale to nadaje tylko mu dodatkowej szczypty wyjątkowości… a cena to niestety odzwierciedla. Na bardziej przystępny model E+2 będzie trzeba wyłożyć 6499 euro, a na E+1 (model premium) całe 7999 euro. Całe szczęście czasu na uzbieranie oszczędności jest sporo, bo oba warianty zadebiutują na rynku dopiero w 2023 roku.