Retro wzorce pozwoliły na uzyskanie wysokiego współczynnika aerodynamiki
Hyundai Ioniq 6 może dla wielu wyglądać znajomo. Ni to Porsche 911, ni to C-klasa AMG… Ale mimo wszystko nadal jest tu oryginalnie i zdecydowanie efektownie. W czym pomoże bogata paleta kolorów, bo auto będzie dostępne w aż 11 wariantach. Na zdjęciach widzicie kolor niebieski. Wiem, że fioletowy wpadający, widzę że fioletowy wpadający w czarny, ale producent upiera się, że to niebieski.
Inspiracją do stworzenia nadwozia były auta z okresu lat 1920 – 1950. Kiedy królował obłe sylwetki, możliwie jak najbardziej aerodynamiczne. W połączeniu z kilkoma ciekawymi zabiegami udało się stworzyć auto ze współczynnikiem oporu powietrza (Cd) na poziomie 0,21, co jest drugim wynikiem na rynku.
Przyczyniło się do tego kilka elementów. Klapy w przedniej części auta są otwierane. Dzięki temu wpuszczają powietrze od chłodnicy, ale też przepuszczają je pod samochodem. Obok nich mamy wloty przy nadkolach, które zostały zaprojektowane tak, aby wpadające przez nie powietrze przelatywało przed kołami i nie wpływało na ich pracę. Do tego mamy specjalnie zaprojektowany spoiler i… lusterka. Według producenta zastąpienie klasycznych lusterek cyfrowymi odpowiednikami dodaje do zasięgu auta dodatkową milę.
Pozostając jeszcze przy budowie Ioniqa 6, wykorzystano tutaj platformę E-GMP. Charakteryzuje się szerokim rozstawem osi, nisko osadzonym środkiem ciężkości (akumulatory pod podłogą) i obecnością silnika na tylnej lub obu osiach.
Czytaj też: Elon Musk chce, żebyś pracował w swojej Tesli. I to wcale nie jest taki głupi pomysł
Hyundai Ioniq 6 ma tę moc!
Hyundai Ioniq 6 będzie dostępny w sumie w pięciu różnych wariantach, które różnią się od siebie osiągami w zależności od konfiguracji, mocy i rozmiaru felg. Posłużmy się zdjęciem:
Na pewno najbardziej interesujący będzie warianty z napędem na obie osie i momentem obrotowym 605 nm. Jeśli chodzi o zasięg, to trzeba oddać honory Hyundaiowi za podanie szacunkowego zużycia energii, a nie tylko zasięgu WLTP. Podane wartości powinny być możliwe do osiągnięcia, ale jeśli nie chcemy jeździć przesadnie ekonomicznie to na pewno do każdej z nich trzeba dodać dodatkowe 2 kWh/100km.
W osiągnięciu dobrych wyników pomoże personalizacja trybów jazdy. Do wyboru będą dwie opcje siły wspomagania układu kierowniczego – normal i sport, trzy dotyczące mocy silnika – max, normal i minimalny, trzy ustawienia czułości pedału przyśpieszenia – niski, normalny, wysoki oraz możliwość zmiany napędu z automatycznego, na sztywny napęd na jedną lub obie osi.
Początkowo Hyundai chce się skupić na produkcji modeli z większym akumulatorem o pojemności 77,4 kWh, bo też to właśnie on najbardziej interesuje klientów.
Czytaj też: Fizycznych przycisków nie stwierdzono. Volvo EX90 to teatr nowych technologii na czterech kołach
Hyundai nie boi się stawiać na skórę, ale pozostaje eko
Kolejna rzecz, za którą trzeba pochwalić Hyundaia jest zastosowanie w Ioniqu 6 skórzanego wykończenia. Nietrudno jest się zgodzić z firmą, że skóra pozyskana w ekologiczny sposób (np. w procesie uboju zwierząt na mięso, a nie z dedykowanej hodowli) nie jest idealnym, ale jest lepszym wyborem niż sztuczny twór, trudny w recyklingu, a przy okazji będący materiałem gorszej jakości w codziennym odbiorze.
Wnętrze będzie dostępne w kolorze czarnym (skóra lub materiałowe) lub białym (skóra). W środku jest dużo miejsca. Szczególnie z tyłu nie bałbym się zaryzykować stwierdzenia, że ilość przestrzeni jest wręcz porównywalna z Mercedesem EQS. Do dyspozycji mamy dwa ekrany, osobno wydzielony panel sterowania klimatyzacją, oczywiście elektroniczne regulowane siedzenia, nagłośnienie Bose, czy bajer w postaci efektownego, animowanego oświetlenia. Innym ciekawym dodatkiem są cztery kolorowe diody na kierownicy, które zmieniają swój kolor w zależności od wykonywanej czynności, jak np. cofanie, czy ładowanie akumulatora. Do tego niezmiennie wywołujące dyskusję cyfrowe lusterka w postaci dwóch ekranów po bokach deski rozdzielczej. Pamiętajcie – cała jedna mila zasięgu więcej.
Bardzo dobrym dodatkiem jest możliwość wykorzystywania auta jako powerbanku. We wnętrzu mamy klasyczne gniazdko 230V, ale też Ioniq 6 jest w stanie ładować inne auta elektryczne z gniazda ładowania. Warto też spojrzeć na drzwi, które są pozbawione wszelkich dodatkowych elementów. Sterowanie szybami, trochę jak w starszych modelach BMW, trafiło na konsolę środkową.
Na wyposażeniu nie zabrakło szeregu systemów bezpieczenia. Mamy tu chyba wszystkie dostępne warianty unikania kolizji, inteligentny tempomat, asystenta parkowania, asystent pasa, jazdy autostradowej czy zestaw kamer 360.
Wracając do ekologii, Ioniq 6 jest wykonany częściowo z materiałów pochodzących z recyklingu. W tym możliwych do przetworzenia odpadków wyłowionych z oceanów. Oprócz tego, w niektórych opcjach kolorystycznych mamy boczne listwy i elementy zderzaków pokryte czarną farbą pochodzącą z recyklingu opon.
Czytaj też: Polacy nie chcą takiej przyszłości. Blisko połowa z nas mówi “nie” autom elektrycznym
Hyundai Ionic 6 w Polsce już niedługo
Ioniq 6 zmierza do Polski jako auto z sukcesami. W Korei, tylko w ciągu 24 godzin od startu przyjmowania zamówień, pojawiło się ich 37446.
Informacje o dostępności i polskich cenach pojawią się na początku 2023 roku. Jak wysokie będą? Jeśli połączymy nasze przewidywania z delikatnymi przeciekami, najmocniej doposażona wersja powinna kosztować ok 300 tys. złotych. Byłoby to sporo, ale czy faktycznie dużo jak na flagowe auto elektryczne marki? Patrząc na konkurencję, niekoniecznie.