Gwoli przypomnienia – pokazana w 2019 i odświeżona w 2020 r. Motorola RAZR była co prawda wskrzeszeniem klasyka, ale… nie mogła się równać z tym, co proponował Samsung ze swoim Flipem. Motorola poniosła sromotną klęskę w każdej konkurencji; co więcej, bardzo trudno było ją kupić, a gdy już trafiła do regularnej sprzedaży w Polsce, to kosztowała o połowę więcej niż znacznie lepszy, składany Samsung.
Potrzeba było dwóch lat, aby Motorola wydała kolejny składany smartfon. W tym czasie zaś Samsung zdążył pokazać dwie kolejne iteracje Flipa, a jedna lepsza od drugiej. Przyznam szczerze, że początkowo nie sądziłem, by Motorola mogła jakkolwiek z Samsungiem zawalczyć po tak długiej przerwie. Myliłem się.
Czytaj też: Składane smartfony mają wadę, która doprowadza mnie do szału. I wcale nie chodzi o czas pracy
Motorola RAZR 2022 – specyfikacja techniczna
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 8+ gen 1
- Grafika: Adreno 730
- RAM: 8 GB
- Pamięć wbudowana: 256 GB
- Ekran wewnętrzny: 6,7” AMOLED, 2400 x 1800 px, 144 Hz
- Ekran zewnętrzny: 2,7”, 800 x 573 px
- Aparat główny: 50 Mpix z obiektywem f/1.8
- Aparat dodatkowy: 13 Mpix z obiektywem ultrawide f/2.2
- Aparat do selfie: 32 Mpix z obiektywem f/2.4
- Standardy łączności: 5G, Bluetooth 5.1, NFC, Wi-Fi, GPS, A-GPS, Galileo, GLONASS
- Dual SIM: eSIM + nanoSIM
- Wodo- i pyłoszczelność: IP52
- Akumulator: 3500 mAh (ładowanie 33W, brak ładowania bezprzewodowego)
- Wymiary: 167 x 80 x 7,6 mm
- Masa: 200 g
- Cena na dzień recenzji: 5999 zł
Motorola RAZR 2022 nie chce być retro
Jednym z największych atutów pierwszej składanej Motoroli był jej retro-futurystyczny design, ewidentnie nawiązujący do kultowych telefonów z klapką, o których dwie dekady temu każdy marzył. Ba, w oprogramowaniu mogliśmy nawet znaleźć specjalny tryb retro, upodabniający interfejs do wyglądu pierwszych RAZR-ów.
Tyle że w parze z retro urodą nie szła niestety funkcjonalność. Telefon był dość niewygodny i bardzo trudno było otworzyć pokrywę jedną dłonią. Do tego design wymusił zastosowanie bardzo wąskiego ekranu, a potężny „podbródek” skutecznie utrudniał sięganie do dolnej części wyświetlacza, choćby w celu wykorzystania gestów nawigacji. No i trzeba wspomnieć o katastrofie, jaką było zgięcie ekranu, pod które można było włożyć paznokieć i go podważyć, a każda drobinka piachu, która przedostała się do zawiasu, mogła być tą ostatnią.
Nowy RAZR jest zupełnie, ale to zupełnie inny. Przyznam szczerze, że na przedpremierowych grafikach w ogóle mi się nie podobał, wyglądając raczej jak złożona na pół Moto G niż smartfon z najwyższej półki. Na żywo jednak Motorola RAZR 2022 wygląda naprawdę elegancko i gustownie. Może nawet bardziej gustownie niż Samsung Galaxy Z Flip 4. O dziwo nawet grubaśne ramki dookoła zewnętrznego ekranu nie rzucają się w oczy tak, jak można by się spodziewać – po chwili człowiek przestaje je zauważać i widzi tylko szykowny kawałek elektroniki, który cieszy oko.
Co cieszy jeszcze bardziej, to dbałość Motoroli o jakość wykonania. Koniec z ekranem, pod który można włożyć paznokieć – teraz fałda wyświetlacza jest schowana w zawiasie, a wgłębienie w ekranie, choć istnieje, jest niemal niewyczuwalne i widoczne tylko pod ostrym światłem. Na pewno nie rzuca się w oczy tak, jak we Flipie 4.
Można by się zżymać, że RAZR 2022 nie oferuje pełnej odporności na wodę IPX8, jak Galaxy Z Flip 4, ale za to składana Motorola oferuje certyfikację IP52, czyli taką samą, jak większość modeli firmy. Przeciętnemu użytkownikowi taki spokój ducha w zupełności wystarczy, a też osobiście zdarzyło mi się kilka razy wyjąć telefon z kieszeni w czasie deszczu i wyszedł z tego bez szwanku. Nie odważyłbym się go jednak zabrać na plażę; Motorola nie oferuje zmyślnego zawiasu ze szczoteczkami wymiatającymi drobinki, jak Samsung, więc jeśli coś przedostanie się do jego wnętrza, to – cytując klasyka – kaput.
Skoro zaś o zawiasie mowa, to trzeba podkreślić, że działa on zupełnie inaczej niż ten w Samsungu Galaxy Z Flip 4. Samsung postawił sobie za cel postawienie na tyle silnego oporu, by można było ustawić ekran pod dowolnym kątem, przez co zawias działa płynnie i jednolicie na całej rozpiętości. Ekran Motoroli z kolei sprawia wrażenie, jakby ktoś do środka włożył sprężynę. Można go otworzyć do połowy lub całkowicie, a przy tym drugim otwarciu ekran otwiera się z donośnym trzaskiem, co… nie ukrywam, sprawia sporo satysfakcji podczas otwierania telefonu jedną ręką. Jeszcze więcej satysfakcji sprawia donośne „klap!” przy zamykaniu pokrywy, o wiele głośniejsze niż w Samsungu. Ogólnie RAZR 2022 sprawia wrażenie produktu premium, choć w inny sposób niż Z Flip 4, który jest bardziej „gęsty” i solidny. Z kolei Motorola sprawia wrażenie wykonanej z nieco większą finezją.
Nie wiem jednak, czy równie pozytywnie będzie można się wypowiadać o żywotności zawiasu; w moim egzemplarzu po kilku tygodniach testów czuć było wyraźny luz między połówkami obudowy, gdy telefon był zamknięty. Z kolei w jednym z egzemplarzy testowanym przez kolegę z branży słychać było wyraźne trzeszczenie zawiasu. To nie nastraja optymistycznie co do jego długowieczności.
Obsługa Motoroli RAZR 2022 jest… specyficzna.
Niewątpliwą siłą Motoroli RAZR 5G czy Galaxy Z Flipa 3 czy 4 jest ich konstrukcja, która po rozłożeniu jest nieco węższa niż konwencjonalnego smartfona, dzięki czemu łatwiej je obsłużyć jedną dłonią, zwłaszcza gdy mówimy o drobnych, kobiecych rękach.
Tymczasem RAZR 2022 ma absurdalnie szeroki ekran, szerszy nawet od Galaxy S22 Ultra czy iPhone’a 14 Pro Max. Ma to wadę w postaci dość sporej bryły telefonu, gdy ten jest zamknięty; wyraźnie odznacza się w kieszeni i nie mieści się w obcisłych jeansach. Zaletą tego rozwiązania jest jednakże komfort obsługi, o ile oczywiście mamy dość długie palce. Ja mam i na wąskim ekranie Flipa pisze mi się nieco topornie, zaś na Motoroli RAZR 2022 pisało mi się wygodniej niż na jakimkolwiek smartfonie ostatnich miesięcy.
Mogę nawet powiedzieć, że z Motoroli RAZR 2022 korzystało mi się lepiej niż z większości smartfonów ostatnich miesięcy, tak całościowo.
Ogromną zasługę muszę tu przypisać zewnętrznemu ekranowi, który jest szalenie użyteczny na co dzień. Jakkolwiek dziwnie to brzmi – dzięki niemu nie czułem potrzeby, by sięgać po telefon czy otwierać główny wyświetlacz. Na większość powiadomień mogłem zareagować wprost z poziomu 2,7-calowego ekranu. Wszystkie najważniejsze informacje mogłem podejrzeć bez rozkładania telefonu. Ba, na upartego można nawet odpisywać tu na wiadomości lub… oglądać wideo na YouTubie. Choć to oczywiście skrajne przypadki i raczej nie polecam.
Równie pozytywne wrażenie robi obsługa telefonu na głównym ekranie. Z jednej strony można zarzucić Motoroli, że nie wykorzystała potencjału telefonu z klapką nigdzie prócz dzielonego interfejsu aparatu. To obiektywnie słuszny zarzut. Jednak ani razu przez trzy tygodnie testów nie pomyślałem, że chciałbym, aby interfejs lepiej dostosowywał się do składanego ekranu. Za to bardzo często myślałem „wow, chciałbym, aby każdy telefon z Androidem działał tak, jak ta Motorola”.
Android 12 z nakładką MyUX nie tylko prezentuje się wspaniale i zawiera tylko kilka arcyprzydatnych dodatków od Motoroli (jak choćby kultowe już gesty), ale też działa niebywale płynnie.
Spora w tym zasługa potężnego procesora, ale optymalizacja oprogramowania bez dwóch zdań dokłada tu swoją cegiełkę. Nie bez znaczenia jest też oczywiście ekran, a konkretnie częstotliwość jego odświeżania.
Jeśli chodzi o reprodukcję barw, kąty widzenia i ogólną jakość, nieco Motoroli zabrakło w starciu z Z Flipem 4 czy innymi telefonami z podobnej półki cenowej. Jeśli jednak chodzi o płynność i responsywność, to 144 Hz robią robotę. Przewijanie i animacje interfejsu wyglądają niesamowicie płynnie i – co najważniejsze – nie zauważyłem, aby korzystanie z tej płynności miało jakkolwiek negatywny wpływ na czas pracy. Skoro zaś o czasie pracy mowa…
Czas pracy RAZR 2022 to największe zaskoczenie.
Przyznam szczerze, że spodziewałem się dramatu. 3500 mAh, duży wyświetlacz z odświeżaniem 144 Hz i sporawy ekran zewnętrzny do kompletu… to brzmi jak przepis na rozładowanie telefonu przed końcem dnia. A że ładowanie dość wolne (33W) i do tego wyłącznie przewodowe, to ta perspektywa nie nastrajała optymistycznie.
Okazało się jednak, że składana Motorola ma lepszy czas pracy niż mogłem przypuszczać. Ani razu nie zdarzyło się, by telefon rozładował mi się przed końcem dnia. Czas na włączonym ekranie nie był może jakiś rażąco długi, bo średnio wynosił 4,5-5 godzin, ale nawet jeśli były to godziny spędzone na robieniu zdjęć, oglądaniu wideo na YouTubie czy komunikowaniu się przez zasobożerne aplikacje pokroju Slacka i Discorda, zawsze kończyłem dzień mając co najmniej 20-30% zapasu. Co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej – RAZR 2022 ma bodajże najlepszy czas czuwania, z jakim zetknąłem się w smartfonie z Androidem. To niestety pięta achillesowa urządzeń z Zielonym Robotem – zwykle w czasie czuwania potrafią zgubić od kilku do kilkunastu procent, podczas gdy np. iPhone potrafi przez całą noc nie zgubić ani jednego procenta zapasu energii. Motoroli bliżej tutaj do Apple’a; gdy raz zostawiłem RAZR-a na cały dzień na biurku, a korzystałem aktywnie z innego telefonu, przez całą dobę ubyło mu góra 1-2% energii.
Jeśli będziemy mocno katować ten telefon, grać w gry, korzystać z nawigacji – pewnie damy radę go rozładować w ciągu jednego dnia. Osobiście jednak nie miałem ku temu okazji i za każdym razem byłem szczerze zaskoczony tym, jak długo ten telefon działa na jednym ładowaniu.
Przy okazji muszę też pochwalić kulturę pracy, tak dalece przebijającą Galaxy Z Flipa 4, że aż trudno uwierzyć. Składany Samsung niemiłosiernie się grzeje, zwłaszcza podczas korzystania z nawigacji czy Android Auto. Składana Motorola nie grzeje się wcale. A przynajmniej nie w normalnym użytkowaniu. Nawet gdy ruszyłem w trasę i przez ponad 4 godziny korzystałem z Android Auto, RAZR 2022 nie zagrzał się w odczuwalny sposób. Jedyna sytuacja, w której poczułem wyraźnie ciepło obudowy (zwłaszcza w okolicy aparatu) nastąpiła podczas benchmarkowania telefonu i przy próbie grania w Bleach: Brave Souls. Wtedy telefon faktycznie się nagrzewa, ale nie można powiedzieć, by z tego powodu odczuwalnie zwalniał. Oczywiście możemy go zagotować grając np. w Genshin Impact, ale nie sądzę, by którykolwiek z potencjalnych nabywców tego urządzenia oddawał się tego typu rozrywce. Nie ten typ docelowego klienta.
Aparat chciałbym przemilczeć…
…ale nie mogę, bo zabrania mi tego recenzencki obowiązek. Więc powiem krótko: za dnia jest poprawnie, po zmroku jest… komicznie źle. Niestety, lata lecą, a Motorola nie ma w swoim portfolio ani jednego smartfona z naprawdę dobrym aparatem, nawet wliczając modele z matrycami o absurdalnej liczbie megapikseli. A z całą pewnością nie jest nim RAZR 2022.
Za dnia składana Motorola radzi sobie całkiem nieźle, choć osobiście nie podoba mi się, w jaki sposób obraz jest przetwarzany podczas fotografowania w ostrym świetle. Jest tam stanowczo zbyt dużo kontrastu, podczas gdy w świetle łagodniejszym jest go zdecydowanie za mało, przez co zdjęcia wychodzą płaskie i nijakie. Do okazjonalnego podzielenia się fotką w mediach społecznościowych Motorola RAZR 2022 spokojnie wystarczy, ale nie ma co tu liczyć na fotograficzne uniesienia.
A już na pewno nie można na nie liczyć po zmroku, czy w jakkolwiek nieidealnych warunkach oświetleniowych, gdzie kosztująca 5999 zł Motorola radzi sobie gorzej od byle średniaka. Ustawienie ostrości odbywa się ekstremalnie powoli. Obraz na podglądzie laguje. Zdjęcia wychodzą ruszone i rozmyte, jeśli tylko odrobinę zadrżą nam dłonie. Do tego RAZR 2022 kompletnie nie radzi sobie z ustawianiem balansu bieli w kiepskich warunkach. Jeśli scenę oświetla mieszane światło ciepłych i zimnych żarówek, sceneria robi się po prostu żółta. Szkoda się rozwodzić, gdy zapada zmrok, Motoroli RAZR 2022 nie ma po co wyciągać z kieszeni, bo i tak żadne zdjęcie nie będzie udane.
Nie powala też aparat do selfie, ale na szczęście nikt nas nie zmusza, by korzystać z niego do czegokolwiek innego niż wideorozmowy. W końcu autoportret możemy zrobić głównym aparatem, wykorzystując zewnętrzny wyświetlacz w roli ekranu podglądu. Niestety wówczas zdjęcie jest zapisywane w formacie 1:1 – Samsung w nowej generacji Flipa pozwolił już wybrać proporcje, Motorola najwyraźniej jeszcze do tego nie dojrzała.
RAZR 2022 czy Samsung Galaxy Z Flip 4? Ta Motorola jest dla mnie zaskoczeniem roku
Nie skłamię mówiąc, że spodziewałem się zupełnie innych rezultatów tego testu i kilku tygodni bezpośrednich porównań do składanego Samsunga. Spodziewałem się, że – podobnie jak dwa lata temu – Galaxy Z Flip rozjedzie RAZR-a jak walec. Tymczasem obydwa urządzenia idą łeb w łeb i gdyby ktoś kazał mi wybrać, miałbym z tym naprawdę ogromny problem.
Galaxy Z Flip 4 ma bez dwóch zdań nieporównywalnie lepszy aparat. Jest lepiej wykonany i zdecydowanie lepiej przemyślany, sprawnie wykorzystując możliwości, jakie daje składany wyświetlacz. Do Samsunga mam też znacznie więcej zaufania niż do Motoroli, nie tylko ze względu na wspomnianą jakość wykonania, ale też ze względu na doświadczenie producenta i jego oddanie sprawie – Samsung nie robi tych telefonów jako ciekawostki. Samsung chce, żeby się sprzedawały i naprawdę przykłada się do ich projektowania. Z kolei RAZR 2022 w portfolio Motoroli pełni rolę raczej reprezentacyjno-flagową. Z tych względów gdybym musiał wybierać, pewnie i tak padłoby na Samsunga.
Motorola zaskoczyła mnie jednak ogromnie, przede wszystkim znakomitym jak na składaka czasem pracy i niesamowitą wygodą obsługi. Z tego telefonu korzystało mi się po prostu przyjemnie i nie licząc tego nieszczęsnego aparatu nie miałem absolutnie żadnych zastrzeżeń podczas codziennego użytkowania. Oczywiście 5999 zł to góra pieniędzy, które zdecydowanie lepiej wydać na coś innego niż smartfon na urządzenie nieco bardziej uniwersalne i bardziej dopieszczone. Jeśli jednak łakniesz nowinek, a cena nie jest dla ciebie przeszkodą, to Motorola RAZR 2022 jest sprzętem, któremu zdecydowanie warto dać szansę.