OnePlus nie ma ostatnio zbyt dobrej passy, przynajmniej jeśli chodzi o jego percepcję w oczach najwierniejszych fanów. Firma się zmieniła. Nie jest już – jak to się mówi po angielsku – underdogiem, lecz funkcjonuje jak wielkie korpo, produkując przy tym coraz to więcej smartfonów, zupełnie porzucając swoje pierwotne wartości. Jakby nie patrzeć, OnePlus jest wielkim korpo. Przez lata firma funkcjonowała jako niezależny odłam konglomeratu BBK, ale w 2021 r. stała się częścią swojej firmy-matki Oppo, z którą i tak dzieliła dział R&D. Fani mają słuszność, zarzucając OnePlusowi odejście od swoich pierwotnych założeń, które stanowiły: dać jak najwięcej za jak najmniej.
OnePlus One podważył status quo i udowodnił, że świetne telefony nie muszą być drogie. Dziś OnePlus co najwyżej podważa zasoby naszych portfeli, bo topowe modele nie ustępują cenowo najlepszym Galaxy czy iPhone’om.
Tym niemniej, patrząc na same nowe urządzenia, OnePlus z roku na rok robi telefony coraz to bardziej dopieszczone i wszystko wskazuje na to, że OnePlus 11 będzie najbardziej dopieszczonym ze wszystkich dotąd.
OnePlus 11 ma być i piękny, i potężny.
Z oficjalnie potwierdzonych informacji wiemy już, że OnePlus 11 będzie jednym z pierwszych smartfonów na rynku wyposażonych w nowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2. Teraz do tych wieści doszło drugie, choć jeszcze niepotwierdzone info – ten smartfon ma być jednym z pierwszych wyposażonych w pamięć UFS 4.0.
Większość topowych smartfonów korzysta dziś z pamięci UFS 3.1 o szybkości ok. 2100/1200 Mb/s jeśli chodzi o zapis/odczyt. Pamięć UFS 4.0 – zaprezentowana przez Samsunga w maju ubiegłego roku – ma być niemal dwukrotnie szybsza, oferując szybkości rzędu 4200/2800 Mb/s. Dodajmy do tego 16 GB pamięci operacyjnej i możemy śmiało założyć, że w chwili swojej premiery OnePlus 11 będzie jednym z najszybszych smartfonów z Androidem, jakie kiedykolwiek powstały.
Co ciekawe, według opublikowanych wcześniej informacji od OnLeaks, OnePlus 11 ma oferować akumulator 5000 mAh ładowany z mocą 100W. To dziwne, że nie będzie on wyposażony w akumulator ładowany z mocą co najmniej 150W, jak OnePlus 10T.
Ma on jednak nie tylko szybko działać, ale też pięknie wyglądać. Wieść niesie, że obudowa nowego smartfona zostanie wykonana z ceramiki połączonej z aluminiową ramką. To materiał premium, jaki znamy chociażby z Oppo Find X5 Pro i edycji specjalnych OnePlusa 10 Pro. Zastosowanie ceramiki ma też jednak co najmniej trzy potencjalne wady:
- Smartfon będzie bardziej podatny na stłuczenie plecków
- Obudowa będzie znacznie bardziej śliska
- OnePlus 11 prawdopodobnie będzie jeszcze droższy
Czytaj też: To ten procesor napędzi topowe smartfony 2023 r. Wszystko, co musisz wiedzieć o Snapdragonie 8 Gen 2
Będzie drogo.
Ten ostatni punkt jest najbardziej niepokojący i stawia przed OnePlusem ogromne wyzwanie, bo gdy staje się na jednej półce z najlepszymi, trzeba oferować to, co najlepsi. A ostatnia generacja OnePlusów obiektywnie do absolutnej czołówki nie należała, zwłaszcza jeśli chodzi o jakość aparatów. Mimo wsparcia legendarnej marki Hasselblad OnePlusowi 10 Pro bardzo, ale to bardzo daleko do topowego Galaxy S22 Ultra, iPhone’a 14 Pro (a nawet 13 Pro) czy Pixela 7, a nawet do Oppo Find X5 Pro, który również łoi siostrzanego OnePlusa pod każdym możliwym względem. A jeśli OnePlus 11 ma – prawdopodobnie – dorównać mu ceną, to musi mu dorównać także pod względem możliwości fotograficznych. Na ten temat nie mamy jednak na razie żadnych informacji, prócz tego, że potrójne aparaty mają mieć rozdzielczość 50 + 48 + 32 Mpix. Szczegółów póki co brak, lecz producent zapewne nie będzie nas długo trzymał w niewiedzy.