Pudełko i dołączone wyposażenie
Roccat Syn Max Air dociera do nas tak, jak powinien docierać zestaw za grube pieniądze (to aż 1399 zł) – w grubym i solidnym pudełku z równie solidnym wypełnieniem. Jest cała masa pianki i jest też zabezpieczenie poszczególnych elementów na wypadek jakichkolwiek trudów podróży w ręce kupującego. Innymi słowy – wzorowo.
W zestawie oprócz samego modelu znajdziemy też dedykowaną stację dokującą. To swoiste 3w1, a nawet 4w1, bo ta przyjemna dla oka podstawka z tworzywa sztucznego nie tylko utrzymuje słuchawki na swoim miejscu (choć przyznam, że mogłaby zapewniać więcej prowadzenia, aby układanie słuchawek było szybsze i łatwiejsze), ale też automatycznie rozpoczyna ich ładowanie, zapewnia odbiornik bezprzewodowy i nawet informuje o stanie słuchawek za sprawą swojego podświetlenia.
Przykładowo, kiedy mamy wyciszony mikrofon (poprzez jego podniesienie, które jest dodatkowo sygnalizowane przeskokiem i alertem dźwiękowym), stacja zacznie migać na czerwono. Po jego aktywacji mignie kilkukrotnie na biało i albo całkowicie się dezaktywuje, albo zacznie rozświetlać nasze biurko (zależnie od ustawienia). Następnie da o sobie znać dopiero wtedy, kiedy poziom naładowania zestawu będzie wymagał uwagi użytkownika.
Z oczywistych elementów producent zadbał o bardzo antypoślizgową podstawę, która nie rysuje mebli, a na dodatek umiejętnie poprowadzony system dla nie jednego, a dwóch przewodów USB-C. W zestawie znajdziemy zresztą dokładnie dwa kable i oba odpowiadają za zasilanie podstawki, ale zależnie od preferencji, użytkownicy mogą podpiąć je odmiennie, aby np. słuchawki ładowały się po wyłączeniu komputera albo sama podstawka czerpała energię z ładowarki, a nie PC (szczególnie ważne przy laptopach).
W zestawie znajdziemy też odpinany mikrofon, zaślepkę na jego miejsce w muszli, adapter USB-C do USB-A oraz instrukcję obsługi. Same przewody są solidne, długie i trudno na nie narzekać, bo awaryjnie możemy nawet podładować z ich pomocą sam zestaw słuchawkowy. Zwłaszcza że na ich złączach znalazły się specjalne nadruki, jednoznacznie wskazujące m.in. to, gdzie można je wpiąć.
Najważniejsze cechy Roccat Syn Max Air
- Ogólne
- Przeważający materiał: tworzywo sztuczne z aluminiowym szkieletem
- Waga: 326 gramów
- Słuchawki wokółuszne zamknięte
- Regulacja rozstawu muszli + dwustrefowego wychylenia
- Oba przewody w nylonowych oplotach
- Dołączona stacja ładująca/odbiorcza
- Kontroler poziomu głośności wbudowany w muszle
- Tryb bezprzewodowy: radiowy + Bluetooth
- Multipoint Connection
- Akumulator o wytrzymałości 16 godzin na jednym ładowaniu
- Wsparcie oprogramowania
- Przetworniki neodymowe Nanoclear
- Średnica: 50 mm
- Impedancja: 32 Ohm
- Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz
Design, materiały i wykonanie
Wygląd to oczywiście kwestia gustu, ale w przypadku tak drogiego zestawu słuchawkowego ważny jest nie tylko gust, ale też unikalny charakter produktu. Co tu dużo mówić, wiele modeli na rynku jest po prostu zwyczajnie nijakich i choć w cenie kilkuset złotych to przechodzi, to w tych za kilka tysięcy już nie za bardzo. Nie pomagają w tym nawet zapewnienia producenta co do np. aluminiowego szkieletu, gwarantującego wyższą wytrzymałość.
Czytaj też: Test Epos H6PRO Closed. Wszechstronny zestaw słuchawkowy dla graczy
W kwestii samego “charakteru” Syn Max Air wypada wzorowo, rzeczywiście wyróżniając się na rynku, ale w moim guście brakuje mu “tego czegoś”, co z miejsca sugerowałoby, że to model z wyższej półki. Na pierwszy rzut oka (bez podstawki) wygląda bowiem na produkt za maksymalnie 700/800 złotych. Zwłaszcza z aktywowanym podświetleniem muszli z heksagonalną strukturą w ich wnętrzu, które zupełnie do mnie nie przemawia.
Sam projekt Syn Max Air nie próbuje odkryć Ameryki na nowo. Stawia na jednolity szeroki pałąk i aluminiowe jednostronne “widełki”, które utrzymują muszle w ryzach i pozwalają im dostosowywać się wertykalnie oraz horyzontalnie. Te widełki umożliwiają też regulację rozstawu muszli oraz obrócenie ich o 90 stopni, co znacząco ułatwia transport.
Wchodząc w szczegóły samego wyposażenia, szczególną uwagę należy zwrócić na lewą muszlę. To tam znalazła się gumowa zaślepka na gniazdo mikrofonu, którego możemy po prostu “wcisnąć” w lukę tylko wtedy, kiedy będzie potrzebny. Na dolnej krawędzi muszli znajdziemy z kolei przycisk on/off, trzy styki do ładowania na podstawce, USB-C do ładowania przewodowego i przeprowadzania aktualizacji firmware oraz diodę funkcyjną. Uzupełnieniem tego jest pokrętło poziomu głośności na tylnej krawędzi, manipulujące głośnością systemową o 6 jednostek z każdym jednym przeskokiem.
Na tym jednak się nie skończyło, bo na prawej muszli znajdziemy nie tylko przycisk do inicjowania trybu Bluetooth, ale też dodatkowe pokrętło, które możemy przypisać do jednej z licznych funkcji oferowanych przez oprogramowanie.
Ergonomia Syn Max Air
Syn Max Air są lekkie, rozbudowana regulacja odpowiednio dociska nauszniki tego zestawu do głowy, nie powodując bólu, a szczelne “zamknięcie” małżowin na otoczenie, gwarantuje dobrą izolację w obu kierunkach. Jedyny minus? Nauszniki nie są odpowiednio duże, przez co naciskają niepotrzebnie na małżowiny. To doprowadza do dyskomfortu po kilkudziesięciu minutach i z czasem nawet bólu, kiedy mamy je na głowie przez dłuższy czas.
Trudno jednak do doprowadzić do takiej sytuacji (przy mniejszych uszach ten problem nie występuje), bo wewnątrz wymienialnych nauszników gromadzi się ciepło, które co kilkadziesiąt minut warto rozproszyć. Nie jest to wprawdzie poziom ciepła generowany przez najtańsze nauszniki skórzane, ale po nausznikach Max Comfort Roccata oczekiwałem czegoś więcej. Zwłaszcza że producent chwali się, że te nauszniki ze skórą na bokach i materiałem przy kontakcie z głową, skrywają w sobie nie tylko piankę memory przyjazną dla okularów, ale też warstwę żelu chłodzącego. Ten ostatni rzeczywiście można odczuć, ale jedynie przez pierwsze kilkanaście minut od pierwszego założenia słuchawek. Z czasem zwyczajnie się ogrzewa.
Oprogramowanie i funkcje
Przechodzimy więc do najważniejszego – możliwości Roccat Syn Max Air. A trzeba wam wiedzieć, że nie jest to taki zwykły zestaw słuchawkowy dla graczy. Przechodząc na niego ze “zwyczajnego” modelu przewodowego, poczujecie się najpewniej przytłoczeni ogromem możliwości i funkcji.
Zacznijmy od tego, że w tradycyjnym trybie bezprzewodowym (radiowy 2,4 GHz) zasięg tego modelu z łatwością obejmie całe mieszkanie, a nawet całe piętro w domu oraz kondygnacje wyżej i poniżej, zapewniając stabilne połączenie bez opóźnień. Zauważyłem jednak, że średnio raz na około godzinę zestaw łapie nieco szumów, co jest zdecydowanie skutkiem utraty połączenia.
Poza tym trybem działania Syn Max Air zapewnia możliwość podpięcia się po Bluetooth z konsolami lub smartfonem. Takie coś zapewnia wszechstronność temu modelowi, jak i możliwość prowadzenia jednoczesnych rozmów w czasie grania. W tym ostatnim pomaga możliwość dostosowywania poziomu głośności między czatem głosowym (np. Discordem), a grą lub muzyką, dzięki czemu możemy na bieżąco regulować różne źródła dźwięku bez potrzeby manipulowania suwakami w systemie operacyjnym.
W tej beczce miodu jest jednak jedna łyżka dziegciu, bo jakkolwiek świetnym zestawem byłby Syn Max Air dla graczy w myśl wszechstronności, wielu i tak będzie narzekać na wytrzymałość akumulatora, która wynosi lediwe 16 godzin bez podświetlenia. W teorii to nie problem, bo jeśli regularnie odkładamy słuchawki na stację dokującą, ale w podróży te 16 godzin nie sprawdzi się najlepiej.
Czytaj też: Test Jabra Engage 55 Stereo. Idealny wybór do otwartych biur i nie tylko
Dla tych, którzy chcą wycisnąć ze słuchawek jeszcze więcej, producent przygotował aplikację Roccat Swarm. Nie jest ona idealna – błędnie wyświetla szacowany czas pracy na aktualnym poziomie naładowania akumulatora, momentami nie przesyła zmian do zestawu słuchawkowego, który najwyraźniej jest pozbawiony pamięci dla ostatnich ustawień i może sprawiać wrażenie, że… nie działa, ale za to jest pełna ciekawych funkcji, którymi warto się zainteresować.
Pomijając kilka predefiniowanych trybów podświetlenia, w tej aplikacji dostajemy możliwość dostosowywania brzmienia na podstawie 10-poziomowego equalizera, ustawienia mikrofonu i sprawdzenia technologii Waves 3D oraz Super Human Hearing od Turtle Beach. Warto dać szanse obu tym technologiom, a jeśli gramy w gry pokroju CS:GO, to warto przypisać prawe pokrętło do zwiększania poziomu natężenia wspomnianego SuperHuman Hearing, aby w momencie clutch’a nadać priorytet odgłosom chodzenia wrogów.
Ocena brzmienia
Roccat Syn Max Air nie jest najlepiej brzmiącym zestawem słuchawkowym w tej cenie. W rzeczywistości bardzo rozczarował mnie tym, co miał do zaoferowania fabrycznie, bo głębi i szczegółowości po prostu mu brakuje. W sukurs przyjdzie nam jednak nie tylko equalizer, ale też technologia Waves 3D w trybie Music, która znacząco rozszerza scenę muzyczną, wpływając pozytywnie na szczegółowość. To byłoby tyle, jeśli idzie o słuchanie muzyki na Roccat Syn Max Air, bo jeśli więcej gracie lub rozmawiacie, ten zestaw spisze się wzorowo i to zwłaszcza po odpowiednim dostosowaniu poszczególnych ustawień.
Test mikrofonu TrueSpeak
W przypadku mikrofonu zestawu Roccat Syn Max Air mamy do czynienia nie z byle jakim mikrofonem, a mikrofonem TruSpeak. Ten aktywuje i dezaktywuje się zależnie od pozycji (odchylony w górę = wyciszony), jego odsłuchiwanie negatywnie wpływa na jakość samego brzmienia przetworników, a w praktyce spisuje się następująco:
Test Roccat Syn Max Air – podsumowanie
Drogo, drogo i raz jeszcze drogo. Za Roccat Syn Max Air zapłacimy całe 1399 złotych i to już poziom, w którym musimy zastanowić się, czy chcemy bardzo dobrze brzmiących słuchawek, czy zestawu słuchawkowego dla graczy z wysokiej półki. Jeśli to odpowiedź na pierwsze pytanie jest tą pozytywną, nie macie czego tutaj szukać, a jeśli na drugie, to… trudno odmówić Roccat Syn Max Air sensu.
Czytaj też: Test Infinix Zero Ultra. Naładujesz go szybciej, niż myślisz
Połączenie funkcji, możliwości oraz wszechstronności, jakie ten zestaw oferuje, to coś unikalnego na tle jego wykonania, designu i potencjalnej długowieczności (nauszniki można wymienić). Jest to jednak nie zestaw dla graczy mobilnych, a bardziej dla tych, którzy komponują swoje stanowiska komputerowego tak, aby nawet podświetlenie było jego integralną częścią.