Samsung Galaxy S23 – premiera na początku przyszłego roku
Czytaj też: Samsung Galaxy S23 przed premierą – wszystko, co o nim wiemy
Kolejne generacje smartfonów południowokoreańskiego giganta przyciągają naszą uwagę co roku i to jeszcze na wiele miesięcy przed premierą. Nie inaczej jest także teraz, bo od nadchodzącej serii Galaxy S23 zaczęto mówić właściwie tuż po premierze tegorocznych flagowców. Przez te miesiące pojawiło się więc wiele plotek, a im bliżej premiery jesteśmy, tym informacje stają się spójniejsze i bardziej klarowne.
Tutaj od razu rodzi się pytanie — kiedy ta premiera się odbędzie? Patrząc na harmonogram wydań z kilku ostatnich lat, zauważyć można, że Samsung trzyma się pierwszego kwartału, prezentując nowe smartfony w okolicach lutego. Tak było też w tym roku i według raportu firmy Chosun, rok 2023 nie będzie odstępstwem. Mówi się bowiem, że Galaxy S23 zostaną oficjalnie zaprezentowane w pierwszym tygodniu lutego, podczas gdy sprzedaż rozpocznie się trochę później (prawdopodobnie 17 lutego). Co ciekawe, wydarzenie ma się odbyć stacjonarnie w San Francisco i byłby to pierwszy raz od wprowadzenia Galaxy S20, czyli od startu pandemii, kiedy premiera urządzeń firmy nie odbyłaby się online.
Exynos czy Snapdragon?
Już od samego początku pojawia się takie pytanie: czy w nadchodzącej serii Samsung nadal uparcie będzie chciał wprowadzić na niektóre rynki warianty wyposażone w układ Exynos, a może całkowicie z niego zrezygnuje? Kolejne generacje chipsetu południowokoreańskiej firmy cały czas mocno odstają od konkurencji. Tegoroczny Exynos 2200 dostał pewne ulepszenia względem poprzednika, jednak te nadal nie wystarczyły, by zbliżyć się do poziomu oferowanego przez Snapdragona 8 Gen 1. W skrócie – do tej pory to własny procesor Samsunga był najsłabszym ogniwem oferowanych przez firmę urządzeń.
Mimo tego Samsung nadal uparcie się go trzyma i wprowadza urządzenia napędzane tym układem na niektóre rynki. Wśród pechowców jest także Europa, a co za tym idzie również i Polska. Dlatego właśnie z pewnym niepokojem śledzimy doniesienia na temat planów Samsunga odnośnie do przyszłorocznej serii. Do tej pory głosy były mocno podzielone. Raz mówiło się, że Exynos 2300 z pewnością zawita na pokład niektórych Galaxy S23, a w innych doniesieniach pojawiała się informacja o rezygnacji z tego pomysłu. Ta decyzja akurat niespecjalnie nas dziwi. Samsung zdaje sobie sprawę z problemów z własnym układem, a także z tego, że pod kątem wydajności czy energooszczędności konkurować z flagowymi Snapdragonami nie może.
Wydaje się, że w końcu dostaliśmy jakieś konkretne informacje w tej sprawie i to pochodzące prosto od jednego z dyrektorów w firmie Qualcomm. Jak donosi serwis GSMarena — podczas rozmowy o wynikach za IV kwartał roku, stwierdzono, że I kwartał 2023 roku będzie bardzo mocny. Ponadto potwierdzono, że firma skoczyła z 75% udziału chipsetów Snapdragon w serii Galaxy S22 do udziału globalnego. Innymi słowy — Qualcomm prawdopodobnie odpowie za produkcję układów do wszystkich smartfonów Samsung Galaxy S23, które w przyszłym roku trafią na rynek.
Informację potwierdził też dyrektor generalny Qualcomm, Christiano Amon:
W kwestii telefonów zawarliśmy nową wieloletnią umowę z firmą Samsung, rozszerzając zastosowanie platform Snapdragon w przyszłych produktach klasy premium Samsung Galaxy na cały świat.
I choć niektórzy nadal twierdzą, że Samsung całkowicie z Exynosa w nowej serii nie zrezygnuje, to wydaje się, że powyższe słowa przedstawiają bardziej prawdopodobny (i pożądany) scenariusz.
Snapdragon 8 Gen 2 i co jeszcze? Co już wiemy o specyfikacji nadchodzących flagowców Samsunga?
Jeśli chodzi o konstrukcję i design, nie powinniśmy spodziewać się po serii Galaxy S23 większych zmian. Źródła wskazują, że pod tym względem Samsung nie będzie kombinował i z grubsza pozostanie przy tym, co przyjęto w tegorocznych modelach. Pod względem wymiarów mowa o różnicach rzędu kilku dziesiątych milimetra, choć wskazuje się też na niewielkie pogrubienie ramek — prawdopodobnie w celu zwiększenia trwałości urządzeń. Bardziej znacząca zmiana ma podobno objąć wyspy aparatu w Galaxy S23 i S23 Plus. Samsung ma ponoć usunąć wyspę i pozostawić same czujniki, jak to miało miejsce w Galaxy S22 Ultra i jak możecie podejrzeć na poniższych renderach. Dzięki temu cała seria będzie wyglądała spójnie.
Skoro wymiary pozostaną takie same, to samo dotyczy przekątnych wyświetlaczy. Model podstawowy dostanie więc 6,1-calowy ekran 1080 × 2340, w Galaxy S23 Plus znajdzie się 6,6-calowy wyświetlacz o takiej samej rozdzielczości, natomiast w modelu Ultra Samsung umieści 6,8-calowy panel 1440 × 3088. Tutaj warto dodać, że ekran w S23 Ultra ma jednak dostać pewne ulepszenia, ale raczej nie będzie to nic wielkiego — poprawa wydajności energetycznej lub jasności.
Jeśli chodzi o zasilanie, sporo dowiedzieliśmy się z certyfikatów, które seria Galaxy S23 zdążyła już otrzymać. Według nich Galaxy S23 Ultra ma dostać akumulator o pojemności 5000 mAh, czyli taki sam, jak u poprzednika. Nie oznacza to jednak takiego samego czasu pracy, bo Snapdragon 8 Gen 2 ma przynieść sporą poprawę w kwestii energooszczędności, co z kolei zaowocuje możliwością dłuższego korzystania z telefonu na jednym ładowaniu. Podstawowy Galaxy S23 ma zostać wyposażony w ogniwa o pojemności 3900 mAh, czyli 200 mAh większe niż w S22. Takie samo powiększenie czeka akumulator w modelu Plus – z 4500 mAh w S22 Plus do 4700 mAh.
Spodziewacie się, że w przyszłym roku Samsung w końcu zrobi coś z powolnym ładowaniem swoich smartfonów? W takim razie nie mamy dobrych wieści. Wszystkie źródła są zgodne – 25W dla Galaxy S23 i 45W dla pozostałych dwóch urządzeń. Niestety w tej kwestii południowokoreański gigant cały czas jest mocno w tyle za konkurencją (pomijając Apple’a), która od dawna w modelach z najwyższej półki nie schodzi poniżej 60-80 W.
Na koniec warto przyjrzeć się możliwościom fotograficznym nadchodzącej serii, bo z jednej strony będziemy mieli ogromny skok, a z drugiej niewiele się zmieni. Największa rewolucja dotknie Galaxy S23 Ultra, w którym ma zostać wykorzystany sensor o rozdzielczości 200 Mpix (z pikselami wielkości 0,6 μm, a także zwiększoną przysłoną f/1,7 do przechwytywania większej ilości światła). Wedle znanego leakera Ice Universe “jest to w 100% potwierdzone”. Warto jednak zaznaczyć, że choć w ostatnich miesiącach kilku producentów sięgnęło po ten czujnik w swoich smartfonach, Samsung ma zamiar pozostawić ich mocno w tyle i zaoferować “najlepszy na świecie aparat 200 Mpix” – ma być to największe ulepszenie, jakiego firma dokonała od 5 lat. W przypadku pozostałych obiektywów wspomina się o teleobiektywie 10 Mpix z 10-krotnym zoomem optycznym (takim samym, jaki znalazł się w Galaxy S22 Ultra) i o aparacie ultraszerokokątnym, ale tutaj nie padają żadne konkrety.
Pozostałe dwa modele już nie dostaną takich rewolucji, chociaż aparat do selfie zostanie ulepszony i będzie teraz oferował 12 Mpix. Z tyłu natomiast Samsung ma zamiar pozostać przy konfiguracjach z serii S22, choć zapewne firma pokusi się o wymianę matryc na nowsze.