Niszczyciel wrogich radarów Chien Hsiang ponownie w obiektywie. Podstawowa cecha? Zwalczanie wrogich radarów
Chien Hsiang doczekał się premiery podczas wystawy zorganizowanej przez National Chung-Shan Institute of Science and Technology (NCSIST), a więc tajwańskiego producenta sprzętu wojskowego. Tam dron kamikadze do niszczenia wrogich radarów został pokazany zarówno w dedykowanej dla siebie wyrzutni na przyczepie, jak i poza nią, gdzie pokazał się z każdej strony. Wedle wyjawionych na wydarzeniu informacji, Chien Hsiang ma maksymalny czas lotu wynoszący pięć godzin i może uderzyć w cele znajdujące się w odległości około 1000 km.
Czytaj też: Te nowe podwodne drony wojskowe wielkości autobusów będą przeciekać. Zaraz… co?
Nie jest to byle jaka amunicja krążąca. Swoją wyjątkowość zawdzięcza osprzętowi dedykowanemu wykrywaniu wrogich radarów zarówno na morzu, jak i na lądzie, a następnie kierowania się na nie. Wykorzystuje do tego prostą zależność – radary są zwykle pasywne, więc emitują nieustannie sygnał w poszukiwaniu wrogich pocisków i samolotów. Można więc je “podsłuchać” i tym samym znaleźć źródło ich emisji. Co ciekawe, taktyka obronna polegająca na regularnym wyłączaniu radarów w przypadku tego drona się nie sprawdzi, bo w przeciwieństwie do tradycyjnych pocisków, kiedy Chien Hsiang straci sygnał podczas drogi do celu, może wstrzymać się z atakiem aż do ponownego wykrycia radaru.
Czytaj też: Masowa wyrzutnia dronów. Chiny chwalą się potencjalną bronią przyszłości
Dron Chien Hsiang ma również cechować się zdolnością do uderzania w inne bezzałogowe statki powietrzne (UAV), a kiedy dociera do celu, uderza w niego z prędkością 600 km/h. Sprawdzi się również w roli mniej ofensywnej, bo również służyć jako wabik, jako że ma możliwość wyposażenia w pakiet wojny elektronicznej do samodzielnego zagłuszania wrogich nadajników. Produkcja i dostawa 104 egzemplarzy drona Chien Hsiang ma się zakończyć do 2025 roku i nie wiadomo, czy będzie to jedyna ich partia zamówiona przez tajwańskie wojsko.
Czytaj też: Leciał sam i zrealizował dwie ważne misje. Autonomiczny Black Hawk udowodnił swój potencjał
Oprócz Chien Hsiang tajwański NCSIST pokazał też zwiadowczego drona Teng Yun, a ten akurat bardzo przypomina amerykańskiego MQ-9 Reaper. Takie dwa drony to już nie przelewki, a że ktoś sterować nimi musi, Tajwan zadbał już o nowych operatorów, którzy zostali przeszkoleni przez NCSIST i ocenieni przez Tajwańską Administrację Aeronautyki Cywilnej. To zdecydowanie przejaw kontrowensywy przeciwko ciągle inwestującym w wojskowość (i drony) Chinom.