Specyfikacja Xiaomi Redmi Pad
- Obudowa: 7,05 mm x 157,98 mm x 250,38 mm, 445 gram
- Procesor: MediaTek Helio G99 (max 2.2 GHz)
- Układ graficzny: Mali-G57 MC2
- Pamięć RAM: 4 GB
- Pamięć wewnętrzna: 128 GB (obsługa kart microSD)
- Ekran: 10,61 cala, IPS, 2000 x 1200 (5/3), 90 Hz, ceftyfikaty SGS Low Blue Light i SGS Low Visual Fatigue Certification
- System: Android 12 z MIUI 13
- Łączność: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 5.3, USB C
- Moduły dodatkowe: odblokowanie za pomocą skanu twarzy
- Audio: cztery głośniki, Dolby Atmos
- Aparat główny: 8 Mpix (f/2.0)
- Aparat przedni: 8 Mpix (f/2.28)
- Bateria: 8000 mAh
- Ładowanie: 18 W
- Wersje kolorystyczne: Mint Green, Moonlight Silver, Graphite Grey
- Cena w dniu premiery: 1399 zł
Co w zestawie?
Kupując Xiaomi Redmi Pad w pudełku, poza samym tabletem znajdziemy jeszcze kabel USB-C, ładowarkę 22,5 W, igłę do tacki na kartę microSD oraz dokumentację.
Tablet możemy aktualnie kupić w salonach Xiaomi Store oraz w sklepach internetowych mi-home.pl, mi-store.pl i mimarkt.pl. Cena? 1399 zł
Aktualnie sprzęt nie jest dostępny w popularnych elektromarketach, ani w ofercie operatorów komórkowych. To oczywiście znacząco zmniejszy dostępność Xiaomi Redmi Pad na rynku wtórnym, ale sytuacja może jeszcze ulec zmianie.
Jakość wykonania i design to pozytywne zaskoczenie
Obudowa została wykonana z aluminium i szkła hartowanego na froncie. Mimo iż nie znamy producenta, ani innych szczegółów dotyczących szkła, to aluminiowy korpus obudowy w tej cenie budzi uznanie. Testowałem znacznie droższe tablety, których obudowa była po prostu z plastiku (np. Lenovo Tab P11 5G). Sprzęt nie jest wodoszczelny, ale w tej cenie nie należało tego oczekiwać. Elementy obudowy są za to bardzo dobrze spasowane.
Aluminiowa obudowa jest w teorii cięższa od plastikowej, ale tablet nie jest przesadnie masywny. 445 gram to mniej, niż waży Huawei MatePad 11, który ma nawet nieco większy ekran. Xiaomi Redmi Pad dobrze trzyma się w dłoniach – nie jest śliski, dzięki czemu chwyt urządzenia jest pewny. Na skutek matowego wykończenia aluminiowej obudowy, praktycznie nie widać na niej odcisków palców co zdecydowanie należy zaliczyć na plus. Oczywiście nie dotyczy to szklanego ekranu. Jedyny minus to odczucie chłodu, jakiego doświadczamy dotykając obudowy zwłaszcza na dworze w zimne dni.
Jeśli chodzi o sam design, to jest on oczywiście kwestią gustu, ale Xiaomi Redmi Pad został zaprojektowany tak, żeby stwarzać wrażenie produktu premium. Wrażenie to jest podtrzymywane po wzięciu tabletu w dłoń, dzięki aluminiowej obudowie.
Elegancki, ale jednocześnie stonowany i lekko zachowawczy styl – tak opisałbym wygląd obudowy.
Niestety to nie OLED, ale i tak jest dobrze
Testowany tablet został wyposażony w 10,61 calowy ekran IPS o rozdzielczości 2000 x 1200, proporcjach 5/3 i 90 Hz odświeżaniu matrycy. W tym miejscu wypada też wyjaśnić, czym jest tajemniczy certyfikat SGS wspomniany w tytule. Otóż SGS Low Visual Fatigue to certyfikat gwarantujący niski poziom zmęczenia wzroku podczas użytkowania ekranu. Producent informuje, że Xiaomi Redmi Pad to pierwszy na świecie tablet, który otrzymał ten certyfikat. Z kolei certyfikat SGS Low Blue Light gwarantuje, że ekran chroni wzrok przed szkodliwym promieniowaniem widma niebieskiego światła.
Tyle teorii. A jak ekran sprawuje się w codziennym użytkowaniu?
Bardzo dobrze. Barwy są żywe i nasycone, ostrość wystarczająca, a kąty widzenia – również bardzo dobre. Maksymalna jasność wystarczy do komfortowej pracy nawet w jesiennym słońcu. W lato, w pełnym słońcu pewnie przydałaby się jeszcze większa jasność, ale i tak nie ma powodów do narzekania w tej cenie. Zwłaszcza że wyświetlane treści są bardzo płynne, dzięki 90 Hz odświeżaniu matrycy. Mi korzystało się z tego ekranu z dużą przyjemnością. Warto jednak pamiętać, że nie obsługuje on HDR.
W ustawieniach znajdziemy tryb ciemny dla menu, możliwość regulacji częstotliwości odświeżania oraz nasycenia i temperatury barw. Jest również tryb czytania, ograniczający jeszcze bardziej emisję światła niebieskiego, dla większego komfortu oczu.
Przyzwoita wydajność, ale nic ponad to
Tablet został wyposażony w procesor MediaTek Helio G99, układ graficzny Mali-G57 MC2 oraz 4 GB pamięci RAM.
Obawy może budzić tylko 4 GB pamięci RAM, zwłaszcza przy korzystaniu z kilku aplikacji jednocześnie. Na szczęście tablet dość dobrze sobie z tym radzi. Spadki płynności animacji zdarzają się naprawdę sporadycznie, jeśli uruchomimy kilka programów jednocześnie i mamy otwarte kilkanaście kart w przeglądarce. W codziennej pracy płynność działania nie budzi moich zastrzeżeń.
Xiaomi Redmi Pad nie jest jednak tabletem stworzonym dla graczy. W grze Asphalt 9 musiałem mocno obniżyć detale dla zachowania płynności rozgrywki. Mortal Kombat lekko przycinał bez względu na ustawienia, z kolei w Apex Legends ładowanie mapy trwało dość długo, ale już po załadowaniu płynność była zadowalająca. Także tablet sprawdzi się dobrze głównie w tych mniej wymagających tytułach. Na plus – niskie wydzielanie ciepła, nawet podczas kilkugodzinnego grania.
Wyniki w benchmarkach oczywiście nie zachwycają:
- Antutu Benchmark 9.4.7 – 267 437 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – 2592 pkt
- 3D Mark (test Wild Life Extreme) – 342 pkt
Jak wypada wyposażenie Xiaomi Redmi Pad?
W kwestii wyposażenia producent zdecydowanie się nie popisał. Nie ma obsługi ani sieci 5G, ani chociażby LTE. Tablet nie posiada slotu na kartu SIM, dlatego musimy polegać tylko i wyłącznie na Wi-Fi (na szczęście w paśmie zarówno 2,4 GHz, jak i 5 GHz). Do stabilności połączenia nie miałem żadnych zastrzeżeń podczas trwania testów. Z pozostałych mankamentów należy wymienić:
- brak NFC
- brak radia FM
- brak czytnika linii papilarnych
- brak jakichkolwiek modułów nawigacyjnych
O ile brak NFC i radia FM w tablecie nie powinno nastręczać problemów na co dzień, o tyle brak modułu GPS jest dla mnie niezrozumiały. Najwidoczniej producent musiał na czymś zaoszczędzić…
Z dostępnego wyposażenia należy wymienić Bluetooth 5.3, port USB-C oraz gniazdo na karty pamięci microSD. Jest również możliwość zabezpieczenia dostępu skanem twarzy. Skaner działa jednak dość kapryśnie. Nawet w niezłym oświetleniu notorycznie miałem problemy z odblokowaniem tabletu, gdy był ułożony w pozycji poziomej. Co ciekawe, w pionie takich problemów już nie było.
Ze 128 GB wbudowanej pamięci, do naszej dyspozycji pozostaje ok. 96,5 GB. O ile w smartfonie byłoby to niewiele w dzisiejszych czasach, o tyle w tym tablecie raczej przeszkadzać nie powinno. Przynajmniej większości użytkownikom. Raczej nie będziemy nagrywać nim długich filmów czy pstrykać ogromne ilości fotografii. I to nie tylko ze względu na rozmiary urządzenia. O tym jednak w dalszej części tekstu.
Cztery głośniki i Dolby Atmos, czyli o jakości dźwięku słów kilka(dziesiąt)
System czterech głośników zewnętrznych sprawuje się nadspodziewanie dobrze, ale tylko wtedy, jak włączymy w ustawieniach Dolby Atmos. Dźwięk jest wtedy przestrzenny, donośny i miły dla ucha. Jest nawet lekki bas. To sprawia, że tablet świetnia sprawdzi się do oglądania filmów i seriali, zwłaszcza że ma niezły ekran.
Xiaomi Redmi Pad nie posiada złącza słuchawkowego mini jack, także słuchawki musimy podłączyć pod port USB C. Jakość dźwięku na szczęście nie zawodzi – jest przestrzenny i zrównoważony tonalnie, ale jednocześnie charakteryzuje się przyjemnym, lekkim basem.
Gdy wyłączymy ten system, dźwięk staje się przytłumiony i spada przestrzenność. Także nie polecam tego kroku. W ustawieniach znajdziemy jeszcze możliwość personalizacji barwy dźwięku w ramach Dolby Atmos oraz manualny equalizer.
Android 12 z MIUI 13, czyli kilka słów o systemie
Xiaomi Redmi Pad działa oczywiście na Androidzie 12 wraz z nakładką systemową od producenta. Wszystko działa płynnie i oczywiście jest dobrze przetłumaczone. Nad wyglądem i funkcjonalnością tej nakładki nie ma się co rozpisywać. Każdy, kto miał tablet lub smartfon od Xiaomi wie, czego się spodziewać. Są autorskie aplikacje producenta od obsługi multimediów, trochę aplikacji do porządkowania urządzenia oraz garść programów firm zewnętrznych.
Aparat w Xiaomi Redmi Pad to trochę sztuka dla sztuki
Po aparacie w tabletach nigdy nie należy spodziewać się cudów, no chyba, że mówimy o flagowych modelach. W tym przypadku jednak producent nie wyposażył go nawet w diodę doświetlającą. Także o funkcjonalności latarki także możemy zapomnieć.
Aparat główny to 8 Mpix matryca z optyką o jasności f/2.0. Za dnia robi on przeciętne zdjęcia, ale jeszcze nadają się one do publikacji. Szumu nie jest dużo, barwy są oddane w miarę naturalnie, a ilość szczegółów jest akceptowalna.
Niestety, gdy tylko delikatnie się ściemni, ilość detali drastycznie spada i pojawiają się rozmycia. Po zmroku, gdy nie ma mocnego, sztucznego światła, zdjęcia przestają być nawet akceptowalne. W dość prostej aplikacji do obsługi aparatu jest co prawda tryb nocny, ale po jego włączeniu nie należy spodziewać się cudów. Jest lepiej, ale tylko nieznacznie.
Co ciekawe, HDR jest automatycznie wyłączony i trzeba go każdorazowo włączać przy każdym włączeniu aparatu. To niepraktyczne i denerwujące.
Filmy możemy kręcić maksymalnie w 1080p przy 30 kl/s. Więcej w tej cenie się nie spodziewałem. Jakość nagrań wypada podobnie jak jakość zdjęć. Za dnia akceptowalnie, w nocy już nie.
Przedni aparat do selfie to również 8 Mpix matryca, ale tym razem z ciemniejszą optyką – f/2.28. Zdjęcia nim wykonane nie grzeszą szczegółowością nawet za dnia, a w powiększeniu wydają się lekko rozmazane. Od biedy nadadzą się do wrzucenia na portale społecznościowe, ale tylko wtedy, gdy nie macie lepszego aparatu pod ręką. Oczywiście w nocy jest zdecydowanie gorzej i robienie zdjęć traci sens.
Pojemny akumulator i 18 W ładowanie
Akumulator o pojemności 8000 mAh i brak łączności 5G, LTE, GPS itd. zapowiadają bardzo długą pracę urządzenia, jeśli nie gramy ciągle w gry. No i faktycznie – po podpięciu do Wi-Fi, w cyklu mieszanym, tablet wystarczał mi średnio na trzy dni pracy. Cykl mieszany w tym wypadku oznaczał godzinę przeglądania internetu, godzinę oglądania wideo, czterdzieści minut słuchania podcastów i pół godziny grania w gry. Wszystko to przy około 60 procentowej jasności ekranu.
Dołączona do zestawu ładowarka może ładować z maksymalną mocą 22,5 W, ale samo urządzenie obsługuje maksymalnie 18 W. Naładowanie baterii od zera do pełna trwa w tym przypadku około 130 minut.
Szału nie ma, ale i tak ładowanie trwa szybciej, niż w zdecydowanie droższym Lenovo Tab P11 5G, który ma nie tylko mniejszą baterię (7700 mAh), ale i w teorii szybsze, 20 W ładowanie. Także źle nie jest.
Podsumowanie – czy warto wydać 1399 zł na Xiaomi Redmi Pad?
Jeśli zależy wam na niedrogim, ale świetnie wykonanym tablecie, który będzie służył głównie do odtwarzania multimediów, przeglądania stron internetowych i grania w mniej wymagające gry, to moim zdaniem jak najbardziej. Kupujcie – w tych zastosowaniach sprawdzi się świetnie. Pamiętajcie jednak, że ten Xiaomi Redmi Pad nie obsługuje kart SIM, nie ma GPS ani NFC, a wbudowany aparat jest tylko dodatkiem do naprawdę okazjonalnego użytku.