O tym, że chiński Byte Dance może być koniem trojańskim Komunistycznej Partii Chin podarowanym zachodowi, mówi się od samego początku istnienia TikToka. Przez długi czas wydawało się jednak, że Chińczycy naprawdę nie mają zamiaru nas podsłuchiwać, a nowa społecznościówka (mimo ukazujących się tam czelendży i dyskusyjnych treści) jest niegroźną zabawą, na której można w dodatku zbudować całkiem dobrze prosperujące społeczności.
Niestety zewsząd dochodziły sygnały, iż mimo wcześniejszych zapewnień TikTok gromadzi dane o swoich użytkownikach. Teraz sam TikTok to potwierdził i w żadnym wypadku nie powinniśmy tego bagatelizować.
TikTok przesyła dane do Chin. Czy jest się czym martwić?
Popularny serwis społecznościowy właśnie zaktualizował swoją politykę prywatności, w której przyznaje, że dane użytkowników mogą być przekazywane wybranym pracownikom. Uprzednio wiadomo było, że pewien wycinek niewrażliwych danych trafia do Chin ze Stanów Zjednoczonych, teraz zaś mamy potwierdzenie, że TikTok ma dostęp także do danych Europejczyków. Zdalny dostęp do naszych danych mają wybrani pracownicy w siedzibach platformy w takich krajach jak:
- Chiny
- Brazylia
- Kanada
- Izrael
- Stany Zjednoczone
- Japonia
- Malezja
- Filipiny
- Korea Południowa
- Singapur (to tam przechowywane są dane europejskich użytkowników)
W rozmowie z serwisem The Guardian szefowa działu prywatności TikToka, Elaine Fox, powiedziała, iż do pracowników przekazywany jest wycinek niewrażliwych danych, służący do zapewnienia użytkownikom jednolitych doświadczeń. Jak mówi Fox, wszystkie przekazywane dane mieszczą się w obrębie regulacji GDPR (RODO).
Czytaj też: TikTok do usunięcia? Na filmiki “tracicie” czas i płacicie za nie swoimi cennymi danymi
Co wie o tobie TikTok?
Zmiana polityki prywatności i przyznanie się do kolekcjonowania danych nie jest oczywiście przypadkowe. To wynik nacisku ze strony europejskich legislatorów, jak również Komitetu ds. inwestycji zagranicznych Stanów Zjednoczonych, który właśnie prowadzi audyt bezpieczeństwa platformy. Również Irlandzka organizacja zajmująca się bezpieczeństwem danych prowadzi aktualnie dochodzenie w sprawie ewentualnego przekazywania danych osobowych do Chin. Stąd nagła transparentność TikToka.
Co zatem wie o nas TikTok, skoro nie zbiera naszych danych osobowych? Przede wszystkim wie, jakie treści są nam podsuwane przez algorytmy. I choć ta informacja brzmi zdawkowo i nie rodzi niepokoju, tak historia choćby wyborów prezydenckich w USA w 2016 r. dowodzi, że ten, kto włada algorytmami, włada umysłami. W przypadku TikToka sytuacja jest tym groźniejsza, iż jest to platforma niemal w 100-proc. oparta o działanie algorytmów. Na TikToku nie oglądasz tego, co chcesz, tylko to, co podsunie ci algorytm, wytrenowany w podsuwaniu treści o konkretnej tematyce, dopasowanych do upodobań.
Wiedza o tym, co oglądasz, to potężna broń, bo np. w chińskich rękach może ona oznaczać, że Byte Dance – czysto hipotetycznie – może dopasowywać podsuwane treści do twoich zainteresowań. I w ten sposób przemycać np. pro-chińską propagandę, co stałoby w pełnej zgodzie z aktualną polityką KPCh, zakładającą krzewienie tradycyjnych wartości, jak również z przykazem dla firm międzynarodowych, by swoimi produktami eksportować nie tylko chińskie towary, ale też chiński światopogląd. Naprawdę nietrudno sobie wyobrazić subtelnie przemycone treści, które będą podprogowo trafiać do młodych użytkowników TikToka, a ci zupełnie nieświadomi tej mechaniki będą chłonąć treści propagandowe.
Oczywiście skutki takich działań nie byłyby natychmiastowe. Chiny grają obecnie w długą grę, kawałek po kawałku kolonizując kolejne sektory gospodarki i światowego przemysłu rozrywkowego (zwłaszcza gier). Czysto teoretycznie, mając dostęp do wiedzy o tym, co Europejczycy lubią oglądać na TikToku, mogą zacząć opanowywać także nasze umysły, by zasiewać w nas ziarenko wątpliwości pod tytułem „co jeśli to Chińczycy mają rację” i przyzwyczajać nas do nadchodzącej zmiany równowagi mocy na arenie międzynarodowej.
Aktualizacja 09.11.22 – mamy komentarz TikToka
Polski oddział TikToka udzielił nam komentarza odnośnie opisywanych wyżej informacji. Publikujemy go w niezmienionej formie:
Zaktualizowana polityka nie wprowadza żadnych zmian, a jedynie listuje kraje pozaeuropejskie, które – dla np. czynności serwisowych, administracyjnych (utrzymaniowych) lub w sytuacjach tego wymagających, mogą zawnioskować o możliwość dostępu do danych.Nawet w tych wyjątkowych okolicznościach każdorazowo taka decyzja wydawana jest po dogłębnym zweryfikowaniu potrzeby biznesowej, a ewentualnie nadawany dostęp uwzględnia zakres niezbędny do obsługi tego konkretnego przypadku i obwarowany jest szeregiem środków bezpieczeństwa – kontroli dostępu, szyfrowaniem i innymi.Co warte podkreślenia: te procesy są zgodne z obowiązującymi w UE przepisami, w tym RODO.