Efekt amerykańskich sankcji na biznes technologiczny w Chinach jest druzgocący
W obawie przed wspomaganiem rozwoju sektora wojskowego i technologicznego innych państw, które zagrażają pozycji USA, tamtejszy rząd postanowił przed kilkoma miesiącami wprowadzić ograniczenia eksportowe. Ogłoszony niedawno zakaz dotyczy konkretnych układów, bo takich, które umożliwiają stworzenie superkomputerów o wydajności ponad 100 petaFLOPSów w obliczeniach podwójnej precyzji lub ponad 200 petaFLOPSów w obliczeniach pojedynczej precyzji w ramach instalacji zajmujących 1178 metrów sześciennych.
Tym sposobem oberwało się m.in. Nvidii oraz AMD, o czym informowaliśmy wcześniej, wspominając, że tyczy się to akceleratorów A100, H100 oraz Mi250. Głównym powodem takich restrykcji jest obawa rządu USA co do wykorzystywania tych nowoczesnych układów w zastosowaniach wojskowych. Takie coś jest częścią trwającej już od dłuższego czasu strategii Stanów Zjednoczonych, polegającej na ograniczaniu eksportu technologii w celu ograniczenia wzrostu zaawansowania innych państw.
Jako że potencjalne zastosowania sztucznej inteligencji obejmują szkolenie systemów do np. zautomatyzowanego celowania, wyszukiwania celów czy nawet wspomagania innych badań nad rozwojem broni, taka decyzja USA nie dziwi. Podobnie zresztą, jak nie dziwi objęcie sankcjami procesorów Neoverse, o czym poinformował niedawno raport Financial Times. Według niego chińskie firmy nie mogą uzyskać dostępu do zaawansowanych procesorów Neoverse, które zostały zaprojektowane głównie z myślą o superkomputerach.
Czytaj też: Grafen zamiast krzemu. Chiny chcą dziesięciokrotnie potężniejszych procesorów
Należy podkreślić, że sankcje są tak dalece zakrojone, że chińskie firmy nie tylko nie mogą kupować procesorów amerykańskich firm i tych bazujących na architekturze ARM, ale nawet produkować własnych, które korzystają z tej ostatniej. To właśnie było zapewne głównym powodem, dlaczego 128-rdzeniowy procesor Yitian 710 firmy Alibaba nadal nie trafił do masowej produkcji – po prostu wykorzystywał architekturę Armv9.
Sankcje jako zło konieczne? Rozwój broni wojskowej zdaje się być jednoznaczny
Chociaż tego typu sankcje wymierzone w Chiny (ale przy okazji również w Rosję) mogą wydawać się przesadą, to w dobie rozwijających się zabójczych robotów są konieczne. Dziś nie jest już problemem opracowanie systemu do roju dronów, które z odpowiednio wyszkolonym modelem sztucznej inteligencji mogłyby zupełnie odmienić sytuację na polu bitwy lub znacząco pomagać w oczyszczaniu zawsze problematycznych terenów zurbanizowanych.
Czytaj też: Chiny zaliczają potężny skok w produkcji energii z paneli słonecznych. Ambitne plany Państwa Środka
Nie oznacza to wprawdzie, że teraz Chinom nigdy się to nie uda, ale brak dostępu do zagranicznych technologii zdecydowanie opóźni rozwój sektora militarnego tego kraju. Przypomnijmy, że firmy w Chinach, choć pozornie skupione na własnym biznesie, podlegają niejako tamtejszemu rządowi, który zwykł sowicie wspomagać finansowo zwłaszcza branże technologiczne. Z punktu widzenia władz to sens, bo (przykładowo) zaawansowany system omijania przeszkód dla komercyjnego drona jest równie przydatny w drone wojskowym.