A17 Bionic dla iPhone 15 ma powstawać głównie z myślą o energooszczędności
Ledwie wczoraj informowaliśmy was o tym, że TSMC rozpoczyna masową produkcję swoich 3-nm układów, a już teraz w sieci pojawiły się szczegóły na temat tego, jak z tego procesu skorzysta najpewniej Apple, który jest głównym klientem TSMC i pierwszym, który ma wprowadzić na rynek sprzęty z tak zaawansowanymi procesorami, rozkładając konkurencję na łopatki. Podobnie zresztą, jak to było przy okazji iPhone 13 oraz A15 Bionic wyprodukowanych przy użyciu 5-nm procesu produkcyjnego.
Czytaj też: Apple Silicon pozostaje bezkonkurencyjny. Kiedy doczekamy się godnego rywala po stronie Windowsa?
Jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że sięgnięcie po bardziej zaawansowany proces litograficzny jest równoznaczne z wyższą wydajnością obliczeniową i energetyczną, ale w praktyce producenci zwykle wybierają czy chcą bardziej wydajny, czy może bardziej energooszczędny procesor. W przypadku Apple i SoC A17 Bionic, które trafią do iPhone 15 w drugiej połowie 2023 roku, ma być o tyle ciekawie, że te będą nadawać priorytet właśnie wyższej wydajności energetycznej, a nie obliczeniowej, jak to zwykle bywa.
Nowy proces technologiczny to okazja na nowe priorytety. A17 Bionic wyłamie się z trendu
TSMC chwali się, że 3-nm proces technologiczny względem 5-nm procesu odznacza się wzrostem wydajności obliczeniowej o 10–15 procent i zmniejszeniem poboru energii o nawet 30%. Pierwszy wzrost wymaga utrzymania tego samego poboru energii oraz liczby tranzystorów, a drugi tej samej złożoności oraz częstotliwości pracy układu. Innymi słowy, wyprodukowanie A15 Bionic na 3-nm, a nie 5-nm procesie, zapewniłoby mu z marszu m.in. do 15% wyższą wydajność i do 30% mniejszą energożerność.
Czytaj też: Nie czekaj na nowego iPhone’a SE. Apple w końcu zrozumiał, że nikt go nie chce
Tyle tylko, że nowa generacja układu to nie tylko bardziej zaawansowany proces produkcyjny, ale też nowy, ulepszony i jeszcze lepszy projekt samego SoC, który korzysta z m.in. zwiększonej gęstości tranzystorów i pamięci podręcznej SRAM. Najczęściej producenci wykorzystują takie okazje do podbicia obliczeniowych możliwości układu, pakując w niego więcej elementów kosztem nawet wielkości samej matrycy krzemowej (to jednak rzadka praktyka) i podbijając taktowania, dzięki minimalizacji podstawowego wzrostu zapotrzebowania energetycznego. Apple w przypadku swojego A17 Bionic pójdzie jednak w innym kierunku.
Wedle niektórych Apple ma wstydzić się wydajności A16 Bionic względem A15 Bionic, ale rankingi zdradzają prawdę
Podczas premiery układu A16 Bionic przed kilkoma miesiącami Apple porównywało jego możliwości nie do poprzednika (A15 Bionic), a wydanego w 2019 roku A13 Bionic, aby liczby zwyczajnie wypadały “lepiej”. Firma pominęła więc dwa bardziej zaawansowane i nowsze SoC, co można wytłumaczyć albo tym, że chciała przekonać użytkowników starszych iPhone’ów do wymiany, albo (co bardziej prawdopodobne) tym, że pragnęła zwyczajnie ukryć niskie wzrosty wydajności względem A15.
Powód tej taktyki wskazał m.in. raport serwisu Wccftech, wedle którego w ciągu ubiegłych lat firma Apple straciła tak wielu specjalistów, że przestała być w stanie projektować znacznie wydajniejsze procesory centralne w swoich SoC. Dlatego też teraz ma grać głównie kartą “energooszczędniejszych układów” i tym samym dłużej pracujących iPhone 15 na jednym ładowaniu, co w dniu premiery (to już mój domysł) pozwoli porównać nie różnicę wydajności między iPhone’em 15 i iPhone’em 14, a wytrzymałość akumulatora na jednym ładowaniu. Te wnioski nie biorą się znikąd.
Nawet jeśli A17 Bionic będzie tylko delikatnie wydajniejszy od A16 Bionic, nie będzie w tym nic złego
Wedle informacji podawanych przez Bloomberga, TSMC ciągle chwali się tym, że 3-nm proces doprowadzi do 35-procentowych oszczędności energii (kłóci się to z oficjalną wzmianką o 30%) w przypadku A17 Bionic. Nie wspomina jednak nic a nic na temat tego, na jak wysoki skok wydajności obliczeniowej można liczyć. Czy więc się go nie doczekamy? Jeśli w grę wejdą ledwie kilkuprocentowe wzrosty wydajności CPU, tak naprawdę nie będzie w tym nic złego. Nie można bowiem zapominać, że na rynku A16 Bionic jest nadal najwydajniejszym SoC wśród układów mobilnych, a za nim na podium uplasowały się Snapdragon 8 Gen 2 i Dimensity 9200.
Czytaj też: W tej kwestii Apple nie idzie na żadne ustępstwa. iMessage pozostanie złotą klatką
Dzięki zaawansowaniu swoich SoC, Apple może sobie pozwolić na “wydajnościowe wakacje” zamiast na ślepą pogoń za jeszcze wyższymi liczbami w benchmarkach. Dlatego też niezbyt wierzę we wspomniany drenaż mózgów w Apple, bo… to przecież Apple z trudną do wyobrażenia fortuną na koncie, a że każdy specjalista jest też człowiekiem, praktycznie każdego można zwyczajnie “kupić”. Nie powinniśmy się więc obrażać, jeśli zmierzający na rynek A17 Bionic będzie tylko delikatnie wydajniejszy od A16 Bionic. Jeśli znacząco wydłuży czas pracy na ładowaniu albo pozwoli Apple’owi wykorzystać nowe akceleratory (np. Ray-Tracingu w czasie rzeczywistym) w obecnej chwili będzie to zwyczajnie lepsze od pustego podbijania surowej wydajności.