Manewr ten skierował Oriona na kurs w pobliże Księżyca, zbliżając go na minimalny dystans 129,7 km. 5 grudnia wykonany został drugi z manewrów powrotnych – tym razem silniki europejskiego modułu serwisowego uruchomione zostały na 3 minuty i 27 sekund, zmieniając prędkość pojazdu o 292,9 m/s i kierując kapsułę w kierunku Ziemi.
Ostatni przelot
Przelot w pobliżu księżyca stał się oczywiście okazją do kolejnej sesji zdjęciowej. Orion wyposażony jest aż w 16 kamer – część z nich to przede wszystkim instrumenty nawigacyjne i badawcze, lecz poza tym na panelach słonecznych NASA umieściła 7 mocno zmodyfikowanych szerokokątnych kamer GoPro HERO4 Black i to właśnie za ich pomocą powstały wspaniałe selfie.
Podczas pierwszego z przelotów w pobliżu naszego satelity kamery wykazywały niejaką skłonność do prześwietlania zdjęć, lecz problem udało się rozwiązać. Podczas lotu powrotnego kamery uchwyciły nie tylko niezwykle szczegółowe zdjęcia pojazdu i powierzchni, lecz także wspaniałe obrazy odległej Ziemi, wychylającej się zza naszego satelity.
Zdjęcia wykonane przez Artemis 1: Orion zapierają dech
Sukces nie tylko techniczny
O ile etap przygotowań do startu można uznać za nieustanne pasmo problemów które z mozołem pokonywano, o tyle sama misja Artemis 1 przebiega bez większych problemów. NASA znakomicie przy tym wykorzystuje misję medialnie, popularyzując swoją działalność i przekonując, że powrót na Księżyc ma sens.
Na pokładzie Oriona, podobnie jak na marsjańskim łaziku Curiosity, znalazły się zapisy cyfrowe z imionami i nazwiskami zwykłych ludzi, którzy w ten nieco nietypowy sposób wzięli udział w misji. Znalazły się tam także moje dane, zatem można powiedzieć, że relacjonuję dla was przebieg misji bezpośrednio. A skąd dokładnie, można sprawdzić zaglądając na stronę Artemis Real-time Orbit Website, do czego zachęcam.