Mówimy o asteroidzie przypominającej rozmiarami samochód. Zidentyfikowana w dniu przelotu, znalazła się tam, gdzie wokół naszej planety krążą satelity telekomunikacyjne pozostające na orbicie geosynchronicznej.
Czytaj też: Asteroida uderza w Warszawę, skala zniszczeń jest niewyobrażalna. Spokojnie, to tylko symulacja
Kiedy eksperci z Catalina Sky Survey zidentyfikowali zagrożenie, feralny obiekt znajdował się w odległości zaledwie 21 000 kilometrów od powierzchni Ziemi. 2022 YO1, bo tak nazwano asteroidę, która minęła nas w zeszły weekend, mogłaby narobić sporo zamieszania, gdyby tylko doszło do bezpośredniego uderzenia.
Oczywiście nie chodzi o jakiekolwiek zagrożenie na poziomie gatunkowym, lecz bez wątpienia moglibyśmy spodziewać się biegu wydarzeń rodem z 2013 roku, kiedy to doszło do eksplozji meteoru czelabińskiego nad Uralem. Trzeba jednak uczciwie przyznać, iż w tamtej historii sprawca całego zamieszania był sporo większy.
O ile 2022 YO1 miał około 4 metrów średnicy, tak tam była mowa o obiekcie około dziesięciokrotnie większym. Z drugiej strony, mowa o szóstym najbliższym przelocie asteroidy skatalogowanym w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Technologie pozwalające na monitorowanie nieba są więc coraz bardziej zaawansowane, choć nadal brakuje nieco większego wyprzedzenia czasowego, które pozwoliłoby na ewentualne działania obronne.
Asteroida 2022 YO1 została zauważona w dniu przelotu obok Ziemi
Nie bez powodu NASA przeprowadziła niedawno misję DART, w ramach której przetestowała system obrony planetarnej. Główną rolę odegrała w nim sonda oddelegowana do roztrzaskania się o powierzchnię niewielkiej kosmicznej skały. Jak się okazało, nawet tak prosty manewr przyniósł oczekiwane (a nawet nieco lepsze) rezultaty.
Czytaj też: System obrony planetarnej zdał egzamin. NASA chwali się sukcesem misji DART
2022 YO1 zapewne nie powiedziała ostatniego słowa. Wszystko wskazuje na to, iż asteroida powróci w okolice Ziemi, co powinno nastąpić około 2024 roku. W identyfikowaniu takich obiektów powinien pomóc program NEO Surveyor, który ma wystartować w czerwcu 2028 roku. A im więcej takich przedsięwzięć, tym niższa szansa, że podzielimy kiedyś los dinozaurów. Do ich wyginięcia w dużej mierze przyczyniła się przecież planetoida sprzed 66 milionów lat.