W świecie roślin mówi się o transpiracji, która polega na tym, że woda przemieszcza się przez nie i ostatecznie wyparowuje, wytwarzając przy tym niewielkie ilości bioelektryczności. Z tego względu szwedzcy inżynierowie spróbowali wykorzystać dobrodziejstwa stojące za całym zjawiskiem. Ich autorska technologia nie tylko wykorzystuje to, co naturalnie dzieje się podczas suszenia drewna, ale dodatkowo doładowuje całość, dzięki czemu można pozyskać wystarczająco dużo energii, aby na przykład zasilać diody LED.
Czytaj też: Jest wyższa niż Pałac Kultury. W Chinach powstała największa turbina wiatrowa na świecie
O szczegółach swojego projektu autorzy piszą na łamach Advanced Functional Materials. To oczywiście nie było pierwsze podejście do tematu: wcześniej inżynierowie musieli jednak liczyć się z mało satysfakcjonującymi rezultatami. Wszystko przez niską gęstość mocy.
Elektryczność z drewna powstaje nawet naturalnie, ale ze znacznie niższą wydajnością
Teraz jednak możemy rzekomo mówić o przełomie. Według badaczy kluczem do sukcesu było przeprojektowanie ścian komórkowych drewna. W efekcie, za sprawą obróbki z udziałem wodorotlenku sodu, udało się stworzyć wysoce porowate wersje o większej powierzchni i przepuszczalności wody, która łatwiej przechodzi teraz przez ściany komórkowe.
Zwiększony transport wody i większy ładunek powierzchniowy zapewniają wyższą zdolność do generowania energii elektrycznej. W teorii możliwe powinny być dalsze postępy. Aby jednak do nich doszło naukowcy będą musieli znaleźć sposób na precyzyjne dostrojenie poziomu pH drewna. Nie da się natomiast ukryć, że nawet dotychczasowe rezultaty są bardzo imponujące. Energii można bowiem wygenerować nawet dziesięciokrotnie więcej niż w pełni naturalnych warunkach.
Czytaj też: Światło zamiast elektryczności. Nowy komputer wykorzystuje intrygujące podejście
O jakich dokładnie parametrach mówimy? Na chwilę obecną zmodyfikowane drewno poprzez schnięcie może dostarczyć 1 wolt i moc 1,35 mikrowatów na centymetr kwadratowy. Taka wydajność jest możliwa do utrzymania przez około 2-3 godziny, a łącznie w grę wchodzi nawet 10 cykli zanim dojdzie do spadku efektywności. Mimo to raczej nie spodziewamy się, by takie rozwiązanie szybko zyskało popularność w kontekście codziennych zastosowań.