Ceny gier na konsolach nowej generacji już teraz są wysokie, zwłaszcza po stronie Sony, gdzie nowa gra AAA na PS5 kosztuje średnio 69 dol., czyli ok. 349 zł nad Wisłą. Xbox dotychczas nieco wyprzedzał konkurenta, proponując odrobinę niższe ceny, a do tego abonament Game Pass, który w chwili pisania tego tekstu nadal jest bardziej opłacalną opcją od abonamentu PS Plus Extra czy Premium. To się jednak zmieni po nowym roku.
Xbox podnosi ceny. Gry na konsolę będą droższe.
Microsoft nie potwierdził jeszcze tej informacji oficjalnie, ale wiarygodne źródła donoszą, iż od 2023 r. wszystkie tytuły tworzone przez studia Microsoftu będą sprzedawane na premierę w cenie 70 dol. To dość znacząca podwyżka na tle obecnych 60 dol., co w polskich warunkach zapewne przełoży się na wspomniane wyżej 349 zł, tak jak w przypadku gier na PlayStation.
Nowe gry będą oczywiście dalej dostępne w abonamencie Game Pass, którego cena na razie pozostaje bez zmian, jednak i to może się niebawem zmienić. Wszak sam Phil Spencer w październikowym wywiadzie niejako zapowiedział, że ceny pewnych rzeczy mogą wzrosnąć po okresie świątecznym.
Microsoft i tak bardzo długo bronił się przed podwyżkami cen zarówno swoich konsol, gier, jak i abonamentu, ale jak widać ten stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Inflacja dopada wszystkich, więc nie byłbym zdziwiony, gdyby wraz z domniemanym wzrostem cen gier 1st party na konsole Xbox wzrosła także cena abonamentu Xbox Game Pass, jak również ceny samych konsol.
Niestety na tym nie koniec możliwych podwyżek. Ubisoft i Take-Two już jakiś czas temu ogłosiły ceny 70 dol. dla swoich nowych tytułów konsolowych, zaś Sony według ostatnich doniesień rozważa jeszcze większy wzrost ceny zakupu gier na premierę.
Tanio już było. Gry są dziś rozrywką dla bogatych.
A może raczej powinienem powiedzieć, że granie na premierę jest dziś rozrywką dla bogatych. Ostatecznie… nikt nas przecież nie zmusza do tego, byśmy grali w gry tuż po ich ukazaniu się na rynku. Zawsze można odczekać kilka miesięcy czy nawet lat i kupić grę w dużo niższej cenie; dobre gry wideo starzeją się bardzo powoli, więc obiektywnie rzecz ujmując niewiele tracimy, sięgając po nie na długo po oficjalnej premierze. Sam robię tak od zawsze i przysłowiowa korona mi z głowy nie spadła, a portfel jest wdzięczny.
Nie da się jednak ukryć, że po kilkuletnim okresie cenowego racjonalizmu wracamy do cen rodem sprzed 20 lat, gdy koszt zakupu gier wideo również wydawał się irracjonalny. Co gorsza, podwyżki cen dopadają nie tylko konsole, ale także pecety – jeszcze dwa lata temu kwota ponad 300 zł za nową grę wydawała się abstrakcyjna, a jednak dziś na Steamie pojawia się takich produkcji coraz więcej. Wystarczy wspomnieć FF VII Remake: Intergrade (334 zł), COD: Modern Warfare 2 (349 zł) czy nowego Need for Speed: Unbound (299 zł).
Tanio już było. Możemy się już tylko przyzwyczajać do stanu rzeczy, w którym granie na premierę oznacza jedzenie gruzu przez miesiąc, albo pogodzić się z faktem, że w najgłośniejsze tytuły zagramy na długo po naszych co bardziej zamożnych znajomych.