Specyfikacja Huawei MatePad Pro 12.6
- Obudowa: 6,5 mm x 184,7 mm x 286,5 mm, 609 gram
- Procesor: Huawei Kirin 9000E (max. 3,13 GHz)
- Układ graficzny: Mali-G78 MP22
- Pamięć RAM: 8 GB
- Pamięć wewnętrzna: 256 GB
- Ekran: 12,6 cala, OLED, 2560 x 1600 (16/10), 120 Hz
- System: HarmonyOS 3.0
- Łączność: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/ax, Bluetooth 5.2, USB-C 3.1 z OTG
- Moduły nawigacyjne: GPS, GLONASS, BeiDou, Galileo, QZSS, kompas
- Moduły dodatkowe: odblokowanie za pomocą skanu twarzy, dioda powiadomień
- Audio: cztery mikrofony, osiem głośników
- Aparat główny: 13 Mpix (f/1.8, AF) + 8 Mpix (f/2.4, FF) + czujnik głębi
- Aparat przedni: 8 Mpix (f/2.0)
- Bateria: 10050 mAh
- Ładowanie: 40 W (przewodowe), 27 W (bezprzewodowe)
- Wersja kolorystyczna: czarna
- Cena w dniu premiery: 4299 zł
Co w zestawie, a co do dokupienia?
W zestawie sprzedażowym (za 4299 zł) znajdziemy dokumentację, kabel USB-C, ładowarkę Huawei SuperCharge 40 W oraz oczywiście sam tablet. Białe pudełko z wytłoczeniami w kolorze szampańskim wygląda elegancko i dobrze pasuje do klasy sprzętu.
To jednak nie koniec. Opcjonalnie możemy dokupić do niego również:
- rysik M-Pencil 2 (za 499 zł)
- klawiaturę Smart Magnetic Keyboard (za 699 zł)
Łącznie tablet wraz z dedykowanymi akcesoriami kosztuje 5497 zł. Niemało.
Niestety, tablet nie jest na chwilę obecną oferowany przez żadnego działającego w Polsce operatora komórkowego. Z jednej strony rozumiem (brak łączności 5G i slotu na karty SIM), a z drugiej szkoda – zmniejszy to jego dostępność na rynku wtórnym.
Praktyczny, nowoczesny i niezaskakujący, czyli wygląd zewnętrzny
Huawei MatePad Pro 12.6 to przede wszystkim duży i ciężki (609 gramów) tablet. Wynika to oczywiście z dużej przekątnej ekranu. Oczywiście widać, że producent robił co mógł, by zwiększyć wygodę korzystania z urządzenia, o czym świadczą:
- matowa tylna część obudowy (zapewnia lepszy chwyt i nie zostają na niej odciski palców);
- cienka obudowa (6,5 mm), m.in. dla zmniejszenia wagi sprzętu;
- cienkie ramki naokoło ekranu (jak na tablet), dzięki czemu wymiary obudowy mogą być mniejsze.
Huawei wyprodukował ten tablet raczej z myślą o pracy w poziomie, a nie w pionie. Świadczy o tym m.in. ułożenie przedniej kamery pośrodku dłuższej krawędzi oraz np. dedykowana klawiatura, w której umieszczamy tablet w pozycji pionowej.
Sama jakość wykonania stoi na wysokim poziomie, ale mogłoby być lepiej. Obudowa jest świetnie spasowana i nic nie trzeszczy, ale to dalej tworzywo sztuczne (korpus) i szkło hartowane niewiadomego pochodzenia (front). Tablet nie jest też wodoszczelny, co akurat nie jest zaskoczeniem.
Pod kątem designu obudowa prezentuje się nowocześnie i elegancko, ale nie jest w żadnej sposób zaskakująca. Tablet jak tablet – usłyszałem od dziewczyny i muszę się z tym zgodzić. Nie mamy też możliwości wyboru koloru obudowy – dostępna jest tylko czarna. Szkoda. Dla przykładu zeszłoroczny Huawei MatePad 11 był oferowany w trzech wersjach kolorystycznych. Na plus zaliczam natomiast dbałość o detale, o czym świadczy np. małe i błyszczące logo Huawei z tyłu obudowy albo przycisk włączania urządzenia z czerwonymi akcentami.
Ekran OLED robi wrażenie, nie powiem
Tablet został wyposażony w 12,6 calowy ekran OLED o rozdzielczości 2560 x 1600, proporcjach 16:10 i 120 Hz odświeżaniem matrycy. Naturalnie oferuje on obsługę rysikiem Huawei M-Pencil 2, o którym będę pisał w dalszej części testu. W materiałach promocyjnych Huawei określa ekran mianem „OLED Real Colour FullView”. m.in. dlatego, że wyświetlacz zajmuje aż 90% powierzchni przedniego panelu. Producent chwali się również certyfikatem ochrony wzroku TÜV Rheinland Display 3.0 oraz maksymalną jasnością wyświetlanego obrazu na poziomie 600 nitów.
No dobrze, a jak obraz wygląda w rzeczywistości? Świetnie – już sama wielkość ekranu robi wrażenie, a jakość tylko podtrzymuje bardzo dobre wrażenie. Barwy są żywe i nasycone, kontrast idealny, a kąty widzenia – wręcz perfekcyjne. Maksymalna jasność pozwala na bezproblemową pracę w słoneczny, jesienny dzień, natomiast minimalna zapewni komfort dla oczu nawet w (prawie) całkowitych ciemnościach. Płynność wyświetlanych treści nie budzi najmniejszych zastrzeżeń dzięki 120 Hz odświeżaniu, ale nawet po przełączeniu na 60 Hz nie jest źle, w końcu to panel OLED. Jedyna rzecz, jakiej mi brakuje, to brak wsparcia dla standardu HDR10 lub chociażby Dolby Vision (które oferuje np. dużo tańszy Lenovo Tab P11 5G). Mogę się tylko domyślać, że wynika to z problemów licencyjnych.
W ustawieniach znajdziemy tryb ciemny dla menu, możliwość redukcji ilości światła niebieskiego oraz efektu migotania oraz tryb e-książki. Jest również możliwość regulacji temperatury barwowej oraz częstotliwości odświeżania panelu.
Wydajność jest świetna, ale…
…z uwagi na brak usług Google nie uruchomimy niektórych gier. Niestety. Asphalt 9 działał bez najmniejszego problemu w najwyższych ustawieniach graficznych, ale już Monopoly co prawda uruchomiło się, ale w menu powitał mnie komunikat o braku usług Google i koniec. Po instalacji za pośrednictwem Gspace gra w ogóle nie chciała się uruchomić.
Wracając do wydajności – w tablecie znajduje się procesora Huawei Kirin 9000E, układ graficzny Mali-G78 MP22 oraz 8 GB pamięci RAM. Wyniki w benchmarkach są bardzo dobre, ale jednak spodziewałem się ciut więcej:
- Antutu Benchmark 9.5.2 – 706 452 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – Maxed Out!
- 3D Mark (test Wild Life Extreme) – 2024 pkt
Mocy obliczeniowej oczywiście wystarczy do płynnego działania praktycznie każdej gry, o ile nie będzie problemu wynikającego z braku usług Google. W codziennym użytkowaniu tablet sprawował się świetnie. Nie zauważyłem nawet najmniejszego spadku płynności odtwarzanych animacji. Co ważne, tablet nie nagrzewa się przesadnie nawet podczas długiego grania w gry. Staje się wtedy zaledwie lekko ciepły.
Bez 5G? Nawet bez slotu na karty SIM?
Największym zaskoczeniem, jakie doznałem testując ten tablet, to zakończone fiaskiem poszukiwania slotu na karty SIM. Brak 5G rozumiem (sankcje USA nałożone na producenta), ale LTE można było zaimplementować. W końcu to tablet za 4299 zł. No nic – dostajemy za to obsługę Wi-Fi 6, które działa szybko i bezproblemowo.
Z pozostałego wyposażenia należy wymienić Bluetooth 5.2, USB-C 3.1 z OTG oraz diodę powiadomień. Nie ma za to NFC, ani radia FM. Z 256 GB pamięci wewnętrznej, do naszej dyspozycji pozostaje ok. 216 GB. Niestety, nie możemy jej rozbudować przy pomocy kart microSD.
Na szczęście Huawei MatePad Pro 12.6 został wyposażony w moduły nawigacyjne (GPS, GLONASS, BeiDou, Galileo oraz QZSS) i ma wbudowany kompas. Świetnie sprawdza się w roli nawigacji w samochodzie, jeśli tylko mamy odpowiednio duży uchwyt (lub pasażera na siedzeniu obok).
Huawei MatePad Pro 12.6 możemy zabezpieczyć hasłem lub skanem twarzy. Czytnika linii papilarnych producent tu nie umieścił. Szkoda. Na szczęście w przeważającej liczbie przypadków odblokowanie za pomocą skanu twarzy przebiega szybko i bezproblemowo.
Jak działa HarmonyOS 3.0 na Huawei MatePad Pro 12.6?
Tablet działa w oparciu o system HarmonyOS 3.0, który funkcjonalnie bazuje oczywiście na Androidzie, a wizualnie na nakładce EMUI (znanej z innych urządzeń tego producenta) oraz na iOS od Apple. Pliki instalacyjne APK (przeznaczone na Androida) bez najmniejszego problemu instalowałem również na HarmonyOS 3.0. Z kolei na pulpicie głównym najważniejsze ikony możemy umieścić na dolnym pasku nad przyciskami nawigacyjnymi. Wizualnie przypomina to trochę rozwiązania z tabletów Apple’a. Sterowanie gestami również jest podobne.
Huawei dobrze wykorzystał potencjał 12,6-calowego ekranu, umożliwiając użytkownikom pracę z wieloma aplikacjami jednocześnie. Aby podzielić ekran, wystarczy przesunąć otwartą aplikację w lewy góry róg, a następnie otworzyć drugą aplikację. Rozmiar miejsca zajmowane przez programy możemy oczywiście dowolnie zmieniać. Ponadto ciekawie prezentuje się funkcja Extended Mode pozwala zamienić tablet w dodatkowy monitor, który można połączyć z laptopem.
Sam system działa bardzo płynnie i stabilnie. Użytkownicy Androida nie powinni mieć najmniejszego problemu w poruszaniu się po HarmonyOS 3.0. Większość funkcji wygląda i działa podobnie. Oczywiście z wyjątkami. Usług ani programów od Google’a tu nie uświadczymy. Jesteśmy więc zdani na sklep AppGallery, klonowanie aplikacji (Tablet Clone) z innych tabletów lub… po prostu pliki instalacyjne APK. Na szczęście w AppGallery jest coraz więcej gier i aplikacji (również bankowych).
Pewnym rozwiązaniem jest tu program Gspace, który symuluje Androida z usługami Google’a. Można w nim zalogować się do sklepu Google Play i instalować programy takie jak YouTube czy mapy Google. Zainstalowanie programy domyślnie znajdują się wewnątrz aplikacji Gspace, możemy jednak utworzyć do nich skrót i umieścić go na ekranie głównym. Jest to jednak opcja na dziś. Czy za rok Gspace będzie dostępny – trudno przewidzieć.
Osiem głośników i cztery mikrofony, czyli porozmawiajmy o systemie audio
Huawei MatePad Pro 12.6 został wyposażony w osiem głośników zewnętrznych, co może oznaczać świetną jakość dźwięku, ale oczywiście nie musi. Na szczęście w tym aspekcie tablet nie zawodzi – dźwięk jest bardzo przestrzenny, czysty i miły dla ucha. Bas nie jest potężny, ale bardzo przyjemny i nie zagłusza średnich tonów. Oczywiście na najwyższym poziomie głośności dźwięk ulega pewnemu spłaszczeniu, ale nie generuje to szumów czy trzasków. Niestety, regulacja barwy dźwięku działa tylko po podłączeniu słuchawek.
A słuchawki możemy podłączyć albo za pośrednictwem portu USB-C, albo przez Bluetooth. Barwa dźwięku jest tu trochę inna niż na głośnikach – przestrzenność jest mniejsza, ale za to bas jest bardziej wyraźny. Ulubionych utworów słuchało mi się bardzo dobrze, dlatego dźwięk na słuchawkach oceniam na plus.
Cztery wbudowane mikrofony bardzo dobrze zbierają dźwięk – na spotkaniach online byłem bardzo dobrze słyszany.
Aparat w tablecie to tylko dodatek? Niekoniecznie
Aparat w tablecie zwykle nie jest szczytem osiągnięć mobilnej fotografii, jednak kupując sprzęt za 4299 zł można mieć już pewne oczekiwania. Moduł aparatu głównego w Huawei MatePad Pro 12.6 został wyposażony w:
- aparat główny – 13 Mpix (f/1.8, AF)
- aparat szerokokątny – 8 Mpix (f/2.4, FF)
- czujnik głębi
- pojedynczą diodę doświetlającą
Za dnia jakość zdjęć jest bardzo dobra (jak na tablet). Rozpiętość tonalna jest świetna, barwy nasycone (ale bez przesady), a ilość szczegółów jest zadowalająca. Dotyczy to również aparatu szerokokątnego, co zasługuje na uznanie. Jedyne zastrzeżenia mam do trybu portretowego, który niestety ma duże problemy z poprawnym rozmyciem tła. Na podglądzie jest nawet okej, ale finalny efekt jest daleki od oczekiwań.
Po zmroku, w sztucznym ulicznym oświetleniu jest już niestety słabo. Szczegółów jest mało, barwy są zbyt ciepłe, a co najgorsze ujęcia są prawie zawsze lekko rozmyte. Dotyczy to także trybu nocnego, którego działanie jest niemiłosiernie wolne. Jeśli jednak fotografowany obiekt jest naprawdę dobrze oświetlony, to zdjęcia wyjdą przyzwoicie.
Przedni aparat posiada 8 Mpix matrycę z optyką o jasności f/2.0. Jakość zdjęć za dnia jest przyzwoita, ale nic ponadto. Rozpiętość tonalna jest nawet niezła, oddanie barw też, ale ilość szczegółów zdecydowanie nie powala. Widać też agresywne odszumianie. Na szczęście „selfiaki” tabletem pstryka się raczej okazjonalnie 😉
Sama aplikacja do obsługi aparatu jest dość prosta, ale znajdziemy w niej m.in. funkcje AI oraz tryb profesjonalny.
Filmy możemy kręcić maksymalnie w rozdzielczości 4K przy 30 kl/s (aparat główny) lub w 1080p, również przy 30 kl/s (aparat przedni). Jakość nagrań zależy oczywiście od wybranego aparatu i oświetlenia, ale pokrywa się ona z grubsza z jakością zdjęć. Przednia kamera nada się głównie do spotkań i konferencji online np. na Teams lub Zoom. Tworzenie nagrań na Tik-Toka będzie już raczej uciążliwe.
Niezły akumulator i ładowanie 40 W
Producent wyposażył Huawei MatePad Pro 12.6 w akumulator o pojemności aż 10050 mAh, co wydaje się rozsądnym wyborem przy tak dużej przekątnej i 120 Hz odświeżaniu ekranu. Po podpięciu do Wi-Fi, w cyklu mieszanym, tablet wystarczał mi średnio na dwa i pół, maksymalnie trzy dni pracy. Cykl mieszany w tym wypadku oznaczał godzinę przeglądania internetu, godzinę oglądania wideo, czterdzieści minut słuchania podcastów i pół godziny grania w gry. Wszystko to przy około 60-procentowej jasności ekranu. Jeśli jednak będziemy korzystać z urządzenia bardzo intensywnie (granie w gry, oglądania filmów online, programy uruchomione w tle itd.) rozładujemy akumulator w około 6 godzin.
Tablet możemy ładować przewodowo z maksymalną mocą 40 W. Stosowną ładowarkę (Huawei SuperCharge) dostajemy w zestawie. Czasy ładowania nie są złe, ale na kolana nie powalają:
- w 50 min – 57 %
- w 90 min – 85 %
- w 120 min – 96 %
- w ok. 150 min – 100 %
Jak widać, w końcowym etapie prędkość ładowania mocno zwalnia, nawet jeśli odznaczymy odpowiednie opcje w ustawieniach. Być może jest to podyktowane dbałością o żywotność akumulatora, ale może to też być błąd oprogramowania, albo wina mojego egzemplarza. Nie wiem. Tak czy siak po 90 minutach ładowania mamy 85 % naładowania ogniwa, co jest niezłym wynikiem.
Opcjonalnie Huawei MatePad Pro 12.6 możemy ładować jeszcze bezprzewodowo, z maksymalną mocą równą 27 W. Oczywiście taką ładowarkę trzeba dokupić na własną rękę.
Akcesoria (nie)obowiązkowe, czyli etui z wbudowaną klawiaturą i rysik M-Pencil 2
Dedykowane akcesoria nie zmieniły się zbytnio w stosunku do tych, które testowałem przy okazji recenzji Huawei MatePad 11, grubo ponad rok temu. Zmiany są albo kosmetyczne (klawiatura), albo żadne (rysik).
Etui dedykowane do Huawei MatePad Pro 12.6 (Smart Magnetic Keyboard) jest pokryte szorstkim, gumowym materiałem. To bardzo dobre posunięcie, które zwiększa stabilność i wygodę użytkowania. Pokrowiec jest sztywny i spełnia swoje zadanie jako etui chroniące tablet, a dodatkowo ma wbudowaną klawiaturę. Mamy możliwość skorzystania z dwóch poziomów nachylenia ekranu, wolałbym jednak, żeby była możliwość większego wychylenia ekranu do tyłu. Zwiększyłoby to komfort pracy. Niemniej dzięki magnesom tablet w etui trzyma się bardzo stabilnie.
Klawiatura jest oczywiście wygodna, choć wymagania nieco przyzwyczajenia do jej znacznie mniejszych klawiszy. Przyciski mają niski skok, ale ciężko byłoby oczekiwać czego innego. Klawisze niestety nie są podświetlane, jedynie przycisk Caps posiada małą diodę LED, sygnalizującą jego włączenie. Klawiatura obsługuje typowe skróty dla Windows, takie jak kombinacje CRTL+C lub CRTL+V.
Przejdźmy teraz do rysika. Żeby go aktywować wystarczy przykleić go do boku obudowy. Również w takiej pozycji ładuje się akumulator rysika. M-Pencil 2 jest prosty w obsłudze i nie różni się zbytnio od rozwiązań konkurencji. Oferuje tyle samo rozpoznawalnych poziomów nacisku (4096) i dość dobrze leży w dłoni.
Fabrycznie mamy zainstalowane dwie aplikacje w pełni wykorzystujące rysik. Pierwsza to Nebo, czyli rozbudowany notatnik. Dodano w nim obsługę prostych, ale bardzo użytecznych gestów. Jest też możliwość zamiany tekstu pisanego w drukowany. Wystarczy dotknąć tekstu dwa razy palcem. Edytor jest dostępny po polsku, wystarczy w ustawieniach pobrać i zainstalować odpowiednią paczkę językową.
Drugą aplikacją jest kalkulator MyScript Calculator. Zasada jego działania jest prosta i genialna jednocześnie. Wpisujemy ręcznie równania, a aplikacja zamienia je na cyfry drukowane i oblicza wynik. Mamy również możliwość określenia ile cyfr po przecinku chcemy zobaczyć.
Obie aplikacja bardzo dobrze rozpoznają tekst i są świetnie przystosowane do obsługi rysika.
Podsumowanie – czy warto kupić Huawei MatePad Pro 12.6 2022?
Warto, ale czy za 4299 zł? Tu mam lekkie wątpliwości, zwłaszcza że jeśli chcemy korzystać też z klawiatury i rysika, musimy wydać aż 5497 zł. Tablet ma duży, świetnej jakości ekran, wysoką wydajność i bardzo dobry system audio, ale jednocześnie brakuje mu obsługi sieci 5G, kart pamięci i NFC. W pewnych sytuacjach może brakować też usług Google. Także zakup Huawei MatePad Pro 12.6 z tegorocznej edycji mogę polecić, ale po spadku ceny, czyli już raczej w 2023 roku. No chyba, że cena nie gra roli, a wymienione wyżej braki nie stanowią dla was problemu.