Średnio w mediach społecznościowych spędzamy 2 godziny i 22 minuty dziennie
Wszystkie dostępne na rynku platformy społecznościowe mają pewne cechy wspólne, ale także swoje własne, unikalne funkcjonalności, które mają z zasady odróżnić je od innych. Przez mnogość dostępnych działań i różnorodnych treści, zwłaszcza w ostatnich latach, Facebook nie jest już tak popularną platformą do „wielogodzinnego scrollowania”. Pokazuje to nowy raport eMarketer, który wskazuje, że średnio spędzamy tam 33 minuty dziennie, a na jednej sesji – niecałe 5 minut. Ten poziom utrzymuje się już od paru lat, bo swoją uwagę zaczęliśmy poświęcać konkurencji.
TikTok to kolejny wielki gracz na rynku i jego wpływ na użytkowników to temat na zupełnie inny artykuł. Przeciętny człowiek spędza jednak na tej platformie około 52 minuty dziennie, a jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że wedle statystyk w ciągu dnia spędzamy średnio 2 godziny i 22 minuty w mediach społecznościowych – TikTok zabiera lwią część naszej uwagi. W tym serwisie znajdziemy krótkie filmiki tworzone przez osoby z całego świata, a ich tematyka jest bardzo różnorodna – od czysto humorystycznych treści po te poważniejsze, dotykające tematów społecznych czy politycznych.
Trzecim gigantem społecznościowym jest Instagram, na którym spędzamy średnio 53 minuty dziennie, czyli z całej trójki – najwięcej czasu. Dane pokazują, że około czterech piątych Amerykanów w wieku od 13 do 24 lat korzysta z Instagrama, spędzając na nim ponad godzinę dziennie. Dodatkowo, o ile na Facebooku siedzą zwykle osoby dorosłe, tak na Instagramie są to właśnie użytkownicy w wieku nastoletnim. Serwis swoje działanie opiera na publikowaniu zdjęć z krótkim opisem, choć pojawia się też coraz więcej filmów, a dodatkowe funkcje pokroju Rolek, w dużej mierze upodabniają Instagrama do TikToka.
Mimo podobieństw to właśnie o serwisie firmy Meta bardzo dużo mówi się w kontekście zdrowia psychicznego. Dlaczego?
Każdy serwis społecznościowy, na którym spędzamy czas, ma na nas wpływ, a dokładniej – wpływ mają umieszczane tam treści. To sprawa bardzo złożona, bo nie wystarczy samo oglądanie filmików czy zdjęć albo czytanie postów, byśmy już mogli mówić o wywieraniu wpływu. Istotny jest nasz odbiór takich treści, a na to z kolei wpływa ogrom czynników – od wychowania, środowiska, w jakim się obracamy, a na naszym poczuciu własnej wartości kończąc. Śmiało jednak można powiedzieć, że na przeciętnego, dorosłego użytkownika będą one miały mniejszy wpływ niż na osobę młodą, która mniej krytycznie podchodzi do oglądanych w sieci materiałów i często odbiera je emocjami. Do tego nie można zapominać o komentarzach, które również mogą mieć druzgoczący wpływ na młode osoby.
Wiele wskazuje, że najgorszy wpływ pod tym względem wywiera właśnie Instagram, od lat postrzegany jako platforma propagująca najbardziej wyidealizowany obraz życia, który rzadko jest osiągalny dla przeciętnego człowieka. Zdjęcia mieszkań, jedzenia, fotografie z podróży – podrasowane w programach graficznych, jak najładniejsze – wszystko to ma mocny wpływ na odbiorcę, który siłą rzeczy zaczyna się porównywać do tych osób, których fragmenty życia widzi na ekranie smartfona.
Porównania społeczne są niezwykle powszechne na Instagramie – twierdzi dr Jasmine Fardouly, cytowana w badaniach Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA).
Przeczytać w nim możemy ponadto:
Użytkownicy oceniają własne życie na podstawie wyselekcjonowanych — i często edytowanych — obrazów innych ludzi. Może to prowadzić do fałszywych porównań społecznych, gdy użytkownicy porównują swój wygląd z wyidealizowanymi obrazami.
Badania przeprowadzone przez APA powiązały Instagram z depresją, problemami z postrzeganiem własnego ciała, problemami z poczuciem własnej wartości, lękiem społecznym i innymi problemami. Z założenia aplikacja wykorzystuje biologiczne dążenie użytkowników do przynależności społecznej — i zachęca ich do dalszego przewijania.
W tym samym artykule APA zauważono również:
W szczególności użytkownicy Instagrama, którzy angażują się w poszukiwanie statusu cyfrowego (szukanie popularności w Internecie) i porównania społeczne (ocena siebie w stosunku do innych), zwykle doświadczają negatywnych skutków psychologicznych. Takie zachowania zostały powiązane ze wzrostem objawów depresyjnych, lękiem społecznym i problemami z wizerunkiem ciała w różnych grupach wiekowych, a także spadkiem samooceny.
Wpływ ten potęgują algorytmy, które podsuwają użytkownikom pewne treści. W teorii to nadal nic złego, bo na podstawie naszych zainteresowań dostarczają nowości, które mogą przypaść nam do gustu. Jeśli jednak osoba z depresją czy zaburzeniami odżywiania zaczyna być zewsząd bombardowana zdjęciami i filmami o tym, jak unikać jedzenia – tutaj robi się poważniej.
Na początku tego roku Instagram został oficjalnie wymieniony jako przyczyna śmierci w sprawie dotyczącej 14-letniej Brytyjki o imieniu Molly Russell, która zmarła w wyniku samobójstwa w 2017 roku. W tym przypadku proces koncentrował się na tym, czy oglądanie na Instagramie postów promujących samookaleczenie miało cokolwiek wspólnego z faktem, że się zabiła. Koroner Andrew Walker wysnuł wniosek, że śmierci dziewczynki nie można uznać za samobójstwo. Jej przyczynę śmierci opisał jako „akt samookaleczenia podczas depresji i negatywny skutek treści przeglądanych online”. Według niego, treści, które nastolatka zapisała w dniach poprzedzających jej śmierć, były tak niepokojące, że „prawie niemożliwe było ich oglądanie”.
Platformy działały w taki sposób, wykorzystując algorytmy, że w pewnych okolicznościach powodowały okresy objadania się obrazami, klipami wideo i tekstem”, które „romantyzowały akty samookaleczenia” oraz „starały się izolować i zniechęcać do dyskusji z tymi, którzy mógł pomóc – powiedział Walker.
W tym czasie globalny szef bezpieczeństwa Meta, Antigone Davis, powiedział, że „chcemy, aby nastolatki były bezpieczne w Internecie”, a Instagram „nie zezwala na treści promujące samookaleczenia lub zaburzenia odżywiania”. Davis powiedział również, że Meta ulepszyła „technologię weryfikacji wieku” na Instagramie.
Meta doskonale więc zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakie może nieść Instagram, ale nic z tym nie robi
CBS News doniósł właśnie o wewnętrznym dokumencie, który zapewne nigdy nie miał ujrzeć światła dziennego. Dowiadujemy się z niego, że w 2021 roku pracownik Instagrama przeprowadził wewnętrzne dochodzenie w sprawie zaburzeń odżywiania, tworząc fałszywe konto jako 13-latka poszukująca wskazówek dietetycznych. Szybko pojawiły się treści i sugestie, takie jak: “skinny binge” i “apple core anorexic“, czyli związane nie ze zdrową dietą, a z zaburzeniami odżywiania lub takie, które mogłyby popchnąć użytkownika w tym kierunku. Platforma podsuwała treści wyśmiewające podjadanie i promujące niezdrowy, wychudzony wygląd jako coś, do czego powinno się dążyć.
W tym wypadku ofiarą stała się fałszywa nastolatka, ale sprawa Molly Russell, którą przytoczyliśmy wcześniej pokazuje, jak ogromny i destrukcyjny wpływ mogą mieć takie treści na młodego człowieka.
Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy tego typu informacje wyciekają z firmy.
Jak w 2021 roku poinformował Wall Street Journal, Facebook przez kilka lat prowadził badania nad tym, jak jego aplikacja do udostępniania zdjęć wpływa na miliony młodych użytkowników. Badacze z Instagrama potwierdzili istnienie kilku poważnych problemów:
Trzydzieści dwa procent nastoletnich dziewcząt stwierdziło, że kiedy źle się czuły w swoim ciele, Instagram sprawiał, że czuły się gorzej – stwierdzili naukowcy w swoim raporcie, przedstawionym w 2020 roku na wewnętrznym forum firmy
Jeszcze w 2019 roku twierdzono z kolei:
Pogarszamy problemy z obrazem ciała u jednej na trzy nastolatki. Nastolatki obwiniają Instagram za wzrost wskaźnika lęku i depresji, a reakcja była spontaniczna i spójna we wszystkich grupach. Jedna z prezentacji pokazała, że wśród nastolatków, którzy zgłaszali myśli samobójcze, 13% brytyjskich użytkowników i 6% amerykańskich użytkowników prześledziło chęć popełnienia samobójstwa na Instagramie.
Raport, do którego dotarł WSJ nie ujrzał światła dziennego, jednak pokazał dobitnie, że Facebook (teraz Meta) od dawna wie o tym, jak druzgoczący wpływ na psychikę młodych ludzi, zwłaszcza nastolatek, ma Instagram. Tylko co z tego, że wie, skoro w maju 2021 roku szef Instagrama, Adam Mosseri, powiedział dziennikarzom, że badania, które widział, sugerują, że wpływ aplikacji na samopoczucie nastolatków jest „dość mały”.
I choć od tego czasu minął ponad rok, Meta nie zrobiła z tym nic, podobnie zresztą jak Instagram
Problemy społeczne, jakie powoduje platforma, są ogromne, dlaczego więc nie podjęto żadnych realnych działań? Bo to zwyczajnie się nie opłaca. Oczywiście Meta niczego takiego nie powie wprost, będzie zamiatać sprawę pod dywan i unikać wydawania jakichkolwiek oświadczeń, ograniczając się zapewne do wymijających odpowiedzi. Można się też spodziewać, że za jakiś czas wprowadzi znowu jakieś nowe funkcje na Instagramie, które rzekomo będą miały na celu zapewnienie młodszym użytkownikom większego bezpieczeństwa. Tylko co z tego, skoro algorytm, tak szkodzący nastolatkom (i nie tylko) działa w najlepsze?
Dlatego właśnie adwokat Matt Bergman powołał Centrum Praw Ofiar Mediów Społecznościowych, które współpracuje obecnie z ponad 1200 rodzinami, prowadząc sprawy przeciwko gigantom społecznościowym. W przyszłym roku Bergman i jego zespół rozpoczną proces odkrywania skonsolidowanych spraw federalnych przeciwko Meta i innym firmom w wielomilionowych procesach sądowych, które, jak twierdzi, dotyczą bardziej zmiany polityki niż rekompensaty finansowej.
Za każdym razem, kiedy mają możliwość wyboru między bezpieczeństwem naszych dzieci a zyskami, zawsze wybierają zyski – powiedział Bergman korespondentce 60 Minutes, Sharyn Alfonsi.
Bergman nie bał się również stwierdzić, że „Oni celowo zaprojektowali produkt, który uzależnia. Rozumieją, że jeśli dzieci pozostają w Internecie, zarabiają więcej pieniędzy. Nie ma znaczenia, jak szkodliwy jest materiał.”
Dziennikarze z 60 Minutes postanowili poznać też stanowisko drugiej strony, ale Meta odrzuciła prośbę o wywiad. Sprawdzili jednak sami, jak obecnie wygląda sytuacja na Instagramie i czy eksperyment pracownika Instagrama, przeprowadzony w ubiegłym roku, był tylko odosobnionym przypadkiem. Nie dość, że pomimo ogłaszanej wszem wobec weryfikacji wieku udało się jednej z producentek zarejestrować jako 13-latka, to jeszcze z łatwością mogła ona wyszukać szkodliwe treści związane z zaburzeniami odżywiania. Owszem, w trakcie pojawiło się powiadomienie z pytaniem, czy użytkownik potrzebuje pomocy, jednak wystarczyło kliknąć „zobacz posty”, by móc obejrzeć treści promujące anoreksję i samookaleczanie.
Co więc powinniśmy zrobić?
Doskonale wiemy, że odcięcie młodych ludzi od mediów społecznościowych jest obecnie prawie lub całkowicie niemożliwe. Można ustawić w aplikacjach kontrolę rodzicielską, ograniczając czas, jaki dziecko spędza na Instagramie czy TikToku, ale to nie gwarantuje sukcesu. Ważniejsze jest, by rodzice, opiekunowie czy pedagodzy zapewnili podopiecznym odpowiednie wsparcie i komfort. Młodzi ludzie muszą mieć świadomość, że nie są pozostawieni sami sobie i mogą, w każdej sytuacji, zwrócić się do kogoś o pomoc, a co najważniejsze – nie zostaną wówczas zlekceważeni czy wyśmiani. W sieci bowiem z łatwością znajdą kogoś, kto ich wysłucha i „pocieszy”, podsuwając rozwiązania, które zamiast pomóc, powodują jeszcze większe popadanie w zaburzenia odżywiania, doprowadzają do samookaleczania czy nawet, w ekstremalnych przypadkach, samobójstwa.
Niestety, przypadek Meta pokazuje, że nie ma co liczyć na realne działania ze strony gigantów technologicznych stojących za social-mediami.
Nasze dzieci dorastają w dobie mediów społecznościowych – i wiele z nich czuje potrzebę mierzenia przefiltrowanych wersji rzeczywistości, które widzą na swoich ekranach. Wiemy, że ma to druzgoczący wpływ na zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie dzieci. Prokurator generalny Kalifornii, Rob Bonta.