Kolejny słoniowy spacer przypomniał o potędze lotnictwa USA
Elephant Walk, czyli w tłumaczeniu słoniowy spacer jest w lotnictwie tym, czym pokaz mody dla projektantów ubrań. Siły powietrzne przeprowadzają go jednak nie tylko po to, aby chwalić się innym państwom swoimi możliwościami i straszyć wrogów, ale też w celu ćwiczeń. Takie wydarzenie jest też ważne dla samych pilotów, co tłumaczy sama geneza słoniowego spaceru. Jego historia sięga bowiem II wojny światowej, kiedy to wielkie floty alianckich bombowców przeprowadzały ataki w misjach z udziałem nawet 1000 samolotów jednocześnie. To wymagało koordynacji zapiętej na ostatni guzik.
Czytaj też: Chińskie wojsko pokazało nowego drona. Wing Loong-3 jest zdolny do międzykontynentalnych ataków
Dawniej taka liczba samolotów wyruszających na misję bombardowania nie dziwiła, bo już wtedy bombowce pozbywały się możliwości walk powietrznych, wymagając tym samym eskorty myśliwców. Przez to właśnie starty kolejnych maszyn musiały następować w odpowiednim odstępie czasu i dlatego też najpierw zbierały się na pasach lotniczych. Ludzie, którzy to obserwowali, w kołowaniu tak dużej liczby samolotów w bardzo skupionych formacjach dostrzegali spacer słoni, zmierzających do wodopoju.
Czytaj też: Myśliwiec pokładowy Shenyang J-15 jest wyjątkowy dla Chin. Właśnie doczekał się znaczącego ulepszenia
Tym razem (słoniowe spacery lotnictwa USA mają miejsce kilka razy w roku) w akcji wzięły udział następujące samoloty wojskowe:
- 23 myśliwców F-15C
- 8 F-22
- Dwa HH-60G
- E-3 AWACS
- KC-135
- RC-135
Czytaj też: W tę funkcję F-35 nie uwierzycie. Dzięki niej myśliwce będą ratować miliony ludzkich istnień
Siedzący za ich sterami piloci przećwiczyli pracę zespołową ze swoimi kompanami i tym samym zwiększyli interoperacyjność swojego oddziału. Przy okazji byli częścią pokazu, że w razie ataku na Japonię, lotnictwo USA wkroczy do akcji.