Raport „Polaków Portfel Własny: Polacy na e-zakupach 2022” daje nam wgląd w preferencje zakupowe naszych rodaków
Choć jak sami zresztą dobrze wiecie, kupowanie przez internet w ostatnich latach zrobiło się jeszcze popularniejsze, to wcale nie oznacza, że robią zakupy gdzie popadnie. Nie wiem jak was, ale mnie wcale nie dziwi fakt, że 61% badanych wyraziło niechęć do zakupów przez media społecznościowe. Co prawda w ten sposób kontakt ze sprzedającym jest często łatwiejszy, to bezpieczeństwo transakcji o wiele mniejsze. Dostrzegają to także młodzi, bo aż 54% ankietowanych w wieku 18-29 lat odpowiedziało, że są nieprzekonani do tej formy zakupów.
Czytaj też: Polacy kupują, oszuści polują. CERT Polska mówi jasno: nie mamy pojęcia o zagrożeniach w sieci
Jeszcze ciekawsze, choć również niezaskakujące są dane na temat robienia zakupów w wirtualnym świecie, czyli w metaverse.
Na nie dla takich zakupów jest zdecydowana większość Polaków niezależnie od płci, wieku, miejsca zamieszkania, wykształcenia czy zarobków – wskazano w badaniu dla Santander Consumer Banku.
83% Polaków nie jest w ogóle zainteresowanych takimi zakupami. Można to oczywiście zrzucić na karb niedoinformowania, co zresztą zauważa Mariusz Ożga z Santander Consumer Banku.
Zakupy w metaverse nie są jeszcze tematem, o którym wiele mówi się w Polsce. Wiedzę o nim mają głównie osoby hobbystycznie lub zawodowo związane z nowoczesnymi technologiami i światem e-commerce
Nie jest to temat szeroko znany, bo z raportu wynika, że informacje o tym posiadają głównie ludzie młodzi w wieku 18-29 lat (29%) i 30-39 lat (20%). Za nimi są mieszkańcy średnich miast od 50 do 250 tys. osób i metropolii (kolejno 20 i 27%) oraz osoby ze średnim lub wyższym wykształceniem (19 i 23%). Trudno więc mówić o jakiejś większej popularności metaverse wśród Polaków. Właściwie, jeśli mamy być dokładni, badanie wykazało, że o tej formie zakupów nie słyszało 82% respondentów.
Meta inwestuje w metaverse grube miliardy i pomimo ostatnich problemów oraz gorączkowego poszukiwania oszczędności, ten jeden projekt pozostał nieruszony. Marc Zuckerberg wierzy w swoją koncepcję wirtualnego świata i wygląda na to, że chyba tylko on. Analitycy nie wróżą ten technologii przyszłości, bo jej upadek wieszczą już na końcówkę 2025 roku.
Raport „Polaków Portfel Własny: Polacy na e-zakupach 2022” zdaje się to potwierdzać, choć jeszcze lepszym przykładem jest niedawna impreza zorganizowana przez Unię Europejską właśnie w tym wirtualnym świecie
Czytaj też: W Facebooku są ludzie, których nie powinno tam być. Mark Zuckerberg planuje wielkie czystki
UE zorganizowała 24-godzinną imprezę w swoim metaverse i zapłaciła za to ponad 400 tys. dolarów. Miało być to wielkie wirtualne wydarzenie, “impreza na plaży z muzyką na żywo”, która miała uświetnić uruchomienie unijnej strategii „Global Gateway”. Warto wspomnieć, że ma ona na celu zebranie do 2027 r. inwestycji w wysokości 300 miliardów euro, aby pomóc światu w odbudowie po pandemii, próbując przeciwdziałać wpływom Chin.
To, co miało być wielkim wydarzeniem, finalnie okazało się ogromną i kosztująca krocie porażką, bo uczestników imprezy była jedynie garstka. Jeden z dziennikarzy, który z ciekawości pojawił się na imprezie, powiedział, że oprócz niego było jeszcze… pięć osób.
Pekin na pewno zalewa się śmiechem. Byłoby zabawnie, gdybyśmy nie byli poważnym projektem i gdybyśmy nie zapłacili za to wszystko – powiedział po obejrzeniu imprezy Metaverse, jeden z unijnych dyplomatów
londyńskiemu The Times.
Czytaj też: Facebook stworzył sztuczną inteligencję. Jest tak zła, że firma ubiła ją po kilku dniach
Skoro ani zakupy, ani imprezy w metaverse nie przyciągają ludzi, to co jeszcze można wymyślić, by zachęcić ich do korzystania z twej technologii? Wydaje się, że po prostu nie jesteśmy jeszcze na to gotowi i wirtualny, tętniący życiem świat jest jeszcze pieśnią przyszłości. A może bardziej prawdopodobne jest to, że zwyczajnie takie metaversum nie jest nam potrzebne, a jedynym, kto nadal chce myśleć inaczej, jest właśnie Zuckerberg, choć temu akurat trudno się dziwić. Po utopieniu w takim projekcie ponad 30 miliardów dolarów najwyraźniej lepiej jest udawać, że nie widzi się ślepej uliczki, niż otwarcie przyznać się do błędu…