Nowa dyrektywa Unii Europejskiej została właśnie opublikowana, co czyni ją formalnie wiążącą
Jak możemy w niej przeczytać:
Zgodnie z art. 10 ust. 1 rozporządzenia (UE) nr 1025/2012 do dnia 28 grudnia 2024 r. zwróci się do jednej lub więcej europejskich organizacji normalizacyjnych o opracowanie norm zharmonizowanych specyfikacje techniczne interfejsu(-ów) ładowania i protokołów komunikacyjnych ładowania urządzeń radiowych, które można ładować w sposób inny niż ładowanie przewodowe.
Data jest zgodna z wcześniejszymi prognozami, jednak dopiero teraz można mówić o oficjalnym terminie zmian. Dodatkowo wiadomo też, że przepisy wejdą w życie za 20 dni, natomiast wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej będą miały 24 miesiące na zastosowanie ich jako prawa krajowego.
Jakich urządzeń dotyczy nowe prawo?
Przede wszystkim smartfonów, ale nie tylko. Zmiany portu ładowania będą musieli wprowadzić też producenci tabletów, aparatów cyfrowych, słuchawek czy przenośnych konsol do gier. Przepisy obejmują również laptopy, jednak w tym przypadku termin upływa dopiero w kwietniu 2026 roku. Warto ponadto pamiętać, że dotyczy to jedynie ładowania przewodowego, więc jeśli urządzenie ładowane jest tylko bezprzewodowo, producent nie ma obowiązku wyposażać go w USB-C.
Zmiany, jak to było już wcześniej szeroko omawiane, dotkną głównie Apple’a, bo jako jeden z największych producentów smartfonów nadal nie wdrożył w swoich modelach USB-C. Biorąc pod uwagę maksymalny termin ustanowiony przez UE, spodziewamy się, że iPhone’y 16, które zadebiutują w 2024 roku) pożegnają się już ze złączem Lightning, choć może się również okazać, że Apple będzie chciał wstrzymać się do ostatniej chwili, a wówczas nowy standard zostanie wprowadzony dopiero w serii z 2025 roku.
Tymczasem znany analityk Apple’a, Ming-Chi Kuo, twierdzi coś zgoła innego. Wedle jego źródeł pierwsze iPhone’y z USB-C mają pojawić się już w przyszłym roku, choć na początku tylko w modelach Pro. Również Bloomberg zdaje się potwierdzać te doniesienia, podając jednak, że 2023 rok to najwcześniejszy możliwy termin i bardziej realny wydaje się dopiero rok 2024.
Tak czy inaczej, producenci elektroniki będą musieli zastosować się do nowych przepisów, inaczej ich urządzenia nie będą mogły być sprzedawane na terenie UE. O ile w smartfonach z Androidem ze świecą szukać modeli bez USB-C (są to najczęściej bardzo budżetowe telefony), tak Apple będzie miał z tym trochę roboty.
Czytaj też: Elektronika z grzybów może nas uratować przed utonięciem pod stertami elektrośmieci
Nowe unijne prawo ma na celu ograniczenie ilości elektrośmieci, bo obecnie same nieużywane ładowarki do elektroniki odpowiadają za jakieś 11 tys. ton odpadów w ciągu roku, a dotyczy to tylko terenu UE. Będzie to również sposób na oszczędność dla klientów, którzy nie będą musieli zaprzątać sobie głowy kupnem dodatkowej ładowarki, ponieważ tą już posiadaną, naładują nie tylko smartfon, ale też słuchawki, przenośną konsolę czy nawet laptopa. Pozostaje tylko pytanie, jak zostanie rozwiązana kwestia szybkiego ładowania, bo akurat pod tym względem smartfony – zwłaszcza te flagowe – potrafią się diametralnie różnić.