Jak często zmieniamy smartfony?
Obecnie, jak podaje Strategy Analytics, globalny cykl wymiany smartfonów w 2022 roku wynosi nieco ponad 40 miesięcy. Wpływ na to ma wiele czynników, ale przede wszystkim pandemia COVID-19, konflikt rosyjsko-ukraiński, wzrost cen energii i wysoka inflacja. Wszystko to sprawiło, że korzystamy ze smartfonów o wiele dłużej niż wcześniej. Są to oczywiście dane uśrednione, które w zależności od konkretnego rynku mogą się od siebie różnić, fakt jednak pozostaje faktem – czasy, w których zmienialiśmy smartfony co dwa lata mamy dawno za sobą. Szacuje się, że do 2027 roku globalny cykl wymiany smartfonów zatrzyma się na 41 miesiącach.
Jeśli urządzenie jest sprawne i nadal świetnie się sprawuje, nie widzimy konieczności jego wymiany, jednak możemy być do niej zmuszeni przez samych producentów. Tu wszystko sprowadza się do aktualizacji. O ile na te systemowe można jeszcze machnąć ręką, bo aplikacje będą bez problemu działać na poprzedniej generacji Androida, tak inaczej wygląda to z aktualizacjami zabezpieczeń. Nadal standardem są bowiem 2 aktualizacje rozwojowe i trzy, maksymalnie cztery lata wsparcia zabezpieczeń. Po tym czasie korzystanie z urządzenia nadal jest możliwe i nawet jeśli wszystkie aplikacje będą jeszcze działać, to np. logowanie do banku jest już niewskazane. Po prostu nic już nas nie chroni przed atakami z zewnątrz wykorzystującymi istniejące błędy.
Tutaj warto wspomnieć, że np. Samsung czasem wydaje łatki dla modeli, których wsparcie zakończył już dawno, ale dzieje się to tylko w przypadku wykrycia krytycznych luk w zabezpieczeniach. To jednak nie rozwiązuje ogólnego problemu i korzystanie z takiego urządzenia nadal jest niebezpieczne.
Najdłuższe wsparcie dla swoich urządzeń nadal oferuje Apple, ale Oppo i tak chwali się swoją nową polityką aktualizacji
Użytkownicy iPhone’ów są w tej kwestii niekwestionowanymi zwycięzcami, ponieważ producent zapewnia im pełne wsparcie przez jakieś 6-7 lat. Dla Androida nadal ogólnym standardem są te 3-4 lata łątek bezpieczeństwa i dwie duże aktualizacje systemu. W przypadku poszczególnych producentów nieco się to różni, bo np. Samsung już od jakiegoś czasu oferuje dla wybranych urządzeń cztery aktualizacje Androida i pięć lat aktualizacji zabezpieczeń. Kluczem jest jednak słowo „wybrane” i dotyczy to głównie modeli flagowych, a te bardziej budżetowe są jak zwykle traktowane po macoszemu.
Podobne zmiany wprowadził u siebie także OnePlus, deklarując, że dla wybranych urządzeń w 2023 roku zaoferuje cztery główne aktualizacje systemu operacyjnego Android i pięć lat aktualizacji zabezpieczeń. Nie łudźmy się, ogłoszona właśnie przez Oppo nowa polityka aktualizacji (o której informuje serwis XDAdevelopers) również dotyczy tylko niektórych urządzeń z oferty producenta i to przede wszystkim tych, które wejdą na rynek w przyszłym roku. Można więc założyć, że chodzi o serię Oppo Find X6 i OnePlus 11.
Jest to oczywiście krok w dobrą stronę, bo cztery aktualizacje Androida i pięć lat wsparcia bezpieczeństwa zdecydowanie umożliwią dłuższe i bardziej komfortowe korzystanie z urządzeń producentów. Kluczem jest jednak to, że nadal nie dotyczy to wszystkich modeli, więc nie ma co się tak zachwycać tymi zmianami. Zwłaszcza że nie jest to żaden akt dobrej woli, a po prostu konieczność.
Producenci smartfonów będą musieli zaoferować dłuższe wsparcie, inaczej będą mogli pożegnać się z rynkiem europejskim
Unia Europejska już jakiś czas temu ostro wzięła się za branżę smartfonów. Wprowadzane prawa wymuszają na firmach zmiany na wielu płaszczyznach – od obsługiwanego portu ładowania, przez dostęp do części naprawczych, a na wymaganiach dotyczących aktualizacji kończąc. Urządzenia sprzedawane na tym rynku będą więc musiały mieć zapewnione co najmniej pięć lat aktualizacji zabezpieczeń i trzy lata aktualizacji systemu operacyjnego. Ponadto wspomniane aktualizacje będą musiały dotrzeć do użytkowników „najpóźniej dwa miesiące po ich publicznym wydaniu”.
Czytaj też: Unia Europejska zadba, żebyś mógł łatwo wymienić baterię w telefonie. Sęk w tym, że i tak tego nie zrobisz
Dotyczy to już nie tylko flagowców, ale też tańszych, budżetowych urządzeń, które zwykle dostają najkrótsze wsparcie i zawsze znajdują się na szarym końcu harmonogramu wdrażania nowości. Przepisy te mają wejść w życie za rok, więc zmiany, jakie wprowadziło Oppo, czy wcześniej OnePlus, nie są czymś, co powinniśmy nagle zacząć wychwalać. To po prostu krok w stronę nieuniknionego, bo raczej żadna z firm nie będzie chciała zrezygnować z europejskiego rynku.
Tak czy inaczej, dla użytkowników smartfonów to dobra wiadomość. Podobnie zresztą jak dla naszej planety, bo zgodnie z ustaleniami Komisji Europejskiej, wydłużenie życia smartfonów do pięciu lat miałoby podobny skutek jak usunięcie z dróg milionów samochodów.